W Polsce takie rzeczy wciąż możliwe i zgodne z prawem. Z etyką już niekoniecznie. Ale nadal są osoby, które godzą się na bezpłatne staże lub inne usługi w zamian za certyfikat lub obietnicę zatrudnienia.
Co prawda ogłoszenia o możliwości podjęcia bezpłatnego stażu ciągle się zdarzają, ale jest ich coraz mniej. Zainteresowanych mimo wszystko nie brakuje, choć młodzi ludzie coraz niechętnej godzą się na wykorzystywanie ich czasu oraz umiejętności. W tym procederze prym wiodły firmy związane z telesprzedażą i call center. Przez okres miesiąca lub dwóch młodzi ludzie wykonywali normalną pracę, za którą nie otrzymywali wynagrodzenia.
- Tak zaczynałam w Warszawie – mówi Weronika Barszczewska. – Wytrzymałam tam 3 tygodnie. Miałam być pełne cztery, ale nie wytrzymałam. Ludzie, do których dzwoniłam byli niemili, a szefostwo było niezadowolone z wyników sprzedaży. Nie dostałam certyfikatu. Teraz mam normalną pracę, co prawda na umowę o dzieło, ale jestem w stanie się utrzymać w stolicy.
- Po dwóch tygodniach okresu próbnego miałam dostać pracę na umowę o pracę w jednej z firm zajmujących się sprzedażą przez telefon. Ale już na drugi dzień jedna z dziewczyn mi powiedziała, że żadnej umowy nie będzie, bo znajdą sobie następną chętną i że tak jest co dwa tygodnie – opowiada Martyna Czarnecka. – Nie uwierzyłam jej, ale stało się dokładnie tak jak mówiła.
Specjaliści oraz inspektorzy z Państwowej Inspekcji Pracy odradzają bezpłatne staże i praktyki. Wyjątek mogą stanowić duże, znane firmy, po których referencjach otwierają się drzwi kolejnych, nawet mniejszych. Jednak młodzi ludzie nie zawsze słuchają porad i nadal dają się oszukiwać nieuczciwym przedsiębiorcom.
Komentarze opinie