Reklama

Radni PO wymiksowali się z list wyborczych

Marek Chojnowski i Włodzimierz Kusak nie znajdą się na listach wyborczych do Rady Miasta z list Koalicji Obywatelskiej. Obydwaj zostają w Radzie wyłącznie do końca obecnej kadencji. Oficjalna wersja jest taka, że Marek Chojnowski ustąpił miejsca młodszemu pokoleniu, zaś Włodzimierz Kusak nie zgłosił chęci kandydowania w ogóle. Nieoficjalna wersja jest taka, że Nowoczesna z Truskolaskim rozpanoszyła się w Platformie Obywatelskiej.

To, że Koalicji Obywatelskiej list łatwo nie było ustalić, było wiadomo odkąd Tadeusz Truskolaski został oficjalnie kandydatem na prezydenta Białegostoku tego komitetu. Części członków Platformy Obywatelskiej przyszło przełknąć to gorzko i to po raz kolejny. Już w poprzednich wyborach do samorządu zagrał na nosie Platformie wystawiając swój własny komitet. Dopiero kiedy okazało się, że konkurent z Prawa i Sprawiedliwości depcze mu mocno po piętach, przyszedł w łaskę do sprawdzonych w takich sprawach kolegów z PO. Ci koledzy też nie mieli innego wyjścia, bo nie zdążyli nikogo znaleźć we własnych szeregach i rad niewola, nawet w pierwszej turze przebąkiwali o poparciu dla Truskolaskiego, a w drugiej tym bardziej nie mając wyjścia, zaangażowali się w kampanię zdecydowanie mocniej.

Nad Platformą wisiała groźba utraty magistratu i wizja bezrobocia nad dziesiątkami osób związanych z tą formacją, jak nie bezpośrednio, to pośrednio. I choć nie byli zadowoleni ze współpracy z Truskolaskim, wizja rejestracji w urzędzie pracy zmobilizowała ich do aktywnego włączenia się w kampanię wyborczą Truskolaskiego.

W tym roku sytuacja wygląda podobnie, choć potoczyła się nieco inaczej. Komitet Truskolaskiego istnieje tylko z nazwy, a prezydent przytachał na plecach Nowoczesną do wspólnego stołu. Wiadomo było od tego momentu, że to on będzie rozdawał karty, jeśli chodzi o układanie list do Rady Miasta, ale i do sejmiku województwa, gdzie musiał upchnąć część swoich ludzi. Tak zwanych jedynek na listach wyborczych jest zbyt mało, aby wszyscy się zmieścili. Jakieś ochłapy musiał zostawić Platformie Obywatelskiej, która posłusznie się zgodziła. Choć nie wszyscy.

- Proszę nie mówić skąd ta informacja, bo wszystkiego się wyprę w razie czego. Ale powiem, że jak Marek chojnowski się dowiedział, że nie będzie jedynką na liście, to powiedział, że rezygnuje ze startu w ogóle. Tyle lat w Platformie, a miał go zastąpić kto inny. Najpierw mowa była o Tuchlińskim (zastępca Tadeusza Truskolaskiego z Nowoczesnej – dop. red.), a potem jakiejś nauczycielce. Każdy by się wkurzył, Marek się wkurzył mocno – mówi nasz rozmówca, członek Platformy Obywatelskiej.

Do potrzeb przekazu w kampanii wyborczej pojawił się inny komunikat odnośnie braku na listach wyborczych radnego Marka Chojnowskiego. W minioną sobotę, kiedy prezentowane były osoby z list Koalicji Obywatelskiej, składającej się głównie z ludzi Platformy i Nowoczesnej, padła informacja o tym, że Marek Chojnowski ustąpił miejsca młodszemu pokoleniu. No, ale w tej sytuacji trzeba było coś powiedzieć, żeby nie dało się poznać, że wewnątrz są mocne zgrzyty.

- Wspólnie z Markiem Chojnowskim uznaliśmy, że czas dać szansę młodszemu pokoleniu, nowym ludziom, nowym twarzom. Marek jest w Platformie Obywatelskiej, wspiera tę drużynę. To była świadoma jego decyzja, poinformował wcześniej, że nie będzie kandydował do Rady Miasta Białegostoku – przekazał przewodniczący miejskich struktur Platformy Obywatelskiej Zbigniew Nikitorowicz.

