Reklama

Nie tylko „Majteczki w kropeczki”. Dotacje z ministerstwa kultury otrzymało wiele podmiotów z branży kulturalnej i rozrywkowej

Bardzo wiele emocji wzbudziły dotacje przyznane z ministerstwa kultury. Niemal przez całą sobotę w sieci było pełno komentarzy krytycznie odnoszących się do ministra kultury i do podziału środków. Można powiedzieć, że nikomu nie udało się dogodzić. Czego zabrakło? Wydaje się, że kilku słów szerszego wyjaśnienia. Tymczasem w naszym regionie wsparcie dostały liczne podmioty działające w branży kulturalnej i rozrywkowej.

Pierwsza i podstawowa sprawa w związku z dotacjami jest taka, że dotacje otrzymały wszystkie podmioty ubiegające się o wsparcie, które złożyły prawidłowo wnioski. Nie zawsze w kwocie wnioskowanej, ale na pewno wszystkie, które o wsparcie wnioskowały. Natomiast druga kwestia jest taka, że przyznanie dotacji zostało skrytykowane przez praktycznie wszystkich, niekiedy nawet i przez beneficjentów, szczególnie w tych przypadkach, gdzie wnioskowano o wyższe kwoty, a przyznano dotację w mniejszej wysokości.

Jednak trzeba kilka spraw wyjaśnić w tych okolicznościach. Dotacje trafiły przede wszystkim do firm eventowych, stowarzyszeń i fundacji. Często zarejestrowanych na nazwiska samych artystów. Większość z nich jednak zatrudnia wiele osób, niekiedy po kilkadziesiąt, a którzy pozostają od wielu miesięcy bez żadnych dochodów w związku z epidemią koronawirusa. Jak wiadomo od marca tego roku nie odbywają się koncerty masowe, ograniczone są i były przedstawienia teatralne, musicalowe, występy kabaretowe, klubowe, nawet dyskotekowe z udziałem artystów czy DJ-ów z muzyką na żywo. W sumie możliwości zarobkowania pozbawionych zostało tysiące ludzi, dla których działalność tego rodzaju była do tej pory jedynym źródłem dochodów. A do tego dochodzą także zatrudnieni pracownicy techniczni, sceniczni, ochroniarze, pojedyncze osoby zajmujące się wynajmowaniem sprzętu i aut służących imprezom masowym. To też tylko niewielki wycinek licznych działalności, które zostały wsparte dotacjami z ministerstwa kultury.

Ale macie ROZWOLNIIENIE z wynikami z Funduszu Wsparcia Kultury. Rozumiem, że anty pis anty pis i osiem gwiazd, ale... Prócz kasy na disco polo serio poszła cała masa na działania dla firm eventowych, fundacji, teatrów, orkiestr, stowarzyszeń itd. itp. Z mojego podwórka - 4 niezależne teatry związane z Białymstokiem dostały dofinansowanie: Papahema, Coincidentia, Malabar Hotel oraz moja Latarnia... ale też np. ekipa od UpToDate Festiwal. Mój miły kolega dźwiękowiec a przy okazji zagorzały antyklerykał i antypisowiec dostał 183 tysiące... Nawet Teatr Krystyny Jandy dostał prawie 2 miliony. Ja rozumiem, że system nie jest doskonały i nie uwzględnia małych artystów na freelansie pracujących na śmieciówkach, ale kryteria były jasne i dotyczył podmiotów z osobowością prawną” – tak opisuje sytuację związaną z dotacjami Mateusz Tymura z Teatru Latarnia na swoim profilu na Facebooku.

Nasi przeciwnicy od początku pandemii bezwzględnie wykorzystują ją w grze politycznej. My tak nie postępujemy. Stworzyliśmy mechanizmy umożliwiające na równych prawach uzyskanie rekompensat z tytułu poniesionych strat podmiotom z wielu branż, w tym objętej restrykcjami kultury. O tym, kto dostał wsparcie, nie decydowały sympatie, rodzaj uprawianej sztuki, ale algorytm pokazujący kto stracił przychody w wyniku pandemii. To nie są pieniądze dla jednej osoby, ale dla całych zespołów ludzi, którzy z dnia na dzień stracili środki do życia” – to z kolei słowa ministra kultury Piotra Glińskiego zamieszczone na jego profilu na twitterze.

