Reklama

Palacze po godzinach

Żyć z nałogiem nie jest łatwo. Wie o tym każdy palacz odkąd wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych. Teraz na dokładkę wyjścia na dymka podczas pracy mogą być zaliczane jako wyjścia prywatne, które trzeba odpracować.

Przepisy o ruchowym czasie pracy, które wprowadzono w życie od 23 sierpnia 2013 r. sprawiły, że przełożony może nakazać zatrudnionemu odpracować prywatne wyjścia, np. na papierosa. W czasie 8 godzin palacz może poświęcić na swój nałóg nawet ponad pół godziny. Niektórzy pracodawcy już się zastanawiają czy nie wprowadzić obowiązku odpracowania tego czasu.

- U nas w firmie już chodzą takie słuchy, że szefostwo właśnie się zastanawia czy nie powinniśmy się wpisywać do księgi wyjść – mówi Małgorzata, nałogowa palaczka. – Może i marnuję czas, ale na pewno nie aż tyle. Teraz jest zimno i palić musimy na zewnątrz. Ja wychodzę najwyżej trzy razy dziennie, co zajmuje jakieś 10 minut. W tym czasie przecież mogłabym na przykład pójść i spędzić tyle samo czasu w toalecie.

Ci, którzy nie wychodzą na dymka dziwią się, że jeszcze dotychczas nikt nie wpadł na to, żeby ten przepis właśnie egzekwować w taki sposób.

- Ja siedzę i pracuję cały czas – podkreśla Ewa Wasiluk. – A też może bym przynajmniej chciała się przespacerować te 10 czy 15 minut, żeby się trochę odświeżyć. A takie wyjście musiałabym u siebie w firmie odpracować.

W odpowiedzi słyszy kolegę z pokoju, który skomentował to na swój sposób.

- Więcej czasu marnujesz na ploty i robienie śniadania, niż ja na papierosie. Tyle w tym temacie. – skwitował Piotr Łotko.

Zdaniem ekspertów z zakresu prawa pracy można żądać od pracownika odpracowania czasu, jaki poświęca na swój nałóg. Czy białostoccy pracodawcy zdecydują się egzekwować ten przepis? Z naszych informacji wynika, że taka możliwość jest rozważana w kilku białostockich urzędach.

Kalina
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do