Mieszkańcy Białegostoku dostają właśnie listy z poleceniem do zapłaty za zaległy abonament radiowo – telewizyjny. Niekiedy wezwania opiewają nawet na kilka tysięcy złotych. Od tego można jednak się obronić.
Ponad tydzień temu informowaliśmy o problemie Pani Anny, która otrzymała wezwanie do zapłaty za zaległy abonament radiowo – telewizyjny. To zobowiązanie ciążyło na jej zmarłej już babci, po której kobieta odziedziczyła spadek. W odpowiedzi na problem kobiety pospieszył jeden z naszych czytelników – Pan Jacek. Podpowiedział pomysł, za pomocą którego można się pozbyć należności. Twierdzi, że miał podobny kłopot i pismo, które wysłał do poczty, podziałało i płacić już nie musi.
„W związku z otrzymanym pismem z UP nr (tu numer pisma) z dnia (data), na podstawie art. 73 KPA wnoszę o wydanie z akt sprawy uwierzytelnionych odpisów dokumentów, na podstawie których wysunięto wobec mojej osoby roszczenia zawarte w w/w piśmie. Uwierzytelnione kopie proszę wysłać na mój adres pocztowy.”
Jak powiedział nam Jacek, pismo tej treści pozwoliło mu na zaoszczędzenie ponad 2 tys. złotych, których domagano się w wezwaniu.
- Pomysł podpowiedziała mi znajoma z Kędzierzyna Koźla ale i u nas zadziałał. Chodzi krótko mówiąc o to, że od 2008 roku wszystkie rejestracje telewizorów straciły ważność. Poczta musiałaby nadać nowe numery identyfikacyjne i o tym poinformować właścicieli. Bez tego nie ma podstaw do pobierania opłat. I mi po takim piśmie, jakie skierowałem do poczty przyszła odpowiedź, że „rejestracja odbiornika telewizyjnego nie dotyczy Pana osoby. Wysłane upomnienie o zaległościach w opłatach nie ma uzasadnienia”. I pozbyłem się kłopotu.
Okazuje się, że w kłopocie, w którym znajdowała się młoda kobieta w ciąży, znalazło się rozwiązanie. Jeśli wejdą w życie przepisy dotyczące nowej opłaty audiowizualnej, można założyć, że tak prosto już nie będzie.
Komentarze opinie