Wrocławskie MPK chciało pozwać twórców aplikacji „Mam kanara”. Wszystko jednak skończyło się na groźbach, bo prawnicy ze spółki komunikacyjnej nie znaleźli paragrafu na łamanie prawa.
„Mam kanara” to aplikacja dostępna bezpłatnie, a instalowana na smartfonach. Polega na tym, że użytkownicy informują się wzajemnie, gdzie, o której, jak długo trwa kontrola biletów w dowolnym środku transportu publicznego. Dzięki temu można jeździć na tak zwaną gapę. Wrocławskie MPK od razu po tym, kiedy dowiedziało się o istnieniu takiej aplikacji, postanowiło nie siedzieć bezczynnie. Chciało złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Zdaniem spółki, twórcy aplikacji chcą zachęcić inne osoby do oszustwa w postaci nie uiszczana opłaty (zakup biletu) za wykonaną usługę (przejazd).
Zawiadomienia jednak nie było, ponieważ brakuje podstawy prawnej do jego złożenia. Twórcy aplikacji zaś tłumaczą się tym, że wcale nie namawiają do nie kupowania biletów, bo użytkownicy sami się powiadamiają w jakim miejscu znajdują się kontrolerzy. Podkreślają, że aplikacja powstała głównie po to, aby pasażer mógł przygotować się do kontroli bez stresu i na spokojnie znaleźć bilet, co ma podnieść komfort podróży.
Aplikację można ściągać z platformy Google. Jest już tak popularna, że korzystają z niej nie tylko we Wrocławiu. Coraz więcej użytkowników instaluje ją sobie w Warszawie oraz w Gdańsku. Walczyć z aplikacją będzie bardzo trudno, ponieważ zaczęła żyć swoim życiem i chyba pozostaje już tylko edukować pasażerów.
Komentarze opinie