
Dużo pracy miała Straż Graniczna minionej doby pod granicą z Białorusią. Nielegalni migranci próbowali się przedostać do Polski w wielu różnych miejscach, ale zazwyczaj tam, gdzie nie ma ustawionej zapory. I choć do naszego kraju tylko od wczoraj usiłowało się przedrzeć blisko 150 cudzoziemców, to warto przypomnieć, że w ubiegłym roku takich prób podejmowanych było po kilkaset na dobę.
Kiedy Rosja i Białoruś rozpoczęła wojnę hybrydową przeciwko Polsce wiosną ubiegłego roku, chyba nikt nie podejrzewał, że będzie ona trwała tak długo. Najpierw Straż Graniczna zatrzymywała po kilkanaście osób, których służby białoruskie podprowadziły pod polską granicę. Później było ich po kilkadziesiąt na dobę, a rok temu o tej porze po 700 i więcej. Taka właśnie sytuacja skłoniła polskie władze do wybudowania zapory granicznej.
I zdecydowanie miało to sens, ponieważ wojna hybrydowa trwa dalej, ale już nie trzeba angażowania aż tylu mundurowych do ochrony granicy państwowej, co w roku ubiegłym. Przede wszystkim skończyły się fizyczne ataki na polskie służby. Bo dość wspomnieć, że jeszcze zanim wybudowana została zapora na granicy polsko – białoruskiej, rzucanie kłodami drewna, kamieniami, kostką brukową czy petardami hukowymi było tam na porządku dziennym, a zwłaszcza nocnym. Przez zaporę nikt dziś już niczego nie rzuca, bo jest to niemożliwe. Co nie znaczy, że wszystko już wróciło do normy. Nie wróciło, ponieważ każdego dnia Straż Graniczna musi interweniować głównie w miejscach, gdzie nie ma wybudowanej zapory.
„W dn. 31.10 na terytorium Polski próbowało nielegalnie przedostać się z Białorusi 148 os. m. in. ob. Syrii, Iraku, Kongo. Zatrzymano 7 os. pomagających nielegalnie przekroczyć granicę - ob. Ukrainy, Mołdawii, Polski” – przekazała w komunikacie na swoim profilu na Twitterze z minionej doby Straż Graniczna.
W dn.31.10 na terytorium????????próbowało nielegalnie przedostać się z????????148 os.https://t.co/0z0iwvjWyT.ob. Syrii,Iraku,Kongo
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 1, 2022
Zatrzymano 7 os. pomagających nielegalnie przekroczyć granicę-ob. Ukrainy,Mołdawii,Polski pic.twitter.com/2wDhmb4O8h
Rok temu w lasach przy granicy, po stronie białoruskiej, w namiotach koczowało tysiące cudzoziemców. Ale Straż Graniczna, Policja i Wojsko Polskie nie wiedziały jeszcze, ilu cudzoziemców reżim Łukaszenki ściągnął w takie miejsca. To wkrótce miało się wyjaśnić, ponieważ w październiku i później kilka razy w listopadzie zeszłego roku, przeprowadzony został szturm na polską granicę. Polskich mundurowych atakowało tysiące nielegalnych migrantów nie tylko pod okiem białoruskich służb, ale ataki były wręcz prowadzone pod ich przywództwem.
W tym roku sytuacja wygląda już inaczej, choć na Białorusi przebywa w tej chwili kilka tysięcy cudzoziemców, których służby białoruskie będą usiłowały przerzucić do Polski. Nie siedzą już oni jednak w lasach i w namiotach, ale przeważnie w hotelach i kwaterach prywatnych w Mińsku, Grodnie i Brześciu, skąd podwożeni są mniejszymi grupami pod polską granicę, w miejscach, gdzie nie ma ustawionej zapory. W zdecydowanej większości przypadków cudzoziemców w stronę Polski prowadzą służby białoruskie.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Straż Graniczna)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie