
O co chodzi? O to, z czym rowerzyści mają problem już od bardzo dawna. Czyli o brak możliwości bezpiecznego korzystania z infrastruktury rowerowej, bo ta jest niszczona i blokowana przez kierowców. Rowerowy Białystok chciałby, aby policjanci z białostockiej drogówki zaczęli wystawiać mandaty kierowcom, którzy parkują pojazdy na drogach dla rowerów i na chodnikach.
Od dawna wiadomo, że w Białymstoku przybyło bardzo wiele samochodów. Chyba nie ma dziś osiedla, na którym istniałaby odpowiednia liczba miejsc parkingowych. Brakuje ich na osiedlach i w płatnej strefie parkowania. A przecież na naszych ulicach z roku na rok przybywa kolejnych aut. Jednak to, na co mniej osób zwraca uwagę, to fakt, że przybyło także rowerów i rowerzystów, którzy coraz częściej też korzystają z jednośladów przez cały rok. Czemu też trudno się dziwić, bo Białystok w ostatnich latach dość mocno rozbudował infrastrukturę rowerową.
Na tym tle od dawna też pojawia się problem polegający na korzystaniu ze wspólnych przestrzeni. Tak samo, jak z tych zarezerwowanych wyłącznie dla samochodów lub rowerzystów. O ile samochody potrafią się „rozpychać”, o tyle rowerzyści często są spychani na bok. Nawet na drogach dla rowerów. I właśnie na ten problem od dłuższego czasu zwraca uwagę Stowarzyszenie Rowerowy Białystok. Już wcześniej aktywiści – i nie tylko rowerowi – zwracali uwagę na parkowanie samochodów na ulicy Skłodowskiej – Curie, gdzie doszło nawet do śmiertelnego wypadku. Trzy lata temu została tam potrącona śmiertelnie starsza kobieta, kiedy kierowca dostawczego busa cofał, wyjeżdżając spod lokalu, do którego przywoził towar. Kierujący, ten manewr wykonywał właśnie na chodniku. Jak twierdził, nie zauważył przechodzącej tamtędy kobiety.
- Nie mógł pozostać poza prawno-karną oceną fakt drastycznego naruszenia przez sprawcę reguł ostrożności. A mianowicie fakt, że do śmierci pokrzywdzonej doszło na chodniku, po którym miała prawo poruszać się w sposób wolny od jakiegokolwiek niebezpieczeństwa związanego z najechaniem na nią pojazdu. Nie przyczyniła się w najmniejszy nawet sposób do spowodowania wypadku – argumentowała pół roku od tragicznego zdarzenia w uzasadnieniu wyroku sędzia Aneta Kamieńska.
Takie sytuacje mogą się powtarzać, ponieważ kierowcy nadal parkują na chodnikach i drogach dla rowerów. Na inne z miejsc, gdzie dochodzi do tego nagminnie, wskazuje Stowarzyszenie Rowerowy Białystok. To ulica Jurowiecka, a dokładniej – chodzi o odcinek obok nowych wieżowców, gdzie też powstały nowe sklepy i punkty usługowe lub gastronomiczne. Aktywiści chcieliby w tym miejscu interwencji policjantów z drogówki, bo jak twierdzą, wytłumaczeniem nie może być brak miejsc postojowych.
„Zastanawiamy się, czy Komenda Miejska Policji w Białymstoku wzorując się na kolegach z Gdyni zmotywuje Wydział Ruchu Drogowego do podobnej akcji, jak ta w Gdyni. Brak miejsc parkingowych nie powinien być wytłumaczeniem dla powodowania zagrożenia, niszczenia infrastruktury i łamania przepisów. Na zdjęciu: niemal codzienność na Jurowieckiej jazda wzdłuż po chodniku i drodze dla rowerów, parkowanie na drodze dla rowerów i na chodniku z dala od krawędzi jezdni, w dodatku samochodem o DMC > 2,5t. I te ślady na zieleńcu mówiące w zasadzie wszystko o tym co tam się wyrabia” – piszą aktywiści na swoim facebookowym fanpage.
Odnosząc się zaś do tego, co miało miejsce w Gdyni, to tamtejsza drogówka niedawno przeprowadziła akcję, która zakończyła się wysokimi mandatami dla wszystkich, którzy parkowali swoje samochody na chodnikach lub ścieżkach rowerowych. A trzeba wiedzieć, że obecnie mandat jest bardzo wysoki. Zgodnie z nowym taryfikatorem, wynosi aż 1500 złotych za tego rodzaju wykroczenie drogowe.
„Ciekawa akcja w Gdyni. Tamtejsza Policja poprosiła mieszkańców o informowanie o samochodach, których kierowcy parkują tak, że nie było by to możliwe inaczej niż poprzez jazdę wzdłuż po chodniku lub drodze dla rowerów. Obecnie za taki akt chamstwa i głupoty grozi 1500 zł mandat. Do tej pory było to tylko 100 zł, więc tradycja jeżdżenia po drogach dla rowerów i chodnikach w Białymstoku ma się całkiem dobrze, co widać chociażby na ulicy Jurowieckiej. Po stronie Galerii i wieżowców, na całej długości jest ona drogą dla rowerów i pieszych. W teorii. W praktyce jest kolejnym pasem ruchu i parkingiem, a służby niewiele w tej sprawie robią – po prostu przejeżdżają obok i nie zwracają uwagi na jawne łamanie przepisów” – wskazują aktywiści ze Stowarzyszenia Rowerowy Białystok.
