PiS przyjęło deklarację samorządowca, która ma zapewnić głosy części społeczeństwa: tej biedniejszej oraz tej z poczuciem marginalizacji przez władze. Czyli też i mojego. Niestety wiem, że jest naiwna i niechcący skierowana została również do grupy bezkrytycznej. Tamtego, ogólnikowego programu nie da się zrealizować. Zamiast niego proponuję alternatywny. Prawdziwi kandydaci mogą go wziąć i włączyć do swoich postulatów, ale podając autora w przypadku pomysłów oryginalnych, autorskich.
Reformę Białegostoku zacznę od Urzędu Miejskiego. W budynku przy ul. Słonimskiej jest parking. Powinien on być dla petentów i gości. Urzędnicy, przynajmniej ci którzy odpowiadają za organizację przestrzeni miejskiej, powinni mieć obowiązek dojeżdżania rowerem, komunikacją publiczną lub przychodzenia pieszo. Bilet dla nich za darmo. Niech używają tych rozwiązań, które akceptują, a następne na pewno będą coraz lepsze i przyjaźniejsze dla mieszkańców.
Następny krok to wprowadzenie wyłącznie elektronicznego obiegu dokumentów wewnątrz Urzędu. Spowoduje to zwolnienie – strzelam – 20 etatów. Ludzi tych należy przeszkolić, doposażyć w sprzęt i zaoferować mieszkańcom usługę „lotnego” urzędnika. Polegałaby ona na tym, że rano dzwonię pod określony numer i mówię, że chcę rozszerzyć zakres prowadzonej działalności gospodarczej, albo wyrobić nowy dowód osobisty, albo cokolwiek innego. Za godzinę przyjeżdża przedstawiciel Urzędu Miejskiego i pokazuje mi tylko, w którym miejscu podpisać się, prosi o okazanie tego i śmego dokumentu, wydanie zdjęcia itp.. Do wieczora mam na biurku załatwioną sprawę. Koszt usługi 100 zł za sprawę, a dla przedsiębiorców taniej lub za darmo, zależnie od zapłaconego w poprzednim roku podatku dochodowego lub liczby zatrudnionych osób.
Wartościową ideą jest wprowadzenie obowiązku lub dobrowolne przyjęcie zasady przez radnych, że mają w swoim stroju jakiś wyróżnik, który pozwala rozpoznać ich na ulicy. Kontakty białostoczan z Miastem mogłyby się wówczas odbywać także poza dyżurami radnych w pokoju X, w godzinach Y. Mijając przedstawiciela Rady na osiedlu można by mu było przekazywać uwagi i propozycje. Oznaczałoby to większe otwarcie się władzy na społeczeństwo.
Sfera publiczna potrzebuje uregulowania (ograniczenia) samowoli reklamowej. Przede wszystkim wielkopowierzchniowej oraz akustycznej. Osobiście zakazałbym jednej i drugiej. Mniejsze formy podlegałyby wytycznym plastyka miejskiego, którego należałoby powołać.
Uważam, że najważniejsze dla rozwoju przyjaznej bryły miasta jest ustalenie zasad architektonicznych dla całego obszaru Białegostoku. Dokument zawierałby definicje ograniczeń na wysokość budynków, dopuszczalnych wysokości w zależności od odległości od ciągów pieszych i rowerowych, zasad lokowania względem toru Słońca na niebie (żeby jak najmniej osób było skazanych na niezobaczenie nigdy jego światła w mieszkaniu), reguł prowadzenia ścieżek rowerowych, priorytet nie budowania przeszkód dla pieszych itp. Byłby nadrzędny wobec miejscowych planów zagospodarowania oraz „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego” i zabezpieczał przed agresywną deweloperką miejsca pozbawione szczegółowych opracowań, a zarazem zawierał zbiór dobrych praktyk, jakich oczekujemy od projektantów.
Kolejnym priorytetem jest budowa miejsc rekreacji. Zielonych miejsc rekreacji, a nie takich jak Rynek Kościuszki. Charakter Białegostoku polega na niskiej zabudowie i dużej ilości zieleni. Nie rozumieją tego dzisiejsi urbaniści i niszczą go, nie proponując żadnej sensownej alternatywy. Coś im tam wyjdzie, ale bez tołku i planu innego niż ekonomiczny, choć nazywają go metropolizacją.
Mamy zadatki na miasto ekologiczne. Ale nie tylko dlatego należy wprowadzić oświetlenie energooszczędne, w tym w ciągach pieszych dopasowujące natężenie światła do otoczenia (np. zimą, gdy jest śnieg albo w czasie porannej szarówki świecące słabiej niż letnią nocą) i nie świecące gdy nie ma komu świecić (czujniki ruchu). Magistrat przygotowuje się do wprowadzenia do końca 2015 roku oszczędnego oświetlenia – nie wiem w jakim zakresie - ale bez cech, które opisałem. Innym marnotrawstwem, którego możemy się ustrzec jest spuszczanie wód opadowych do Białki. Przecież deszczówkę można gromadzić i używać do pielęgnacji zieleni miejskiej. Zatem postuluję budowę zbiorników retencyjnych, najlepiej podziemnych, żeby nie wadziły.
Jeżeli chcesz, żeby urzędnik przychodził do Ciebie, a nie odwrotnie, jeśli odpowiada Ci maksymalizacja oszczędności na oświetleniu miejskim i zużyciu wody, jeśli nie życzysz sobie, aby obok chodników wyrastały kilkudziesięciometrowe ściany, które ktoś zaraz pokryje reklamą – głosuj na mnie. Nie znajdziesz na listach? Dopisz.
(Grzegorz Żochowski/ Foto: BI-Foto/ Obywatel Gie Żet)
Komentarze opinie