Naprawdę, szkoda mi ostatnich czterech lat. Pamiętam, jak kiedyś staliśmy razem w jednym rzędzie, uśmiechnięci, weseli, bo coś się razem zaczęło udawać. Dziś mogę tylko powiedzieć, że dałam się nabrać na to, co było tylko udawane.
Może tego nikt nie powie prosto w twarz, bo trzeba grać. Taka jest polityka. Znam ją od środka, chyba aż za dobrze. To przede wszystkim gra. Gra pozorów, słów, obietnic. Ale ja dziś mogę powiedzieć, co myślę i to bez ogródek. Nie muszę się martwić o to, czy ktoś mnie wyrzuci z pracy czy pozwoli zabrać głos na takim czy innym przemówieniu. Mam swoje miejsce do tego, by się wypowiadać jak chcę i kiedy chcę. Niektórych to strasznie boli, a nawet wkurza. I powiem krótko – bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.
Dlaczego szkoda mi czterech lat? Głównie dlatego, że zostałam oszukana. Tak, tak oszukana. Pewnie nie tylko ja. Trzeba sobie powiedzieć, że pan prezydent to zdrajca. Zdradził drużynę, która zrobiła go tym, kim dzisiaj jest. Bez Platformy Obywatelskiej nigdy nie zostałby pan prezydentem. Bez Platformy Obywatelskiej nie zrealizowałby pan nawet jednej głupiej rzeczy. Wszystko musiało być dogadane i ręka w rękę szło aż do niedawna. Czy były to dobre decyzje? Moim zdaniem nie wszystkie. Wiele było złych. Niestety, te złe zaczęły się wówczas, kiedy żądza własnej polityki i zaspokajania tych lub owych pojedynczych osób zaczęła przysłaniać interes publiczny. W tym względzie nie będę też broniła Platformy, bo w końcu sama w tym siedziała i pozwalała panu na to wszystko. Brała na siebie wszystkie możliwe słowa krytyki i broniła pana za każdym razem. Nawet wtedy, kiedy nie miał pan racji, nawet wtedy, kiedy było to bez sensu. I nawet wtedy, kiedy trzeba było się ośmieszyć. Ale wszystko ma swoje granice.
Tą granicą był brak szacunku do ludzi. Niektórzy mieli odwagę by powiedzieć to głośno. Próbowali zmieniać Platformę od środka. Efekt jest taki, że dziś Platforma to strzępek tego czym była kiedyś. Odeszła piątka radnych. Choć w ich przypadku nie powinno się mówić, że odeszła, tylko mało kto pamięta – została wyrzucona z partii. Właśnie za to, że nie chciała już dłużej bronić prezydenckiego tyłka. Partia w imię porozumienia z prezydentem wyrzuciła ze swoich szeregów piątkę radnych, którzy pomagali panu prezydentowi przez kilka lat. Partia zdecydowała się pozbyć radnych, by ratować sojusz z prezydentem i jego zastępcą, który też nie byłby dziś zastępcą gdyby nie Platforma. Boli prawda? Ma boleć! Bo jest prawdziwa. Wyrzuceni z partii nie poszli sami do konkurencji. Konkurencja sama się o nich upomniała, wzięła i dała co mogła. Dziś członkowie prezydenckiego komitetu wytykają byłym członkom PO miejsca na listach w PiS. A kto jest na jedynkach list prezydenckiego komitetu? A kto wyrzucał z PiS – u radnych, których przygarnął prezydent? Kto? Kto wyrzucił z PiS radnego Szczudło? Kto wyrzucił radnego Rudnickiego? Kto wyrzucił byłą radną Antypiuk? Nikt ich nie wyrzucał, poleźli do pana sami. Nie chcę nawet zgadywać powodów, bo szkoda zdrowia. Każdy myślący człowiek domyśli się sam. Tak samo jak pan, panie prezydencie, nie został opuszczony przez PO, nawet do teraz. Dobraliście się, nie ma co!
Dziś członkowie komitetu prezydenta dystansują się od Platformy Obywatelskiej. Ale za to, co się dzieje złego lub dobrego w Białymstoku odpowiada pan tak samo jak PO. Nic nie pomogą hasła o bezpartyjnym komitecie. Całe pańskie zaplecze to wierchuszka PO. Może ktoś tego nie wie, ale jak wiem, bo znam tych ludzi. Dołączyli do nich tylko członkowie PiS, którzy sami poleźli, gdzie im wygodniej, i gdzie dostali lepsze obietnice. Dlaczego tak mówię? Bo nikt ich znikąd nie wyrzucał. Mieli możliwość realizowania własnych misji samorządowych, gdyby tylko chcieli. Zdecydowali inaczej, więc teraz nie ma się co dziwić, że ktoś będzie o tym mówił.
Jeszcze słów kilka do członków PO, a właściwie do władz Platformy. Tak się kończy kiedy zamiast bronić własnych ludzi i trzymać się w kupie oraz sobie pomagać, górę biorą prywatne animozje. Wiem, że wiele osób ma pretensje o to, co się stało. Ale dziś muszą robić dobrą minę do złej gry. Jeśli i to się rypnie, nie będzie mowy o żadnych mandatach w mieście. Trzeba dalej tłuc ten tandem, w którym od początku był tylko jeden kierowca. Na dodatek nie należał do PO. Za to bez PO nie zrobiłby nic. Zero. Gdyby nie pieniądze od marszałka, gdyby nie wsparcie radnych żadna, absolutnie żadna inwestycja nie byłaby zrealizowana. Ale tak się dzieje, kiedy nie słucha się własnych członków i nie liczy się z ich zdaniem. Pozwala się na zbyte wiele osobie, która odwróciła się tyłkiem, kiedy tylko PO przestała być potrzebna do czegokolwiek. Odpowiedzialni za ten stan rzeczy członkowie władz Platformy mogą sobie teraz nawzajem pogratulować.
Na koniec jeszcze taka uwaga. Wiele się zmieniło w mieście? Wiele! Zapytajcie pana prezydenta dzięki komu. Jemu? PO? Może tylko część. Większość inwestycji, tych, które były potrzebne od lat, przygotowała do realizacji ekipa poprzedniego prezydenta – Ryszarda Tura. I gdyby koń Kaliguli umiał złożyć podpis pod dokumentami, to nawet on zrealizowałby ponad połowę, tego co się zadziało w Białymstoku. A teraz cieszcie się książkami, buspasami, drogami, wieżowcami, ja idę popatrzeć w lustro. Mi przynajmniej nie pęknie.
Komentarze opinie