Reklama

Obywatel Gie Żet: Dzwońcie po specjalistę



Powiedzieć, że jestem entuzjastą psychologów, to taka sama prawda jak ta, że lubię nosić krawat, tańczyć flamenco, żelować włosy i depilować łydki. Czyli zasadniczo bzdura. Ale i na tak nieprzejednanego konserwatystę przychodzi opamiętanie, gdy widzi, co dzieje się z ludźmi doświadczonymi ciężkim nieszczęściem.

Mają sobie dobre życie, nic specjalnie nie dolega, konto pozwala snuć poważne marzenia. Liczni przyjaciele chwalą wykonywaną pracę, a ta zapewnia wysoki poziom satysfakcji. Nic nie zapowiada raptownej zmiany. Aż tu nagle rach-ciach, wybory samorządowe 2014 i wszystko staje na głowie. Taki szok zachwieje najsilniejszym.

Dość przytoczyć przypadek Włodzimierza Leszka Kusaka – niegdyś przewodniczącego Rady Miasta, a teraz wraka. Pozbawiony zaszczytnego stanowiska zgasł, stracił chęć działania, zapomniał zupełnie czym jest motywacja do pracy i nie pomogło bynajmniej ponowne wybranie do Rady. Zasiada w ławach regularnie, ale zniechęcenie jest tak wielkie, że tylko co drugie głosowanie ma siłę nacisnąć przycisk. Przewodniczący prosi o publiczne okazanie stanowiska, a ten zanurza się wtedy w paraliżującym przygnębieniu i czarne myśli kierują głowę w stronę okna zamiast na podium.



Co ciekawe, apatia zdaje się dotykać większą grupę PO-wców. Przedstawiam aktualne statystyki absencji w głosowaniach. Wspomniany radny osłabł w czasie 54% spraw w tej kadencji, nie dając rady oddać głosu. Przy czym widać, że dźwiga się z kolan, bo w 2015 było to prawie 60%, w tym roku niecałe 50%. Odwrotną tendencję widzimy u Marka Jerzego Chojnowskiego. W 2015 nie zagłosował 50% razy, w 2016 już ponad 60%. Przepaść dalej jest Zbigniew Nikitorowicz (w sumie 36% wagarów), Dariusz Wasilewski (25 %) i Maciej Biernacki (24%). Poniżej 23% zaczyna się PiS, bo do tej pory wymieniłem członków PO i klubu T. Truskolaskiego. Liczby mówią, że pora chyba przeprosić się ze specjalistą od wydumanych lęków i bóli. Niech pomoże fachowiec, skoro przyzwoitość reprezentanta mieszkańców nie wystarczy.

Beznamiętna wyliczanka nazwisk tych-tam posiada ukrytą warstwę przypuszczeń, którą uważam za stosowne ujawnić. Czy ci-tam nie powinni przypadkiem brać pieniędzy za zaangażowanie w wypełnianie swoich obowiązków, czyli czy panowie Kusak i Chojnowski nie powinni dostawać mniej niż połowę aktualnych diet? Niby dlaczego mają brać pełną, jeśli nie są w stanie aktywnie uczestniczyć w sesjach? Zgadzam się nawet, żeby druga połowa szła z urzędu na specjalistę od leczenia psyche.

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do