Wielu białostoczan już pomału planuje urlopy. Wyszukiwane są oferty tańszego wypoczynku, porównywane ceny i dokonywane są pierwsze rezerwacje. Jednak zawsze należy uważać, gdzie się jedzie i z kim się jedzie. Można trafić na coś, co nie było zaplanowane.
Wiadomo, że wakacje są wymarzonym momentem w roku i lepiej, żeby były niezapomniane. Jednak nie zawsze chce się pamiętać o takim, jaki spędziła w ubiegłym roku Monika ze swoim mężem. Opowiedziała o tym ku przestrodze dla innych osób, które będą planowały tani wypoczynek poza granicami Polski. Znalazła dość już popularną ofertę wynajęcia całego domu w Portugalii, tuż nad samym morzem w Faro. W domu mogły zmieścić się cztery pełne rodziny, więc Monika zaprosiła jeszcze swoją przyjaciółkę z partnerem.
- Wszystko wydawało się w porządku, recenzje w internecie były dobre, zdjęcia domu też. Dopiero na miejscu okazało się, że właściciel domu z Portugalii nie do końca był szczery – opowiada Monika. – Owszem dom wyglądał tak jak na zdjęciach, było czysto i cena podana w ofercie taka sama. Tylko z jednym wyjątkiem. Dom mieliśmy dzielić jeszcze z innymi ludźmi. Ale tuż po przybyciu okazało się, że są mili, więc nie zawracałam sobie nimi głowy.
Na początku nic nie wskazywało, że pozostali goście będą przeszkadzać. Dom był duży i nikt nikomu nie wchodził w drogę. Jednak wieczorem do sypialni Moniki weszło małżeństwo z Hiszpanii i zaprosiło do wspólnej zabawy. Monika przeżyła szok, kiedy zobaczyła na czym polega wspólna zabawa. A polegała ona na uprawianiu seksu przez wszystkie pary zamieszkujące dom.
- Ja miałam w czymś takim brać udział? Co to to nie! – opowiada Monika. – Oni tam pili wino, chodzili nago i już się obmacywali i szybko do mnie podszedł jeden z innych domowników i zaczął mnie dotykać. Mąż od razu zaprotestował i wywiązała się lekka awantura, bo ktoś tam do nas krzyczał po angielsku, że takie są zasady. Wezwaliśmy właściciela i okazało się, że nie doczytałam oferty i tych dobrych komentarzy. Niestety, mój angielski był za słaby.
Okazało się, że właściciel domu faktycznie wynajmował dom, ale wyłącznie takim turystom, którzy chcieli aktywnie spędzać czas, głównie w łóżku z pozostałymi domownikami. Po awanturze, Monika z mężem musiała poszukać pilnie innego miejsca, co łatwe nie było.
- Moja przyjaciółka także była zbulwersowana, ale jej partner nalegał byśmy zostali i spróbowali czegoś innego. Ja byłam w szoku, co on gada i w ogóle z kim ona przyjechała. Nie dość, że w domu była kłótnia, to jeszcze była i między nami. Nigdy więcej takich wakacji. Już nigdy nie będę jechała z kimś, kogo nie znam, albo znam słabo. Nie i koniec! – kończy Monika.
Jak powiedziała nam kobieta, właściciel okazał się na tyle wyrozumiały, że pomógł znaleźć inny dom jeszcze tego samego wieczora. Jednak pierwszy dzień, a zwłaszcza wieczór skutecznie zepsuł cały urlop Monice i jej mężowi. Jak nam powiedziała, chce uczulić inne osoby, by zwracały bacznie uwagę na to gdzie jadą, z kim jadą i czy faktycznie przeczytały ofertę od początku do końca, by uniknąć takich niespodzianek jakich ona doświadczyła w ubiegłym roku.
podpisywać umowę nie znając języka? trzeba być kompletnym idiotą
Proszę, niech ktoś poda namiary na ten dom!