Miało być funkcjonalnie i nowocześnie. Tymczasem wychodzą kolejne utrudnienia. Kilka dni temu w przejściu podziemnym utknął niepełnosprawny mężczyzna na wózku inwalidzkim. Zjechał windą w dół, ale na górę już wyjechać nie mógł z powodu awarii platformy.
O sprawie powiadomił nas jeden ze świadków zdarzenia. Kilka dni temu w przejściu podziemnym pod Aleją Piłsudskiego utknął niepełnosprawny mężczyzna na wózku inwalidzkim. Miał ucięte obydwie kończyny, więc o jakimkolwiek poruszaniu się o własnych siłach mowy być nie mogło. Zjechał w dół jedną z wind i chciał przedostać się na drugą stronę ulicy. Świadek zdarzenia zauważył go, jak ten ze złością tłukł pięścią o drzwi jednej z platform.
- Zwróciłem mu uwagę, że tak nie wolno, że zniszczy windę – opowiada Robert Wyrwicki. – Ale wkrótce okazało się, że mężczyzna był bezradny bo utknął w przejściu. Zjechał jedną platformą w dół, przejechał do kolejnej by wyjechać na górę, ale platforma się zacięła i wyjechać już nie mógł. Strasznie głupio mi się wtedy zrobiło. Zaproponowałem mu, że go wyniosę, bo w tym przejściu nie ma porobionych żadnych podjazdów dla wózków inwalidzkich, tylko te windy.
Niepełnosprawny mężczyzna jednak odmówił takiej pomocy i mimo że był zły, pojechał z powrotem tunelami do windy, którą zjechał w dół. Po drodze bardzo przeklinał całe to niby udogodnienie, bo tak czy siak, na drugą stronę ulicy się nie przedostał. Do najbliższego, naziemnego przejścia dla pieszych jest spory odcinek drogi, a on nie miał możliwości skrócić jej w żaden sposób.
- Najpierw się dziwiłem czemu ludzie narzekają na to przejście. Ładne, nowe, ale sam na własne oczy się przekonałem ile może powodować trudności. Zdrowy to sobie pójdzie schodami, a ten biedny człowiek nie ma takiej możliwości. Szkoda, że nikt nie pomyślał, żeby tam jeszcze jakieś podjazdy dla wózków zrobić. Zaczynam rozumieć niepełnosprawnych dlaczego tak narzekają na rzeczy, które dla nas są niezauważalne – podsumował Robert Wyrwicki.
Zastanawia nas fakt, co by było, gdyby druga platforma też uległa awarii i niepełnosprawny człowiek lub matka z wózkiem nie mogli się wydostać na górę. Pozostałoby im wówczas jedynie liczyć na pomoc obcych ludzi, bo sami nie daliby sobie rady w takiej sytuacji. Zdaniem świadka zdarzenia mężczyzna czuł się upokorzony, choć ma takie same prawo do korzystania z przejścia jak każda inna osoba.
A cóż on piacha tym drzwiom może zrobić?
więc zamiast poprosic o pomoc trzeba walic piąchą w drzwi - a co tam, niepełnosprawnemu wolno.