Ale w tej sprawie jest jeszcze inny problem, który wydaje się być pomijany. Bo przypadek akurat między innymi z ulicy Jurowieckiej pokazuje, że inwestorzy budowlani, którzy realizują inwestycje mieszkaniowe, jednak nie organizują wystarczająco dużo miejsc postojowych. I albo nie analizują w tym kontekście potrzeb swoich klientów, którzy zamieszkają w nowoczesnym bloku, albo starają się wyłącznie wycisnąć jak najwięcej z metra kwadratowego na mieszkania, bez zapewnienia wszystkim miejsc do parkowania. Problem ten występuje prawie na każdym nowo wybudowanym osiedlu w Białymstoku.
Być może oprócz drogówki, która ma możliwość karania kierowców mandatami za niewłaściwe parkowanie, sprawie powinny się także przyjrzeć władze Białegostoku, urzędnicy i radni. Oni także mają możliwość zajęcia się tym problemem – poprzez choćby określenie wskaźnika miejsc postojowych w stosunku do nowo budowanych mieszkań. Skoro jest ich niewystarczająco tam, gdzie dotychczasowy wskaźnik był zachowany, to może warto, aby przemyśleli zmianę tego wskaźnika na taki, który zapewniałby możliwość parkowania pojazdów kierowcom, aby ci nie łamali przepisów i nie stwarzali zagrożenia dla pieszych i rowerzystów.
(K. Adamowicz/ Foto: Facebook/ Rowerowy Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ok. To jest problem. Podobnie jak jazda rowerem po ulicy gdzie obok jest ścieżka rowerowa. Za to też jest mandat. A coraz cześciej się to spotyka takich rowerzystów, nawet na ul. Piłsudskiego czy na obwodnicach.
Oczywiście pierwszy komentarz musiał być w stylu: a u was biją murzynów :D W dodatku komentujący nie zna przepisów i sugeruje, że jazda rowerem po jezdni, nawet gdy obok jest droga dla rowerów ZAWSZE oznacza mandat. To nie jest prawda. Trzeba przeczytać i zrozumieć cały przepis. Wytłumaczę to na przykładzie przywołanej ul.Piłsudskiego. Jadąc drogą dla rowerów po stronie przeciwnej do Juro mamy koniec drogi dla rowerów na skrzyżowaniu z Sienkiewicza. Oznakowany nawet znakami. Od tego momentu rowerem jechać nie można i trzeba go prowadzić - np. zjechać idiotycznymi prowadnicami, którymi roweru bez zaczepiania się o ścianę nie da się sprowadzić. Kilka lat temu, kiedy budowano przejście podziemne na łamach chyba Porannego wypowiadał się ktoś z WRD KMP, że rowerzyści wiedząc że droga dla rowerów się urywa mogą jechać tam jezdnią. A, że nie ma tam zjazdu ze ścieżki na jezdnię, to POWINNI to robić już od skrzyżowania z Malmeda i wrócić na ścieżkę, tam gdzie się da, czyli na skrzyżowaniu z Kościelną (wcześniej nie ma wjazdu na ścieżkę). Tak więc jednak można jechać jezdnią, gdy obok jest ścieżka :D Sprawa jest jeszcze ciekawsza jeśli okaże się, że taki rowerzysta nie chce jechać w kierunku Kilińskiego gdzie nagle urywa się owa ścieżka, ani w kierunku Branickiego, co może zrobić przejeżdżając przejazdem przy Kościelnej na drugą stronę Alei i dalej dwoma okresowo zalewanymi przejazdami (jak są zalane to może dalej jechać prosto jezdnią :D). Załóżmy jednak, że jedzie do pracy w Urzędzie Miejskim. Wtedy na rondzie musi jechać w Pałacową, a tam jak wiadomo ścieżek nie ma, więc musi jezdnią. Tak więc od skrzyżowania z Kościelną dalej MOŻE (a w zasadzie musi, żeby nie wyłapać mandatu) jechać Aleją, zjechać na lewy pas, zawinąć na rondzie i dalej jechać jezdnią Pałacowej. To wszystko gdy po prawej ma ścieżkę. Musi tak jechać by nie łamać przepisów. Bo inaczej mógłby dostać mandat za jazdę po chodniku i przejściach dla pieszych. Rower jest pojazdem i trzeba nim jechać, a nie pchać, gdy nie ma infrastruktury dla rowerów. Jezdnią. Czasami nawet gdy obok jest ścieżka. W tym konkretnym przypadku rowerzysta może jechać jezdnią całe 700m, kiedy obok, po prawej jest ścieżka. I policjanci nie powinni mu dać za to mandatu. Nie powinni, bo białostockie sądu już pokazały im w swoich wyrokach, że przepisy trzeba rozumieć na nieco wyższym poziomie niż zaprezentował to powyżej "Stefek - niezalogowany", który zrozumiał tylko to, co napisano w pierwszej części art 33 ust. 1 Kodeksu.
xD XD Xd xD
Niestety tendencja ograniczania ilości miejsc parkingowych przy nowych inwestycjach (developerzy wymuszaja jak najnizszy wskaźnik na urbanistach) skutkuja później n ie tylko problemami z parkowanie dla osób okazjonalnie przebywających w okolicy ale przde wszystkim dla mieszkańców i właścicieli takich nieruchomości. Czas najwyższy spojrzeć na temat z punktu widzenia mieszkańca miasta a nie wyłącznie inwestora-developera.