Reklama

Żołnierze oddali strzały ostrzegawcze podczas interwencji na granicy polsko-białoruskiej - Prokuratura Krajowa wszczęła postępowanie | 150 znaków

W tym tygodniu w mediach gruchnęła wiadomość o zatrzymaniu trzech polskich żołnierzy, którzy strzelali przy granicy z Białorusią, gdy agresywni migranci usiłowali przedrzeć się na terytorium Polski. Politycy Prawa i Sprawiedliwości domagają się natychmiastowego wycofania zarzutów. Stwierdzają, że wojskowi mieli pełne prawo do użycia broni w obliczu zagrożenia.

Sytuacja miała miejsce pod koniec marca, nieopodal miejscowości Dubicze Cerkiewne. Strzegący granicy polscy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze, gdy grupa cudzoziemców nielegalnie usiłowała przedostać się z Białorusi do Polski. 29 marca Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech mundurowych, w związku z podejrzeniem przekroczenia uprawnień podczas interwencji. Strzały miały narażać na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia - takie jest uzasadnienie. Nagrania wideo przekazała straż graniczna.

Dwóch żołnierzy usłyszało prokuratorskie zarzuty przestępstwa, jeden został przesłuchany w charakterze świadka. Wobec wojskowych zastosowano środek zapobiegawczy: dozór przełożonego wojskowego, połączony z zakazem kontaktowania się pomiędzy sobą oraz zawieszenie w czynnościach służbowych. Prokuratura Krajowa podaje, że stosowanie środka w postaci zakazu kontaktowania się uzasadnione było informacją, że żołnierze ustalali między sobą nieprawdziwą, wspólną wersję przebiegu wydarzeń.

Wiadomość przedostała się do mediów 5 czerwca 2024 r., jest szeroko komentowana. Prokuratura Krajowa 6 czerwca wydała komunikat, iż zdarzenie z udziałem polskich żołnierzy jest przedmiotem postępowania prowadzonego obecnie w VIII Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Sprawa została zainicjowana informacją oraz nagraniami wideo przekazanymi przez straż graniczną Wydziałowi Żandarmerii Wojskowej w Białymstoku. Żandarmeria Wojskowa w oparciu o uzyskane materiały wdrożyła czynności w "niezbędnym zakresie" w trybie art. 308 § 1 kpk. W ich następstwie podjęto decyzję o zatrzymaniu w dniu 29 marca 2024r. trzech żołnierzy i doprowadzeniu ich do Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ w Białymstoku - opisuje PK.

W komunikacie czytamy, że z przedstawionych dowodów, a w szczególności z nagrania z kamer przekazanego przez straż graniczną, wynika, że żołnierze podczas interwencji prowadzonej wobec migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę RP przekroczyli swoje uprawnienia poprzez oddanie w ich kierunku co najmniej kilku strzałów, narażając tym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Z oględzin zabezpieczonego zapisu z kamer straży granicznej wynika również, że żołnierze oddający strzały nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Nie ustalono, aby na skutek oddanych strzałów ktoś odniósł obrażenia - przekazała Prokuratura Krajowa.

Obecnie prokurator oczekuje na wyniki prac Laboratorium  Kryminalistycznego Żandarmerii Wojskowej, co wyznaczy kolejne czynności procesowe w sprawie.

Sprawa jest szeroko komentowana. Swoje oburzenie wyraził m.in. Jacek Sasin, poseł PiS, były wicepremier. Uważa, że żołnierze mieli pełne prawo do użycia broni, czuli się zagrożeni, tymczasem zostali zakuci w kajdanki i postawiono im zarzuty.

To jest coś, co w każdym demokratycznym, szanującym się państwie musi spowodować natychmiastową reakcję. Naszą reakcją, jako opozycji, jest domaganie się dymisji rządu, tutaj pojedyncze dymisje nie wystarczą - powiedział Jacek Sasin podczas konferencji prasowej w Białymstoku.

Stwierdził, że muszą polecieć głowy, ale nie kozłów ofiarnych. Zaistniałą sytuację nazwał skandalem. Powiedział też, powołując się na doniesienia medialne, że koledzy oskarżonych żołnierzy zrzucali się na prawników, a ci nie mogli liczyć na żadne wsparcie swoich przełożonych i Ministerstwa Obrony Narodowej.

Fakty są jednoznaczne: dzisiaj wszyscy, co bronią polskiej granicy, są zagrożeni ściganiem przez organy polskiego państwa, państwa Tuska. Są zagrożeni więzieniem, stawianiem zarzutów. Jak mamy się czuć bezpiecznie w Polsce? - mówił Sasin. - Domagamy się dymisji rządu. Domagamy się odwołania zarzutów, jakie zostały postawione żołnierzom, którzy bronili naszego bezpieczeństwa. Domagamy się stworzenia natychmiast warunków do tego, aby żołnierze mogli czuć wsparcie polskiego państwa, kiedy walczą z niebezpieczeństwami, które przelewają się przez naszą granicę. I nie mamy żadnych wątpliwości, że ten rząd nie jest w stanie podjąć takich działań, które to bezpieczeństwo nam zapewnią.

Jacek Sasin podkreślił, że obecny rząd musi odejść i powinien powstać rząd, który w dramatycznej sytuacji, w jakiej znajduje się nasza ojczyzna, zadba o nasze bezpieczeństwo.

Z kolei Maciej Wąsik, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, kandydat na europosła, zaznaczył, że w polskich służbach wrze, jest ogromne zaniepokojenie. Mówił, że podczas rozmów mundurowi przy granicy zwracali uwagę, iż nie wiedzą, czy mogą w razie czego użyć broni, że polski żołnierz nie ma bezpieczeństwa prawnego.

Wspomniał także, że żołnierze, którym postawiono zarzuty, wielokrotnie drogą radiową apelowali o pomoc, mieli informować, że kończy im się gaz, a przed sobą mieli agresywną grupę kilkudziesięciu osób.

Co mieli zrobić w tej sytuacji? Oczywiście otworzyli ogień w taki sposób, żeby nie zrobić krzywdy migrantom. Oni nie zrobili nikomu krzywdy. Dzisiaj ponoszą karę za to, że sięgnęli po broń w obronie własnej i w obronie swojej ojczyzny - powiedział Wąsik.

Politycy obecnej opozycji domagają się natychmiastowego wycofania zarzutów wobec żołnierzy przez prokuraturę. W ocenie Macieja Wąsika wojskowi zasługują na order i nagrodę, a nie postępowanie prokuratorskie.

(Piotr Walczak)

Aktualizacja: 09/06/2024 03:53
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do