Reklama

Pomóż uwolnić się od bólu

Czy wyobrażasz sobie codzienną pobudkę, ze strachem? Strachem przed bólem, który uniemożliwi Ci normalne funkcjonowanie bez możliwości uśmierzenia go lekami? Tak obecnie wygląda codzienność pani Anny z Siemiatycz. Wspólnymi siłami mamy szansę jej pomóc.

Pani Anna mieszka na co dzień w Siemiatyczach. Jeszcze kilka lat temu spełniała się jako właścicielka salonu sukni ślubnych, fotografka i posiadaczka wypełnionego kwiatami ogrodu. Wszystko zmieniło się wraz z atakiem choroby. Cześć jej dramatycznej historii cytujemy poniżej:

Choroba odebrała mi możliwość poruszania rękami, nie dawałam rady podnieść aparatu, ból promieniował na bark, kark, szyję. Nie mogłam już pracować w ogrodzie, musiałam oddać wszystkie kwiaty, moje ukochane róże, które pielęgnowałam latami... Zniknął ich zapach, zniknął gwar rozmów, zniknęła też nadzieja… Ból atakował latami, kiedy myślałam, że nie może już być gorzej, on pokazywał mi, jak bardzo się mylę – z każdym dniem przybierał na sile. Zaczęło się od zawrotów głowy, traciłam przytomność – w jednej chwili byłam w salonie, uśmiechałam się do klientek, w drugiej chwili była tylko ciemność. Lekarze stwierdzili, że to przez moje tempo życia, kazali zwolnić. Posłuchałam ich, ale wypoczynek na kanapie nie pomógł, bo wtedy zaczął się ból. Nie pomagały żadne leki, bez recepty, na receptę, farmakologia była zupełnie bezradna. Czasami było tak źle, że nie mogłam nawet zasnąć, godzinami wpatrywałam się w sufit i modliłam o sen, bo tylko on przynosił ukojenie. Bolała mnie czaszka, jakby coś zamieszkało w mojej głowie i próbowało rozsadzić ją od środka; bolała szyja, drętwiały ramiona i ręce, przestałam słyszeć dźwięki, w uszach był tylko szum.”

Zabieg wstawienia implantu PEEK nie przyniósł oczekiwanego rezultat. Nie pomogły też wizyty u wielu specjalistów. W końcu na podstawie wyników rezonansu magnetycznego jeden z lekarzy postawił diagnozę – Zespół Arnolda-Chiariego. Choroba objawia się poprzez silne zaburzenia w przepływie płynu mózgowo-rdzeniowego, stąd przeraźliwy ból, zaburzenia widzenia, równowagi, problemy z poruszaniem. Wystarczy zwykłe kichnięcie, aby choroba uaktywniła.

Paradoksalnie, NFZ finansuje leczenie choroby tylko, gdy chory jest już pacjent jedną nogą w grobie. Pani Anna nie może liczyć zatem na operację w Polsce. Leczenia może podjąć się jedynie Instytutu Chiari w Barcelonie, klinika specjalizującej się w leczeniu zespołu Arnolda-Chiariego.

Nasza bohaterka się nie poddaje i za pomocą portalu SiePomaga.pl prosi ludzi dobrej woli o pomoc w zebraniu środków na leczenie w hiszpańskiej klinice. Potrzebuje na to blisko 90 000 zł.

Obecnie poprzez akcję Fundacji Siepomaga zebrała blisko połowę tej kwoty. Zbiórka kończy się 16 sierpnia i do tego czasu każdy z nas może wspomóc panią Anię nawet niewielkim datkiem.

Informacje na temat pomocy są dostępne tutaj: https://www.siepomaga.pl/annagierasimiuk#wplaty.

Zbiórka jest zweryfikowana przez fundację Siepomaga. Nasz redakcyjny zespół również przeprowadził weryfikację. Pani Anna naprawdę potrzebuje wsparcia, gdyż jej codzienność to uczucie ciągłego bólu.

Tak niewiele trzeba, aby nasza krajanka z Siemiatycz powróciła do zdrowia i mogła cieszyć się życiem, spędzać czas z rodziną i wrócić do swoich pasji. Liczymy na Wasze dobre serca.

W dobie podziałów i kłótni pokażmy, że potrafimy sobie nawzajem pomagać, gdy życie rzuca ludziom obok nas kłody pod nogi.

(K.)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-08-08 17:44:15

    Też mam diagnozę Zespół Arnolda Chiarii. nie byłam operowana ale w między czasie zdiagnozowano u mnie Boreliozę, bardzo ważne, żeby pani Ania przebadała się w kierunku Boreliozy. po leczeniu BB skończyły się moje objawy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do