Mieszkanie w bloku ma swoje plusy i minusy. Tych drugich może być więcej, zwłaszcza kiedy mieszka się na piętrze, nad którym są jeszcze inni lokatorzy. U szczytu wytrzymałości jest Pani Irena Koczuk, która poinformowała nas o swoim problemie.
Czytelniczka jest wdową i mieszka tylko z kotem na osiedlu Słoneczny Stok. Niedawno, piętro wyżej wprowadziła się trójka studentów, przez których Pani Irena ma mnóstwo stresów. Jak mówi, brak jej już sił na to co tam się dzieje. Ciągłe imprezy i hałas, a także śmiecenie na klatce schodowej czynią z niej starą jędzę – jak określiła sama siebie. Do tego momentu życie w bloku płynęło spokojnie.
- Ja już inaczej nie umiem. Tyle razy prosiłam ich, żeby byli trochę ciszej, bo mam ogromne kłopoty z ciśnieniem i nie mogę spać normalnie. Ale to na nic. Muzyka i stale jakieś towarzystwo, które bawi się tam do rana, to jest nie do zniesienia – opowiada nam. – Jeszcze ostatnio mi sufit zalali wodą.
Podobnego zdania jest Jerzy Serafin, który mieszka w tej samej klatce. On także ma dość hałaśliwych sąsiadów.
- Próbowałem skontaktować się z właścicielem, ale ta pani jest za granicą i mało co ją obchodzi. Raz czy dwa wzywaliśmy policję. Policja przyjedzie to jest ciszej, ale potem znowu to samo. I jeszcze mi pety rzucają na balkon. To mają być studenci? To jakieś niewychowane gówniarstwo! Będziemy to zgłaszać do spółdzielni, skoro nie da się normlanie po dobroci, jak między ludźmi – kończy wypowiedź.
Pani Irena skarży się, że czasami piętro wyżej odchodzą takie zabawy, że w jej mieszkaniu buja się żyrandol i od sufitu odpada miejscami farba. Próby zwykłej sąsiedzkiej rozmowy nie dają żadnego efektu.
Komentarze opinie