
Tomasz Piesiecki po raz pierwszy kandyduje na posła. Zresztą, wcześniej nie był też radnym na żadnym poziomie samorządu. Nie można mu jednak odmówić wiedzy, merytorycznego przygotowania i doświadczenia. I nie chodzi tu o doświadczenia życiowe - Tomek bowiem od 3. roku życia jeździ na wózku inwalidzkim po wypadku komunikacyjnym. Od lat udziela się społecznie, wspiera potrzebujących, doradza w instytucjach państwowych. Jest zapalonym podróżnikiem (co widać na powyższym zdjęciu) i stara się przekraczać kolejne granice, nie tylko te geograficzne. O jego działalność i pasje pytałem nie tylko jego, ale i bardzo bliską mu osobę - narzeczoną Edytę Jankowską.
Tomasza poznałem przy pracy dziennikarskiej. Tematów było sporo: wsparcie dla rodziców dzieci chorych na SMA, walka o wyższe kwoty gwarantowane dla osób, które ucierpiały w wypadkach komunikacyjnych, działalność fundacji Megafon, której jest wiceprezesem czy rozmaite warsztaty, m.in. w podlaskich szkołach.
Gdy okazało się, że Piesiecki zamierza kandydować w wyborach parlamentarnych, umówiliśmy się na rozmowę. Tym bardziej, że sporo osób dopytywało, kim jest ten człowiek. Fakt, można sobie wyszukać w internecie, ale postanowiłem pogadać. Podszedłem do tego na sucho, bez emocji, sympatii czy jakichkolwiek uprzedzeń politycznych, by wysłuchać białostoczanina, który na Podlasiu jest jedynym kandydatem na posła jeżdżącym na wózku inwalidzkim. Startuje z 12. miejsca z listy Prawa i Sprawiedliwości, nie jest członkiem tej partii.
Zacznijmy od tego, że Tomek jest zapalonym podróżnikiem.
I lubię jeść fast foody - rzuca pół żartem, pół serio mój rozmówca. - Wiesz, przed dwoma laty byłem na urlopie w Maroku. Podjechaliśmy pod jeden z barów i okazało się, że nie ma żadnych udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami, jak podjazd dla wózków. Wtedy bardzo zaskoczyło mnie podejście miejscowych. Przed schodami nagle znalazło się kilku mężczyzn i z uśmiechami na twarzach wnieśli mnie wraz z wózkiem do środka. Nikogo nie trzeba było o nic prosić, zrobili to spontanicznie.
Swoje dodaje narzeczona.
Lubimy podróżować, choć niejednokrotnie ludzie pytają nas, jak to robimy, przecież mój narzeczony nie chodzi - mówi Edyta Jankowska. - Ale dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Jak stawia sobie jakiś cel, to go konsekwentnie realizuje, aż do końca. Ograniczenia? Tomek prowadzi samochód, trenuje boks, gra w koszykówkę, podczas jednej z wycieczek świetnie radził sobie jeżdżąc na wielbłądzie, a mi serce podchodziło do gardła.
Piesiecki to białostoczanin, po 30-ce, wiceprezes fundacji Megafon. Od niewiele ponad trzeciego roku życia porusza się na wózku inwalidzkim - potrącił go samochód, a kierowca nie miał ubezpieczenia OC, co po latach skutkowało wyczerpaniem się puli odszkodowawczej. Walka o samo życie trwała długo. Potem była kolejna, także wygrana - o zmiany w prawie, by tacy poszkodowani nie zostawali nagle bez środków do życia. I tak: po trzech latach batalii i zaangażowaniu Tomasza sumy gwarancyjne na odszkodowania czy renty zostały podwyższone.
Nie było łatwo z silnym lobbingiem towarzystw ubezpieczeniowych. Odbyłem szereg spotkań z prezydentem Andrzejem Dudą, parlamentarzystami, byłem na każdym posiedzeniu komisji sejmowej, sprawą zainteresowałem wicepremier Beatę Szydło, premiera Morawieckiego. W końcu ubezpieczyciele odpuścili - relacjonuje.
Jednym z większych sukcesów na koncie Tomka jest zmiana przepisów - 0% VAT na zagraniczne leki ze zbiórek publicznych.