Jedno i drugie stanowisko, które stara się wyjaśnić kwestie przyznanych dotacji nie wszystkim się spodobało. Cały czas jest wiele krytyki po każdej stronie. A w tym wszystkim są gdzieś zwykli pracownicy, którzy latami byli zatrudnieni w szeroko rozumianej branży kulturalnej i rozrywkowej, bez których nie odbyłoby się żadne duże, a czasami nawet małe wydarzenie. Pieniądze z dotacji otrzymało bowiem przede wszystkim aż 1166 firm świadczących usługi zaplecza scenotechnicznego. A przyznana kwota tych dotacji wynosi 175 235 109 zł. I co warto tu odnotować, część z tych firm zatrudniających dziesiątki pracowników mają zarejestrowanych na siebie różni artyści. Część osób błędnie wnioskuje, że jeśli danemu artyście przyznano dużą dotację, to pójdzie to do jego kieszeni. Ale w tym przypadku trafi ona do firmy tego artysty, który z tych środków opłacić będzie mógł pracowników pozostających bez dochodów lub z mocno ograniczonymi dochodami od marca tego roku.

Nie dajcie się nakręcić półprawdom. Nie był to fundusz dla bogatych artystów co by zasilić ich i tak pełne kieszenie. W zasadzie w ogóle nie był to fundusz dla artystów. Był to program wsparcia przede wszystkim dla instytucji kultury i firm działających w branży wydarzeń kulturalnych. Największymi beneficjentami zostały teatry, opery, duzi organizatorzy imprez, ale też firmy rentalowe, wypożyczające sprzęt nagłośnieniowy/estradowy. Co więcej żadna instytucja nie mogła zgłosić własnej wnioskowanej kwoty. Wyliczał ją automatycznie system biorąc pod uwagę utracony przychody patrząc rok do roku” – takie słowa napisał na swoim profilu facebookowym raper i animator kultury Theodor.

W naszym województwie wsparcie otrzymali wspomniany już wyżej między innymi Teatr Latarnia, Teatr Papahema, ale także Radosław Liszewski, lider zespołu weekend. Z tym, że właśnie w tym przypadku jest on jednocześnie szefem firmy zajmującej się wystawianiem przedstawień artystycznych i to właśnie do firmy, w której zatrudnieni są ludzie, a nie prywatnej kieszeni ,trafią pieniądze z dotacji. Podobnie jest z Karolem Niecikowskim, który szefuje firmie Fair Play Art, zatrudniającej inne osoby. Wsparcie otrzymały także duże firmy zajmujące się scenotechniką, jak między innymi Agencja Muzyczna Union, czy DMS Pro, które od wielu miesięcy nie mogą prowadzić normalnej działalności. A to dzięki nim można było bawić się np. na Juwenaliach czy Dniach Miasta Białegostoku.

Czego zabrakło? Wydaje się, że wobec krytyki, która przetoczyła się praktycznie z każdej strony, zabrakło tłumaczenia ze strony ministerstwa kultury, które powinno jasno przekazać ogółowi społeczności, że pieniądze z dotacji nie trafią do prywatnych kieszeni osób, których nazwiska padają często w internecie – z wyrazami oburzenia – bo trafią do firm, fundacji czy podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i do pracowników zatrudnianych przez te osoby. Dopiero po fali krytyki Ministerstwo Kultury opublikowało w komunikacie na swojej stronie internetowej oświadczenie, w którym czytamy:

Środki z funduszu mają wesprzeć bieżącą działalność muzyczną, teatralną i taneczną. Należy pamiętać, że wsparcie nie dotyczy jednostkowych postaci – za każdym człowiekiem działającym w kulturze stoi mnóstwo firm i osób, które umożliwiają całą działalność. To firmy nagłośnieniowe, oświetleniowe, osoby zajmujące się księgowością czy wsparciem prawnym. Pomoc otrzymały samorządowe instytucje kultury, przedsiębiorcy i organizacje pozarządowe. Celem Funduszu jest obiektywne wsparcie całej branży, która jest systemem naczyń połączonych. Wszystkie instytucje i przedsiębiorstwa, które poprawnie złożyły wniosek i spełniły kryteria pomocowe otrzymały wsparcie”.

Takiego wyjaśnienia zabrakło przed burzą, która się rozpętała w internecie. I warto byłoby, gdyby jeszcze ministerstwo samo wyjaśniło, że dotacje przyznane dla instytucji zajmujących się kulturą wysoką są niższe, ponieważ instytucje te są finansowane przez samorządy lub ministerstwo na bieżącą działalność i upadek im nie grozi, a co najwyżej jakieś zadłużenie. Zadłużenie, które będzie można pokryć z budżetów samorządowych. To coś innego niż prywatne inicjatywy. Te zapewniają dziesiątki, setki, a nawet tysiące miejsc pracy i dało się je wesprzeć w formie dotacji, jakie wypłacone będą WSZYSTKIM, którzy poprawnie złożyli wnioski.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do