To oficjalny przekaz na potrzeby kampanii odnośnie radnego Marka Chojnowskiego. Zbigniew Nikitorowicz dodał jeszcze, że wszystko jest w porządku i że Chojnowski będzie wspierał kandydatów na radnych w okręgu nr 5. Ale już o wsparciu przez Chojnowskiego prezydenta Truskolaskiego nie było ani słowa w tym przekazie.

Ale jest jeszcze drugi z radnych, który publicznie sygnalizował, że z Tadeuszem Truskolaskim raczej nie jest mu po drodze. Mowa o Włodzimierzu Kusaku, który przez dwie kadencje był Przewodniczącym Rady Miasta. Pokazał się w biurze Tadeusza, ale Arłukowicza i wydaje się, że to w nim widzi przyszłego prezydenta Białegostoku. I radny Kusak też nie znalazł miejsca na listach Koalicji Obywatelskiej.

- Chciałem trafić tutaj, żeby podpisać ten kodeks, bo to co się dzieje w tej kadencji to jest jakaś nie masakra, ale tragedia. Warto, aby przyszłe wybory zmieniły troszeczkę układ w mieście – powiedział Włodzimierz Kusak jeszcze pod koniec sierpnia tego roku.

Te słowa padły w biurze sztabu wyborczego Tadeusza Arłukowicza, który walczy o fotel prezydenta Białegostoku z komitetu Białystok na TAK z poparciem ruchu Kukiz ‘15. Dziennikarze natychmiast to odebrali w taki sposób, że Kusak zdecydował się, będąc radnym PO, poprzeć Arłukowicza wbrew partyjnym układankom i to swojej partii. Co też wyraźnie świadczy o tym, że z pracą wszystkich członków PO Tadeusz Truskolaski w swojej kampanii będzie miał problem. Zostanie mu do pomocy właściwie przytachana na jego plecach Nowoczesna i być może tych kilku posłusznych władzom partii członków i jednocześnie kandydatów na radnych, którzy znaleźli się na listach wyborczych z ramienia PO.

Jak można było się przekonać w minioną sobotę, Włodzimierz Kusak nie znalazł się na listach wyborczych. Władze partii skrzętnie zamiatają pod dywan jego wyraźną sympatię w kierunku Arłukowicza. I robią to w tradycyjny sobie sposób, czyli starając się go ośmieszyć w oczach opinii publicznej.

- Ja nie wiem, czy pan Kusak popiera kandydata Kukiz ’15. Jego status jest taki, że nie zgłosił się jako kandydat do Rady Miasta, nie zgłosiło go też żadne koło, a jego formalny status jest taki, że ma trzyletnie zaległości w składkach, co oznacza, że jest członkiem wspierającym – powiedział Zbigniew Nikitorowicz.

- Chcę powiedzieć, że ważniejsze jest to, że Platforma Obywatelska wspiera Tadeusza Truskolaskiego i wspólnie, w ramach Koalicji Obywatelskiej startujemy w wyborach do Rady Miasta Białegostoku. Więc nie ma wątpliwości, jakie jest stanowisko Platformy Obywatelskiej. Mniej nas zajmują dziś ekstrawagancje poszczególnych naszych członków – skwitował poseł Robert Tyszkiewicz, szef podlaskich struktur PO.

Być może mniej interesują te ekstrawagancje władze Platformy, ale z pewnością interesują konkurencję polityczną. Ona widzi, że porozumienie w ramach Koalicji Obywatelskiej trzyma się na sznurek i przeterminowaną taśmę klejącą. Tak jak praktycznie rozleciał się Komitet Truskolaskiego, tak samo może się stać z tą Koalicją, która się posklejała, aby jakoś dotrzymać się do wyborów. W przypadku przegranej Truskolaskiego mało prawdopodobne, że będzie trzymała się kupy do końca kadencji.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-09-17 09:51:10

    Tak jak większość polityków prezydent i jego zastępcy obiecują cuda na kiju. Gdy zostaną wybrani garną tylko kasę i udają że ciężko pracują. Może już dosyć rządów księcia z Truskolasów.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    on - niezalogowany 2018-09-17 20:22:24

    Koniecznie musi się zmienić. Wystarczy już braku kontaktu z mieszkańcami. Traktowania ludzi jak podludzi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do