Wraz z odwołaniem stanu epidemii zniesiona została zerowa stawka VAT na niektóre produkty lecznicze. Dla pacjentów, którzy prowadzili zbiórki na terapie nierefundowanymi w Polsce lekami, oznaczało to spore podwyżki kosztów leczenia. Ale zmieniliśmy prawo - opowiada Tomasz.
Ładnych kilka lat temu dzięki działaniom Piesieckiego w budynku Uniwersytetu w Białymstoku przy Warszawskiej zbudowana została winda.
Na pierwszym roku studiów koledzy pomagali mi pokonywać schody. Równolegle rozmawiałem z władzami uczelni na temat możliwości budowy windy. Otrzymałem odpowiedź, że uczelnia już wiele lat stara się o budowę windy, lecz jest potrzebna zgoda konserwatora zabytków, który nie wyrażał zgody, ponieważ budynek jest zabytkiem. Nie poddałem się, tylko zaoferowałem swoją pomoc władzom uczelni w staraniach o uzyskanie takiej zgody. Wreszcie, wraz z władzami uczelni, uzyskaliśmy niezbędne dokumenty i będąc na drugim roku studiów kondygnacje pokonywałem już samodzielnie. Dzięki temu inne osoby z niepełnosprawnościami, w tym przypadku osoby z niepełnosprawnościami ruchowymi, mogą tam studiować - relacjonuje.
Jako wiceprezes fundacji Megafon Tomasz Piesiecki skupia się na działaniach pomocowych.
Zrealizowaliśmy takie projekty, jak konsultacje rehabilitacyjne dla dzieci z SMA i MPD, pomoc prawną dla pana Anatola z Białegostoku, któremu groziła bezprawna eksmisja, warsztaty fizjoterapii ruchowej, prowadzimy wypożyczalnię sprzętu ortopedycznego, wózków inwalidzkich, wspieraliśmy uchodźców wojennych z Ukrainy. Prowadziliśmy także szkolenia dla seniorów w czasie pandemii koronawirusa, w placówkach oświatowych z kolei odbywały się w tym roku zajęcia edukacyjne dla młodzieży, na czym polega niepełnosprawność, mające budować wrażliwość, zrozumienie i szacunek do drugiego człowieka, były też kursy dla fizjoterapeutów z fizjoterapii oddechowej - wymienia białostoczanin.
Ostatnio dopiął projekt we współpracy z Orlenem. Ma on na celu usprawnienie m.in. tankowania pojazdów, którymi poruszają się osoby o obniżonej sprawności fizycznej, które w wyniku niepełnosprawności nie są w stanie wyjść z pojazdu i same zatankować auta. Teraz dzięki specjalnej aplikacji znacznie szybciej można liczyć na pomoc pracowników stacji.
Nierzadko zastanawiam się, skąd on bierze siły na tyle zajęć i tak intensywny tryb życia. Można by było przecież obłożyć nimi kilka osób - stwierdza Edyta.
Doświadczenie zawodowe Tomasz Piesiecki zbiera w Warszawie. Był doradcą w Kancelarii Prezydenta RP, obecnie pracuje w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej.
Dzięki temu wiem, jak funkcjonuje państwo, w jaki sposób tworzone jest prawo, jak przebiega cały proces konsultacyjny, legislacyjny - zapewnia.
W Polsce jest sporo do zrobienia, jeżeli chodzi o wsparcie osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Tomek zdaje sobie z tego sprawę, zna potrzeby i wie, gdzie potrzebne są zmiany.
No i nie zapominajmy o permanentnym edukowaniu o niepełnosprawnościach - zaznacza.
Mój rozmówca przyznaje, że choć zajęciami jest wręcz obłożony, to gdy trzeba, spontanicznie włącza się w nieplanowane wcześniej inicjatywy. Tak było na przykład, gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę - jeździł na drugą stronę granicy z jedzeniem dla uchodźców, przywoził do Polski ludzi ze Lwowa.
No i w jakiś niewytłumaczalny fizycznie sposób znajduje czas dla rodziny i przyjaciół - podkreśla Edyta. - Ba, gdy ktoś nas odwiedza, zamienia się nawet w kucharza.
Siedzimy przy herbacie. Telefon do Tomka dzwoni co chwilę. Przeprasza, ale odbiera każde połączenie.
Dopytuję o plany, tym razem osobiste.
Odpoczynek? Na dziś nie ma szans - śmieje się. - Ślub z moją narzeczoną! - dodaje bez chwili namysłu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie