Reklama

Triathlonem zaraził ją mąż. Ola jedzie na mistrzostwa świata do USA

Aleksandra Kieda z Białegostoku to prawdopodobnie jedyna Polka (nie uzyskaliśmy informacji, by jakiekolwiek inne zawodniczki leciały z Polski), która będzie reprezentantką naszego kraju w zawodach Ironman 70.3, odbywających się we wrześniu w St. George, w stanie Utah w USA. Kobieta, mimo zakwalifikowania się na mistrzostwa, pod górkę miała w związku z wysokimi kosztami wyjazdu. Na sprzedaż wystawiła nawet swoje dwa samochody, zbierała pieniądze na portalu zrzutka.pl, na facebookowej licytacji pojawiła się podarowana przez Tomasza Frankowskiego piłka z - między innymi - autografem Roberta Lewandowskiego. I udało się. Ola wkrótce leci do Stanów Zjednoczonych, z całą rodziną.

Jestem sportowcem, żoną i mamą, z wykształcenia magistrem pielęgniarstwa. Trenuję triathlon od sześciu lat. To wszechstronna dyscyplina sportowa, będąca kombinacją pływania, kolarstwa i biegania. Zawodnik kolejno płynie, jedzie na rowerze i biegnie, a czas końcowy obejmuje również zmianę stroju i sprzętu sportowego - opowiada Aleksandra. - W sezonach 2016 - 2021 stawałam kilkadziesiąt razy na najwyższych stopniach podium. W mojej kolekcji jest srebrny oraz brązowy medal mistrzostw Polski.

W ubiegłym roku, 6 września, Ola wygrała zawody Enea Ironman 70.3 w Gdyni, dzięki czemu uzyskała kwalifikację na tegoroczne mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych. Odbędą się one 18 września. Jeszcze przed miesiącem nie była jednak pewna startu, z powodu formalności - konieczności otrzymania odpowiednich dokumentów. Tę przeszkodę udało się pokonać, ale była jeszcze jedna - finanse.

Kiedy zaczęłam rozpisywać wydatki związane z wyjazdem, okazało się, że przekraczają one znacząco moje możliwości - nie kryje Aleksandra. - Wyszło mi, że potrzebuję, najpierw 20, potem 40 tysięcy złotych, niedługo potem okazało się, że i to może być za mało.

Białostoczanka rozpoczęła zbiórkę za pośrednictwem portalu zrzutka.pl (https://zrzutka.pl/c9u2kh). Na sprzedaż wystawiła również swoje dwa samochody i szereg innych przedmiotów, np. antyczny zegar, który do tej pory zdobił rodzinny dom. Jak tłumaczy, to tylko rzeczy nabyte.

Nasz zabytkowy mercedes, który dawał nam mnóstwo przyjemności choćby podczas weekendowych wyjazdów, może jeszcze kiedyś do nas wróci. A taka szansa, jak występ na mistrzostwach świata, może się już nie powtórzyć. Dla takich wspomnień i sportowych emocji warto sprzedać i auta, i inne rzeczy - przekonuje.

Największy wydatek w związku z wyjazdem to bilety lotnicze.

Lecą ze mną mąż i 2,5-letnia córka. I jak wspomniałam: początkowo liczyłam, że spokojnie wystarczy nam 20 tys. zł, ale kiedy doszło do rezerwacji biletów, to okazało się, że za przelot z Warszawy do Nowego Jorku, w jedną stronę, musimy zapłacić 8 tys. zł. Do tego jeszcze bilety z Nowego Jorku do Las Vegas. Tam wynajmiemy samochód i jedziemy do St. George - to ok. dwie godziny drogi. Dodam, że zabieram ze sobą rower, a to już walizka gabarytowa, a więc dodatkowy koszt. Z samego Nowego Jorku do Las Vegas to, w przeliczeniu, ok. 1 500 zł. Tak że ceny są astronomiczne. Hotele w Stanach to ok. 8 000 zł, ponadto codzienne wydatki. No i za sam udział w mistrzostwach świata musiałam zapłacić ok. 3 tys. zł, bo trzeba pamiętać, że samo zakwalifikowanie się to jedno, a należy jeszcze opłacić pakiet startowy - mówi białostoczanka.

Ola z rodziną wylatuje do USA 10 września, kilka dni przed zawodami. Nasza rozmówczyni przyznaje, że wygląda na to, iż finansowo wszystko uda się spiąć. Niemniej, zbiórka wciąż jest prowadzona, do dnia mistrzostw.

Będę jedyną Polką, która wystartuje na tych mistrzostwach. Zaznaczam, że ktoś może być spoza Europy i jednocześnie być Polakiem - cieszy się Aleksandra Kieda. - Dla tej chwili wszystkie poświęcenia były warte.

W St. George białostoczankę czeka 1 900 metrów do przepłynięcia, 90 kilometrów na rowerze i 21 km biegu. Formę szlifuje od dawna. Ostatnim sprawdzianem były zawody 29 sierpnia w Białymstoku, podczas których na dystansie olimpijskim (1 500 m pływania, 40 km na rowerze, 10 km biegu) zdobyła srebrny medal mistrzostw Polski.

Zawody ukończone z sukcesem, nie tylko dlatego, że wywalczyłam srebro, ale zostałam mistrzynią Białegostoku oraz poprawiłam swój czas z zeszłego roku, aż o sześć minut - podsumowuje swój start.

Aleksandra triathlon zaczęła trenować dzięki mężowi.

Uprawiał tę dyscyplinę i na pierwszą randkę zabrał mnie na trening biegowy. Miałam przebiec z nim pięć kilometrów, przebiegliśmy 10. Zobaczył we mnie potencjał. I tak mnie to zafascynowało, że po kilku latach uczeń przegonił mistrza. Teraz na trasie mąż już nie ma ze mną szans - uśmiecha się Ola.

Jako że trenuje triathlon amatorsko, nie czerpie z tego profitów. Otrzymuje wsparcie od osób prywatnych, niekiedy firm, ze względu na wyjazd do USA otrzyma benefity od samorządów. Z wykształcenia jest pielęgniarką, ale nie pracuje w zawodzie. Promuje zdrowy tryb życia, jest trenerką personalną.

(Piotr Walczak / Foto: IronWoman FIT)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do