Reklama

Z piekła do nieba czyli żółto-czerwony odjazd w ekstraczasie

Z piekła do nieba - to najkrótszy komentarz do sobotniego meczu z udziałem piłkarzy Jagiellonii Białystok. Żółto-czerwoni jeszcze 120 sekund przed końcem domowego meczu z Arką Gdynia przegrywali 1:2, a wielu kibiców na trybunach i przy telewizorach zastanawiało się nad tym jak Jaga właśnie traci szansę na walkę o mistrzostwo kraju. A potem nastąpiła 93 minuta, kiedy to białostoczanie doprowadzili swoich fanów do ekstazy: do bramki Arki trafili Łukasz Burliga i wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Wójcicki i stadion oszalał! Jagiellonia wygrała 3:2 i z trzypunktową przewagą nadal jest na czele ligowej stawki

- Taki mecz zdarza się tylko raz. Widzew miał taki moment, kiedy za czasów Smudy w ostatnich chwilach meczu pokonał Legią i został mistrzem Polski. Wiemy, że właśnie oglądaliśmy taki mecz, w którym Jagiellonia uciekła spod kosy i zdobyła trzy punkty dadzą jej mistrzostwo. Teraz wiemy, że będziemy mistrzami Polski - mówili kibice opuszczając stadion przy ulicy Słonecznej.

Jagiellończycy do tego meczu przystępowali zdeterminowani, by zapomnieć o kompromitującej porażce z Lechem Poznań. Początek nie wskazywał, że ta determinacja ułatwia im grę. Wprawdzie mieli optyczną przewagę i szanse na prowadzenie (Roman Bezjak spudłował po podaniu Martina Pospisila, ale potem przed szansą stanęli gospodarze. Guilherme spóźnił się z interwencją, podstawił nogę rywalowi we własnym polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Mateusz Szwoch.

Białostoczanie nie załamali się: ruszyli od odrabiania strat i zaczęły się szturmy na bramkę Arki. W 26 piłka trafiła nawet w słupek po strzale Bezjaka. Co nie udało się wtedy, udało się w 40 minucie. Bezjak otrzymał piłkę od Guilhermie i Pavels Steinbors został wreszcie zmuszony do kapitulacji.

Po zmianie stron białostoczanie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Skutków bramkowych to jednak nie przyniosło, a wręcz przeciwnie. Szwoch otrzymał prezent od Tarasa Romanczuka i mimo asysty kilku białostoczan popisał się petardą z dystansu, po której Marianowi Kelemanowi pozostało tylko wyjąć piłkę z bramki.

Od tego momentu Arka przestała nawet udawać, że ma jeszcze jakieś ofensywne zamiary i zamurowała się we własnym polu karnym. Białostoczanie bili głową w mur i nijak nie mogli zagrozić bramce niebiesko-żółtych. Tak było aż do 93 minuty. Burliga otrzymał precyzyjne podanie zza linii pola karnego i z bliska wpakował piłkę do bramki. Zanim jeszcze kibice przestali świętować (sygnalizowane 5 minut doliczonego czasu właśnie minęły) akcja dwóch rezerwowych dała Jagiellonii zwycięstwo: Cilian Sheridan podał do Jakuba Wójcickiego, a ten umieścił piłkę w bramce Arki.

- Po takim zwycięstwie świętowanie smakowało najlepiej w tym sezonie. Nie ma co ukrywać, że nawet bardziej niż w tych meczach z czołówką. Okoliczności tego zwycięstwa spowodowały dużą euforię i widać było to po trzeciej bramce, gdy na ławce chyba nikt nie został. Radość drużyny, całego sztabu i wszystkich była ogromna. W tę przerwę wejdziemy z czystymi głowami, bo po porażce z Lechem 1:5, gdybyśmy dzisiaj przegrali, to domyślam się, co by spadło na zespół. Ja wiedziałem od początku, że my dzisiaj dobrze gramy, a ocena meczu przy porażce byłaby zupełnie inna. Wynik zawsze to powoduje. Taką sytuację przeżyłem dwukrotnie w Chrobrym, w meczach z Sandecją. Raz było to w drugą stronę, gdy w 90. minucie prowadziliśmy 1:0, a przegraliśmy 1:2, a rok później sytuacja się odwróciła. Przegrywaliśmy 0:1, a wygraliśmy mecz 2:1 - podsumował po meczu Ireneusz Mamrot, trener gospodarzy.

Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 3:2 (1:1)
Bramki:
Roman Bezjak 40, Łukasz Burliga 90+4, Jakub Wójcicki 90+5 - Mateusz Szwoch 20k, 64

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Arvydas Novikovas (75 Karol Świderski), Piotr Wlazło (79 Cillian Sheridan), Taras Romanczuk, Martin Pospisil, Przemysław Frankowski - Roman Bezjak (86 Jakub Wójcicki).

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Marcin Warcholak - Luka Zarandia (61 Patryk Kun), Andrij Bohdanow, Dawid Sołdecki, Michał Nalepa (90 Grzegorz Piesio), Mateusz Szwoch - Maciej Jankowski (46 Ruben Jurado).

(Adam Remy/ Foto: Tomasz Jastrzębski)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do