
Na wieść, że czarnoskórych nazywam Murzynami pewna znajoma pobladła, przygryzła wargi i wbiła we mnie wzrok jak osikowy kołek w serce wampira. „Ty tak na poważnie?” – zapytała. Hmm, ale że niby o co chodzi?
Okazuje się, że w niektórych środowiskach nie można nikogo nazwać Murzynem, nie wywołując zgorszenia i dezaprobaty. Chciałbym, żeby przedstawiciele tychże środowisk odpowiedzieli na kilka wątpliwości, bo nie mam bladego pojęcia dlaczego tak uważają, a z radością poparłbym ich misję, gdybym ją rozumiał. Raz tylko spotkałem się z wyjaśnieniem owego zjawiska, które miało walor jakiejś logiki, ale zapewne nie znam wszystkich faktów i bardzo serdecznie proszę o nie entuzjastów nie-murzynowania.
Argumentem miała być kultura, ponieważ „murzyn” to w potocznym słownictwie znaczy niewolnik, ktoś, kto za innych robi różne rzeczy – pod przymusem albo przez poniżająco wykorzystaną naiwność. To prawda. Zwrócę tylko uwagę, że prawda wyłącznie w mowie, bo już w piśmie Murzyn (zaczyna się od wielkiej litery, czarnolicy) i murzyn (rab) mają inne znaczenia. Gdybyśmy jednak przyjęli zasadę, że fonetyczna zgodność jest decydująca, upraszam znawców, żeby powiedzieli przy okazji pouczania, jak mamy nazywać, kolejno: Cygana („cygan” małą literą oznacza oszusta, szalbierza), Rumuna („rumun”, czyli brudas, żebrak), Mongoła („mongoł” to idiota), Żyda („żyd” jest synonimem skąpca, dusigrosza), Pigmeja („pigmej” obecnie z rzadka, ale jednak zastępuje karła), Wandala („wandal” równoznaczny z niszczącym coś łobuzem), Świadków Jehowy („jehowy” = nawiedzony, fundamentalista), Szwaba („szwabem” określa się pogardliwie Niemca), no i w końcu Polaka (w Stanach Zjednoczonych bywa ikoną jowialnego głupka). Nie wiem, czy jak się klucz nastawny nazywa francuzem, to też się liczy jako kpina z nacji? Albo kiedy ktoś przeklina „holender jasny!”? Kiedy wymienicie w komentarzach przyzwoite zastępniki, na koniec dopiszcie, jakim słowem zastąpić najbardziej kłopotliwego Murzyna.
Gdyby jednak nie przystało w XXI wieku mówić o kimkolwiek, że ma jakiś kolor skóry, a Murzyn jest czarny z definicji, na taki wypadek potrzebujemy jeszcze słownika zamiennego dla wyrazów: czerwonoskóry oraz Mulat, które tak samo niosą w sobie informację o umaszczeniu.
Co by nie było, apeluję o pouczenie. Jest nam ta odrobina wiedzy potrzebna, żeby nie wychodzić na chama. Ja na ten przykład na chama wychodzę prawdopodobnie za każdym razem, kiedy do 28-ki koło akademików wsiada Murzyn i myślę od razu „o, wsiadł Murzyn. Zaraz, chyba nie powinienem na Murzyna nazywać Murzyn, tylko jakoś inaczej... ale jak, skoro jest Murzynem?”. I chamskim monologiem myślowym pogrążam i tak lichą reputację.
Dopóki jednak nie otrzymam od fachowców zadowalającej instrukcji z rasowej mowy miłości, pozwolę sobie na tępe trwanie w przekonaniu, że Murzyn jest słowem neutralnym, a w naszym języku, dzięki panu Tuwimowi oraz zastępom gospodyń domowych, którym nie straszne wypieki cukiernicze w kolorze kakaowym polane czekoladą – nawet sympatycznym.
Ze swojej strony dziękuję Meksykanom, że nazywają mnie „gringo”, góralom podhalańskim za dźwięczną nazwę „cepr”. Także afrykańskim Murzynom z Gambii, za „tubaba” i wszystkie określenia „białasa”, jakie tylko zna świat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie