Reklama

Pomocy nie było, kiedy budynek był w zasobach miasta

Ludzki pan – jeden z drugim i trzecimi – okazali przed weekendem gołębie serce pomagając w remoncie budynku Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei. Przez lata potrzeb lokalowych tego Stowarzyszenia nie widzieli. Ale wówczas nie było kampanii wyborczej, a sam budynek, w którym działało Stowarzyszenie znajdował się w zasobach miasta.

Problemy ośrodka zostały nagłośnione przez białostockich społeczników, którzy zorganizowali piknik z koncertami i aukcjami, z których dochody zostały przekazane na rzecz stowarzyszenia. Władze Białegostoku mimo zadeklarowanej pomocy, nie mogą w tym przypadku nic zrobić, gdyż budynek nie znajduje się w zasobach komunalnych miasta. Jego właścicielem jest spółka PKP” – tak na swoim facebookowym fanpage napisał i zamieścił zdjęcia przed weekendem poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski, który pomagał razem z ojcem – prezydentem Białegostoku – w remoncie obecnej siedziby Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei.

Tylko tak się składa, że zanim Stowarzyszenie przeniosło się na ulicę Grunwaldzką, do nieruchomości, jakie zaproponowała mu spółka PKP, prowadziło te same działania co obecnie w innych miejscach. Między innymi przy ulicy Żelaznej w Białymstoku, później przy ulicy Grochowej, także w Białymstoku.

Co jest tu bardzo ciekawe, to w pierwszej lokalizacji, czyli przy Żelaznej 23 Stowarzyszenie prowadziło swoją ogrzewalnię oraz pracę na rzecz wychodzenia z bezdomności w kamienicy. Nie była to jednak prywatna kamienica. Została przekazana Stowarzyszeniu Ku Dobrej Nadziei w nieodpłatne użytkowanie przez magistrat. Decyzją tych samych władz, które w osobie prezydenta kilka dni temu zabrały się za remont budynków PKP. Czy był to dobry budynek? Otóż nie. Był to budynek zrujnowany. Członkowie stowarzyszenia i sami podopieczni remontowali go krok po kroku, dostosowywali do potrzeb deska po desce, własnymi siłami oraz za pomocą środków, które spływały od ludzi dobrej woli.

Władze Białegostoku jakoś wtedy nie były w stanie zadeklarować pomocy własnych rąk przy remoncie, ani w utrzymaniu obiektu, z którego Stowarzyszenie oraz jego podopieczni musieli się wynieść. Gdzie? Na ulicę Grochową 2A. To kolejny budynek, którym opiekował się Zarząd Mienia Komunalnego, podległy temu samemu prezydentowi, który dzielnie z synem oraz swoimi zastępcami malowali, szpachlowali, czyli – zaznali nieco pracy fizycznej.

- Budynek przy ul. Grunwaldzkiej 76 w Białymstoku nie znajduje się w zasobach komunalnych miasta. Miasto nie jest jego właścicielem, dlatego też nie możemy finansować jego remontu, bo byłoby to sprzeczne z ustawą o finansach publicznych – wyjaśniała na łamach białostockiej Gazety Wyborczej Anna Kowalska z biura prasowego urzędu miejskiego w Białymstoku.

- Nie mogłem tego tak zostawić, a byłem bezradny jako prezydent. Mnie by ten problem po prostu męczył – takie słowa natomiast przekazał Tadeusz Truskolaski również Gazecie Wyborczej.

Powstaje pytanie, dlaczego problem nie męczył, kiedy Stowarzyszenie prowadziło swoje trudne działania w budynkach należących do Miasta? I dlaczego wówczas nie dało się przekazać pieniędzy na remont obiektów miejskich, aby członkowie Stowarzyszenia mogli zapewnić godziwe warunki swoim podopiecznym? O takie błahe sprawy już nikt nie pytał. Za to poseł Truskolaski nie omieszkał skomentować na swoim profilu facebookowym wpisu jednej z kobiet:

- "Obiektyw" pokazał remont,wypowiedzi różnych ludzi,ale słowem się nie zająknął kto brał udział w tym remoncie. To było do przewidzenia – napisała Jadwiga.

- Taki to właśnie obiektywny „obiektyw” ... – skomentował syn prezydenta Białegostoku.

Jak można zakładać, być może nie o pomoc realną chodziło, ale o to, żeby ktoś to pokazał. Dlatego nasza redakcja obiektywnie odniosła się do przeprowadzonego czynu społecznego, który nie był istotny wówczas, kiedy Miasto Białystok i jego gospodarze mieli okazję się wykazać. Tyle, że było to niespełna 4 lata temu. Z ulicy Żelaznej Stowarzyszenie musiało wynieść się na Grochową na przełomie listopada i grudnia 2014 roku. Z Grochowej do obecnej siedziby przy Grunwaldzkiej bezdomni z aktywistami trafili w tym roku. Gdzie był do tego momentu prezydent, jego zastępcy i syn? Być może ciężko trenowali i przygotowywali się do czynu społecznego z ubiegłego tygodnia?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-08-03 09:55:39

    Zakłamanie w stopniu niewyobrażalnym. Mam nadzieję , że najbliższe wybory pokażą co Ci ,,panowie" są naprawdę warci.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    icsy - niezalogowany 2018-08-03 22:48:23

    Tak, hipokryzja kapicowego rodu sięgnęła zenitu. Jak podawały media, prezydent przy okazji jego niezwykłego zaangażowania w remont opisywanego budynku zachęcał do współpracy lokalne firmy i jak twierdził poprosił o wsparcie finansowe te, które są mu obce aby nie być podejrzany o jakąś prywatę, a wśród nich - uwaga! - m.in.: Apartamenty Jagiellońskie, dojlidzkie Sklejki, czy Adampol. Także, zupełnie obce mu i nieznane firmy...W tej sytuacji można wnioskować, że albo prezydent zupełnie "odleciał" albo mieszkańców naszego miasta ma za kompletnych frajerów. Jeśli wygra nadchodzące wybory, to znaczy, że faktycznie z tym drugim miał rację. Tak więc, drodzy białostoczanie, czy jesteście frajerami?!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do