
Koalicji Obywatelskiej w Białymstoku udało się odbić część wyborców, którzy w wyborach parlamentarnych w październiku ubiegłego roku głosowali na inne komitety wyborcze. Tym razem Prawo i Sprawiedliwość było drugie, a Konfederacja wyprzedziła Trzecią Drogę.
Wszystkie głosy z Białegostoku zostały już podliczone. Stąd wiadomo, że w Białymstoku Koalicja Obywatelska (40,45 proc.) pokonała Prawo i Sprawiedliwość (32,88 proc.). Na szczegółowe analizy zapewne przyjdzie jeszcze czas, ale ten wynik może być pokłosiem ustawienia na górze listy PiS ludzi nie związanych z naszym miastem, ani regionem. Do tego, w końcówce kampanii, z partią pożegnał się Krzysztof Jurgiel, który mógł pomagać w zbieraniu głosów, nawet na zasadzie poparcia któregoś z kandydatów, ponieważ cały czas ma sporo zwolenników w stolicy Podlasia. Zresztą taka sytuacja miała miejsce, jeszcze zanim Jurgiel pożegnał się z partią, bo oficjalnie udzielił poparcia Adamowi Andruszkiewiczowi, który zrobił najlepszy wynik w Białymstoku z listy PiS. Zdobył dwa razy więcej głosów niż lider listy Maciej Wąsik i prawie cztery razy więcej niż dwójka na liście – Karol Karski.
Jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, ta postawiła na kandydatów związanych z naszym okręgiem wyborczym obejmującym województwo podlaskie i warmińsko – mazurskie. Liderem listy był Jacek Protas z warmińsko – mazurskiego, zaś dwójką Tomasz Frankowski z Białegostoku. W stolicy Podlasia to Tomasz Frankowski był lepszy od Protasa i to czterokrotnie bardziej.
Trzeci wynik należy do Konfederacji (12,30 proc.), a przede wszystkim lidera listy – Piotra Lisieckiego. Praktycznie nikt nie mógł się z nim równać, bo pozostali kandydaci z listy Konfederacji, poza Janem Krysiakiem i Karolem Kicińskim nie zdołali zebrać powyżej tysiąca głosów.
Z podium spadła Trzecia Droga, która w Białymstoku zrobiła gorszy wynik od Konfederacji. Pierwsza trójka kandydatów, Paweł Zalewski, Stefan Krajewski i Barbara Okuła uzyskali bardzo zbliżone wyniki, przekraczające nieznacznie 2 tys. głosów oddanych na każdego z nich.
Lewica znalazła się pod progiem wyborczym, uzyskując zaledwie 4,14 proc. poparcia. Nieco ponad 1700 głosów zdobyła liderka listy Lewicy Bożena Przysłuska, ale reszta kandydatów w tym wyścigu praktycznie w ogóle się nie liczyła.
Frekwencja wyborcza w Białymstoku w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyniosła 45,50 proc. i była dużo niższa od tej z październikowych wyborów parlamentarnych. Wówczas do urn poszło 77,64 proc. uprawnionych do głosowania.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie