Reklama

Obywatel Gie Żet: Zdrowo ż(r)yj



Ministerstwo Zdrowia przygotowało nową wersję rozporządzenia w sprawie jadła: co dzieci będą mogły spożywać w stołówkach szkolnych i kupować w sklepikach. Generalnie czarny rynek bułeczek drożdżowych obumrze jeśli przepis wejdzie w życie, a kartele młodocianych szmuglerów Pepsi-Coli rozrzedzą szeregi i zajmą się na powrót sportem (wiecie: „FIFA 16” pod Windowsa 64-bitowego).

Zasadniczo jestem za złagodzeniem stanowiska rządu, ale pod warunkiem jednoczesnej edukacji i obowiązkowego pokazywania uczniom raz w tygodniu amerykańskich nastolatków oraz delikatnym tłumaczeniu, dlaczego różnią się wyglądem od naszych dzieci. Stawiałbym na dążenie w stronę jedzenia zdrowo na co dzień i folgowaniu od większego święta. Raz w miesiącu myślę, że bezkarnie można wtrynić paczkę czipsów, popić Sprite"em, zagryźć najpodlejszym hot-dogiem z parówką z gałek ocznych, na drugie zupa z torebki, a na deser lody na smalcu. Nic się od tego nie stanie.

Niemniej, po wyczytaniu listy dopuszczalnych produktów, następuje w ministerialnym projekcie rozsądna, acz niebezpieczna pozycja „inne”. No i w tych „innych” upchnąć można sporo niedobrego. Co mnie najbardziej bulwersuje, bo zdarza się w rzeczywistości, to kawa. Pytam z niedowierzaniem ludzi, od których słyszałem, że w szkołach stoją automaty z kawą: taka prawdziwa? dorosła kawa? czarna? – i uzyskuję odpowiedź, że tak.



Uczestniczyłem w wykładzie na temat dobroczynności kawy i herbaty. Mają to być według prelegentki produkty zbawienne dla naszego zdrowia. Cud natury. Kto się jednak podejmie wytłumaczyć mi, dlaczego ci z moich znajomych, którzy regularnie piją czarny napój (a nawet ten lżejszy, w kolorze cappuccino) nie są w stanie zacząć przyzwoicie funkcjonować bez porannej filiżanki? Jedziemy w delegację, w której liczy się tempo, a ci jak zombie łażą po firmie klienta i żebrzą o łyk kofeiny. Nie sądzę, że powinniśmy skazywać młodzież na podobne udręki i poniżenia.

Równie niezrozumiałe i nieodpowiedzialne wydaje mi się pozwalanie dzieciom na ssanie elektrycznych fujarek. Kto Was, drodzy rodzice, oszukał, że e-papierosy są nieszkodliwe? Mówcie jak jest i od razu wróci rozum. Atomizery są MNIEJ szkodliwe niż tradycyjne papierosy, bo zapewne nie wywołują (jeszcze nie wiadomo) raka. Ale nadal 99% liquidów zawiera nikotynę. Nikotyna, zupełnie nie zważając na modę, fajne reklamy i czyjekolwiek mniemanie, złośliwie pozostała trucizną i substancją SILNIE uzależniającą.

Kawa – nie. E-papierosy – nie. Może dzięki zakazom uda się nam uratować paru młodym spokojne dzieciństwo. Przynajmniej dopóki będą słuchać i nie zaczną nas, dorosłych naśladować.

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: BL)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do