Od kilku dni krąży po internecie informacja o tym, że alkohol można pić między innymi pod klatką w bloku lub innych miejscach publicznych. Postanowiliśmy sprawdzić jak to wygląda w Białymstoku. Czy osoba pijąca piwo na świeżym powietrzu zawsze musi płacić mandat?
Kilka osób odwołało się od nałożonych kar i mandatów i swoich praw dochodziła w sądzie. Okazało się, że ustawa nie mówi o miejscach publicznych, a konkretnie o zakazie spożywania alkoholu w parku, na ulicy i placu. W tym przypadku prawnicy mówią niemal jednym głosem, że powstała luka prawna, a wobec tego faktu policja lub Straż Miejska nie mogą, a przynajmniej nie powinni, nakładać kar na osoby pijące alkohol na przykład pod klatką w bloku.
- Kiedyś mi się zdarzyło zostać złapanym na piciu i zapłaciłem 100 zł. Wyszliśmy z dwójką innych sąsiadów wieczorem przed blok dosłownie na jedno piwo. A tu nagle latarka i mundurowi. To chyba było najdroższe piwo w moim życiu. Wszyscy zapłaciliśmy, przecież my, dorośli ludzie, nie będziemy cyrków robić o 100 zł. Ale teraz to pewnie już bym nie zapłacił, kiedy wiem, że można się targować – powiedział nam Wojciech Michałowski.
Optymizm Wojciecha być może jest troszkę na wyrost. Jak udało nam się ustalić, funkcjonariusze białostockiej Straży Miejskiej nie wpisują na mandatach informacji o miejscu publicznym, a jedynie o miejscu spożywania alkoholu.
- Wszystko zależy od funkcjonariusza. Jeśli np. klatka schodowa znajduje się obok placu zabaw i strażnik miejski zakwalifikuje to jako plac i że picie alkoholu ma zły wpływ na bawiące się na nim dzieci, wówczas będzie ciężko się wytłumaczyć, że było inaczej – mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik Straży Miejskiej w Białymstoku.
Wobec orzeczeń sądów, które literalnie odniosły się do zapisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości, na razie nie ma co myśleć o zmianie w ogólnym podejściu mundurowych. Sędziowie odnieśli się wprost do zapisów i potraktowali zaskarżone sprawy tak jakby pijący ludzie nie byli w miejscach publicznych, a dokładnie w parku, na placu lub ulicy.
- Zawsze unikaliśmy tego, aby na mandatach było napisane, że ktoś spożywał alkohol w miejscu publicznym. Wpisane było: ulica, plac lub park. Straż Miejska w Białymstoku posiłkuje się opiniami wydanymi przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bo to prawda, że ustawa jest troszkę dziurawa. Na razie nie będziemy niczego zmieniać w swoim postępowaniu – poinformował Jacek Pietraszewski.
Niebawem pogoda będzie bardziej zachęcała do wyjścia na świeże powietrze z puszką w ręku. Przypominamy, że mimo wszystko lepiej jest wypić alkohol w miejscach do tego wyznaczonych. Inaczej czekać będzie jak dotychczas przyjęcie mandatu albo dochodzenie swoich praw w sądzie.
Tak barany popierajcie picie alkoholu i takimi debilnymi felietonami wskazujcie pijakom jak należy bronić się przed Strażą Miejską, mam nadzieje że pod waszymi oknami drodzy autorzy tego artykułu dzień w dzień będą wam chlać piwsko i drzeć ryje tego serdecznie wam życzę
odpowiedz
Zgłoś wpis
gość
2019-07-26 14:12:07
Picie piwa jak i samo piwo jest legalne (samo wypicie piwa nie jest czynnością złą) co do zakłócania spokoju jest paragraf o zakłócaniu ciszy... Co jest dość subiektywną czynnością. Pijacy (chodzi zapewne o "meneli i żuli" i tak są niewypłacalni policja ich nie ściga bo dolegliwość mandatowa ich nie dotyczy a jeśli nawet to ściągalność zerowa) A co do samej czynności Pan lubi oranżadę a ja piwo nikt nie powinien narzucać ograniczeń dot smaku.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tak barany popierajcie picie alkoholu i takimi debilnymi felietonami wskazujcie pijakom jak należy bronić się przed Strażą Miejską, mam nadzieje że pod waszymi oknami drodzy autorzy tego artykułu dzień w dzień będą wam chlać piwsko i drzeć ryje tego serdecznie wam życzę
Picie piwa jak i samo piwo jest legalne (samo wypicie piwa nie jest czynnością złą) co do zakłócania spokoju jest paragraf o zakłócaniu ciszy... Co jest dość subiektywną czynnością. Pijacy (chodzi zapewne o "meneli i żuli" i tak są niewypłacalni policja ich nie ściga bo dolegliwość mandatowa ich nie dotyczy a jeśli nawet to ściągalność zerowa) A co do samej czynności Pan lubi oranżadę a ja piwo nikt nie powinien narzucać ograniczeń dot smaku.