Reklama

Po tej klatce schodowej nie można chodzić w butach

Czystość przede wszystkim! Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, czego żąda sąsiadka z parteru. W jednym z bloków na Wyszyńskiego, żeby wejść do własnego mieszkania należy zdjąć buty na klatce schodowej i to już na parterze.

O sprawie poinformował nas jeden z czytelników, który mieszka w czteropiętrowym bloku przy ulicy Wyszyńskiego. W jego klatce mieszka starsza kobieta, która żąda od pozostałych mieszkańców, by zdejmowali buty tuż po wejściu do budynku. Praktycznie nie ma dnia, żeby sąsiadka nie zwracała uwagi wszystkim, którzy wchodzą do bloku. Sytuacja trwa już dłuższy czas i choć większość mieszkańców nauczyła się ignorować te prośby, niektórych nadal to irytuje.

- Pracuję jako kierowca komunikacji miejskiej i naprawdę jak wracam do domu o różnych porach, ostatnia rzecz jaką chcę słyszeć, to żeby zdjąć buty na parterze – opowiada Mirosław. – Owszem, marzę żeby buty zdjąć, ale we własnym domu, bo nie mam zamiaru chodzić w skarpetach po klatce schodowej.

Udało nam się porozmawiać z kobietą, która okazała się być emerytką. Wcześniej pracowała jako sprzątaczka w szpitalu i jak nam powiedziała, to są nawyki z poprzedniego miejsca pracy. Jej zdaniem nikomu krzywda się nie stanie, a będzie czyściej i przez to przyjemniej.

- Tutaj przychodzi teraz jakaś sprzątaczka raz na tydzień, albo rzadziej. Wiadomo, że w taką pogodę się nosi z podwórka. Ja zamiatam i zmywam cały parter codziennie – mówi Pani Elżbieta. – Proszę zobaczyć, pachnie na całą klatę. Przecież to nic takiego, żeby zdjąć buty i wejść dalej na górę, bo tu na dole zawsze jest wysprzątane.

Kobieta nie była w stanie zrozumieć, że innym sąsiadom takie zachowanie może przeszkadzać, bo mają swój tryb życia i codziennie obowiązki. Mirosław próbował przy nas tłumaczyć jej, że każdy powinien decydować sam jak ma się poruszać po klatce, a ona nie ma prawa terroryzować mieszkających tam ludzi.

- Nic nie dociera! – mówi zrezygnowany. – Jak chce to niech sprząta i sto razy dziennie, a ja pozwolę sobie zachowywać się tak, jak ja chcę. Nie mam zamiaru ściągać butów na parterze i drałować w skarpetach na górę.

Emerytka na te słowa tylko uśmiechnęła się i obiecała, że skoro sąsiad nie chce chodzić w skarpetach, pomyśli nad uszyciem mu papci, żeby wygodnie mógł wejść na górę. Jej zdaniem to nie problem nałożyć papcie i wziąć w rękę parę butów.

- A jak będę szedł obładowany zakupami, to co? Też mam się rozbierać, bo pani tak chce? I jeszcze oprócz toreb z zakupami mam targać buty? – mówi oburzony Mirosław.

Kobieta nie ma zamiaru rezygnować z zachęcania wszystkich sąsiadów do zdejmowania obuwia na parterze. Nadal utrzymuje, że będzie codziennie sprzątała i zmywała wejście do klatki. Twierdzi, że to dla dobra wszystkich i postara się przekonać do swego pomysłu. Ale obiecała, że nie będzie się awanturować, jeśli ktoś nie zastosuje się do jej próśb.

Kalina
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do