Co kilka, niekiedy co kilkanaście dni, na skrzyżowaniu w Horodnianach dochodzi do kolizji. Nie wszystkie są zgłaszane Policji, ponieważ część kierowców spisuje oświadczenia i się rozjeżdżają. Skala kolizji jest nadal jednak tak duża, że innym rozwiązaniem drogowym zajmie się w końcu specjalna komisja.
Ciężko znaleźć jakiś tydzień na facebookowej grupie Kolizyjne Podlasie, w którym kierowcy lub użytkownicy Facebooka nie informowaliby o kolejnym zdarzeniu na skrzyżowaniu w Horodnianach. Tylko do niektórych zdarzeń wzywana jest Policja. Zazwyczaj wtedy, kiedy zdarzenie jest poważne. Albo wówczas, kiedy kierowcy nie są w stanie dojść do porozumienia podczas spisywania oświadczenia.
Kiedy w tym miejscu obowiązywała stara organizacja ruchu, skrzyżowanie było – można powiedzieć – spokojne. Problemy zaczęły się po zmianie organizacji ruchu. Z danych Policji wynika, że w ubiegłym roku odnotowano na skrzyżowaniu w Horodnianach dwa wypadki drogowe i 28 kolizji. Ale zdarzeń jest, jak już pisaliśmy powyżej, o wiele więcej. Bo nie wszystkie trafiają do ustalenia okoliczności przez białostocką drogówkę. Część internautów z facebookowej grupy Kolizyjne Podlasie uważa, że nie ma na tym skrzyżowaniu nic skomplikowanego. Inni – wprost przeciwnie. Mówią o złym oznakowaniu.
- Mamy skrzyżowanie dróg wojewódzkich z drogą powiatową. W tej sytuacji musi się spotkać dwóch zarządców dróg i uzgodnić rozwiązanie zgodne z podziałem administracyjnym i z podziałem kompetencyjnym. Została powołana taka komisja z przedstawicielem marszałka województwa i starosty białostockiego. Włącznie z przedstawicielem Policji. Myślę, że w przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie komisji, która ustali, jak docelowo poprowadzić ten ruch, żeby to było rozwiązanie bezpieczne. Te próby, które my żeśmy podejmowali dotychczas, nie dały niestety oczekiwanego efektu. Dalej te kolizje się zdarzają – powiedział jeszcze przed weekendem Polskiemu Radiu Białystok Krzysztof Barbachowski z Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.

Przed wjazdem na to feralne skrzyżowanie już kilka miesięcy temu ustawiono znaki ostrzegające o wypadkach. Mimo to, migający niebieskim światłem radiowóz drogówki i laweta – to stały element dodatkowy na drodze w tym właśnie miejscu. Dodamy, że nowa organizacja ruchu na skrzyżowaniu w Horodnianach obowiązuje od ponad roku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Kolizyjne Podlasie)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ulicę Zambrowską, tą część osiedlową,, przy której ksiądz skasował drogę rowerową, kierowcy traktują jak drogę szybkiego ruchu. A znaki oznaczające skrzyżowania równorzędne dróg zasłaniają drzewa lub wysokie busy. Prośby o powtórzenie znaków bliżej skrzyżowań, w gminie i w zarządzie dróg nic nie dają. Odpowiedź jedna, brak funduszy.
Ulicę Zambrowską, tą część osiedlową,, przy której ksiądz skasował drogę rowerową, kierowcy traktują jak drogę szybkiego ruchu. A znaki oznaczające skrzyżowania równorzędne dróg zasłaniają drzewa lub wysokie busy. Prośby o powtórzenie znaków bliżej skrzyżowań, w gminie i w zarządzie dróg nic nie dają. Odpowiedź jedna, brak funduszy.
Ulicę Zambrowską, tą część osiedlową,, przy której ksiądz skasował drogę rowerową, kierowcy traktują jak drogę szybkiego ruchu. A znaki oznaczające skrzyżowania równorzędne dróg zasłaniają drzewa lub wysokie busy. Prośby o powtórzenie znaków bliżej skrzyżowań, w gminie i w zarządzie dróg nic nie dają. Odpowiedź jedna, brak funduszy.
Ilość kolizji i wypadków na tym skrzyżowaniu świadczy tylko i wyłącznie o wozakach, bo na miano kierowcy te osoby nie zasługują
Ilość kolizji i wypadków na tym skrzyżowaniu świadczy tylko i wyłącznie o wozakach, bo na miano kierowcy te osoby nie zasługują
Tutaj nie ma co zmieniać. Niech lepiej bałwany na znaki patrzą. Jestem ciekawe jak oni prawo jazdy zdali skoro znaków nie rozróżniają.