Reklama

Stal była za twarda. Źle nastawione celowniki żółto-czerwonych

Pisaliśmy, że na Stal Mielec trzeba uważać i niestety sprawdziło się. Jagiellonia przerwała serię 12 ligowych spotkań bez porażki przegrywając wyjazdowo ze Stalówką 1:2. Żółto-czerwoni prowadzili w Mielcu 1:0, ale mimo to nie utrzymali przewagi przegrywając 1:2. Wszystkie gole padły w I połowie, a to co dodatkowo martwi to słabsza forma białostoczan na tle rywala, który niczym nie zaimponował.

Trener Adrian Siemieniec wbrew zapowiedziom, że skład na Radomiaka był aktualny tylko na ubiegłą niedzielę przeciw Stali desygnował identyczny skład co w wygranym meczu inaugurującym piłkarską wiosnę. I wydawało się, że jest to strzał w dziesiątkę, bo już po kwadransie gry Jagiellończycy prowadzili 1:0. Afimico Pululu wygrał walkę bark w bark z defensorem gospodarzy i w sytuacji sam na sam z golkiperem mielczan spokojnie wpakował piłkę do bramki. Gospodarze mogli w tym momencie powiedzieć, że prawdę mówi porzekadło, że zmarnowane sytuacje się mszczą: 6 minut wcześniej Ilija Szkurin ograł Dusana Stojinovicia, ale na szczęście z 15 metrów strzelił tuż obok bramki Sławomira Abramowicza. W pierwszym kwadransie - mimo prowadzenia - to Stal była aktywniejsza i odważniej atakowała. Niestety w 23 minucie miejscowi udokumentowali optyczną przewagę golem: Szkurin otrzymał świetne podanie, ale jego strzał zablokowała defensywa Jagi. Niestety napastnik Stali dopadł do odbitej piłki, ale zamiast strzelać podał do Roberta Dadoka, a ten głową pokonał Abramowicza. A sześć minut później gospodarze wywalczyli prowadzenie: znowu w roli głównej był Stojinovic, który nie zdążył schować rękę i zablokował strzał rywali. Arbiter Marcin Szczerbowicz odgwizdał karnego i z jedenastu metrów Abramowicza pokonał Piotr Wlazło. A potem zaczęły się piłkarskie szachy: Stal broniła, a Jagiellonia nie miała gotowego pomysłu jak pokonać defensywę szańce rywali. Efekt był taki, że w reszcie I połowy można napisać, że się odbyła. 

W II połowie Jagiellonia zaczęła grać bardziej agresywnie i pomysłowo i nacierała. Białostoczanom udało się kilka razy strzelić na bramkę Stali, która schowała się za podwójną gardą. W 50 minucie znakomitą okazję miał bramkostrzelny Jesus Imaz, ale Hiszpan potwornie spudłował. Inna rzecz, że piątek nie był najlepszym dniem żółto-czerwonego snajpera, który miał problemy z oddaniem celnego strzału na bramkę Stali. Ostatni kwadrans to przygniatająca już przewaga mistrzów Polski, którzy praktycznie nie schodzili z połowy rywali. Niestety przełożenia na gole nie było. W 84 minucie powinno być 2:2, ale po podaniu Norberta Wojtuszka piłka trafiła do Pululu, ale ten trafił w słupek. Chwilę później znakomitą okazję miał jeszcze Lamine Diaby-Fadiga z kilku metrów trafił w bandy za mielecką bramką. 

- Jesteśmy rozczarowani, ale taki jest sport. Musimy to zaakceptować. Nie mamy czasu na rozpamiętywanie tej porażki, bo musimy się jak najlepiej przygotować do pucharowego czwartkowego starcia. Dominowała gra fizyczna, a my przez charakterystykę piłkarzy, preferujemy inny sposób gry, inny styl. Nasza ekipa weszła na wysoki poziom, że nie oczekujmy od naszej drużyny, że będziemy wygrywać wszystkie mecze do końca - podsumował po meczu występ trener Siemieniec. 

Ligowa seria została więc przerwana, a Jagiellonię czeka teraz kolejny wyjazdowy mecz: w czwartek w Lidze Konferencji w serbskiej Baćka Topoli.

Stal Mielec - Jagiellonia Białystok 2:1 (2:1). Bramki: Robert Dadok 22, Piotr Wlazło 29-karny - Afimico Pululu 14. Żółte kartki: Krystian Getinger, Piotr Wlazło (Stal), Dušan Stojinović, João Moutinho (Jagiellonia). Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn). Widzów: 5039.
Stal: Jakub Mądrzyk - Alvis Jaunzems, Piotr Wlazło, Bert Esselink, Marvin Senger, Krystian Getinger - Robert Dadok (59 Krzysztof Wołkowicz), Maciej Domański, Pyry Hannola, Serhij Krykun - Ilja Szkurin (86 Łukasz Wolsztyński).
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sáček, Mateusz Skrzypczak, Dušan Stojinović, João Moutinho - Miki Villar (84 Oskar Pietuszewski), Leon Flach (76 Norbert Wojtuszek), Jarosław Kubicki (63 Lamine Diaby-Fadiga), Jesús Imaz (63 Taras Romanczuk), Kristoffer Hansen (63 Darko Čurlinov) - Afimico Pululu. 

Przemysław Sarosiek 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do