Reklama

Zagłębie lepsze niż Betis? Nie, Jagiellonia pokonała się sama

Widzów w Lany Poniedziałek na Chorten Arenie było ponad 15 tysięcy. Wszyscy pełni wiary, że Jagiellonia potwierdzi swoją klasę i zagra co najmniej tak jak przeciw Realowi Betis Sewilla w czwartek. Gdyby żółto-czerwoni tak zagrali broniące się przed spadkiem Zagłębie Lublin poległoby, a Jagiellonia miała ledwie punkt straty do liderującego Rakowa Częstochowa, bo ten przegrał 0:1 w Szczecinie z Pogonią. Niestety dla żółto-czerwonych: poniedziałkowy mecz nie wygrał się sam, a na II połowę naprawdę ciężko było patrzeć.

Mimo sympatii dla ekipy Jagiellonii opuszczając stadion kibice kiwali głową trochę zawstydzeni niemrawością mistrzów Polski. Zwłaszcza, że "Miedziowi" przeciwstawili Jadze jedynie solidność. Niestety - w poniedziałek wystarczyło. 

Nie wiadomo co zadecydowało o porażce: zmęczenie fizyczne, mentalne wyczerpanie czy też wiara, że mecz z Zagłębiem wygra się sam, bo to wcale nie słaby rywal. 

- O naszej porażce zadecydowało to, że rywale strzelili trzy bramki, a my jedną. To tak oczywiście półżartem. - Ale tak, żeby dzisiaj to dokładnie zdiagnozować, trudno mi naprawdę powiedzieć. Jeśli miałbym dziś panu wskazać konkretnie, co nie zadziałało, to jeszcze nie jestem w stanie tego dobrze przeanalizować. Na pewno się nad tym pochylę, bo nie jestem zadowolony z tego - mówił po meczu Adrian Siemieniec, trener Jagi. 

Białostocki zespół wychodząc na boisko wiedział, że Raków przegrał w Szczecinie i wygrana z Zagłębiem przywróci ich do skutecznej walki o mistrzostwo Polski. Mieli więc wielką motywację do gry i zwycięstwa. I na początku tego meczu wszystko się zgadzało. Już w 3 minucie gry Kristoffer Hansen był bardzo bliski gola: jego strzał z rzutu rożnego instynktownie obronił Dominik Hładun. Zaraz potem groźnie strzelał Jesus Imaz ale piłka po rykoszecie minęła bramkę Zagłębi. Potem strzelał Norbert Wojtuszek - piłka trafiła tylko w boczną siatkę. W 13 minucie znowu przypomniał o sobie Imaz: piłka po woleju też trafiła w boczną siatkę. No, ale do trzech razy sztuka: Imaz w 15 minucie znalazł się sam na sam z bramkarzem "Miedziowych" i tym razem okazję wykorzystał, a kapitalną asystę zaliczył Jarosław Kubicki. 

Niestety białostoczanie uznali chyba w tym momencie, że już wygrali i zwolnili tempo gry. Przyznał to po meczu trener Siemieniec: 

- Po bramce nie utrzymaliśmy intensywności, nie podkręcaliśmy tempa. Zagłębie przejęło w pewnym momencie kontrolę – oczywiście sposobem, w jaki chcieli tutaj zagrać. Czyli odbiorem piłki w środkowym sektorze i szybkim atakiem. Pomysł na ten mecz był jasno określony i z tego korzystali. I tym też stwarzali zagrożenie praktycznie przez całe spotkanie - mówił po meczu trener. 

Efekt to rosnąca przewaga gości i coraz groźniejsze sytuacje pod bramką Sławomira Abramowicza. Golkiper Jagiellonii obronił jednak szczęśliwie strzał Kajetana Szmyta. Niestety w 26 minucie kolejny strzał tego samego zawodnika w środek bramki puścił i było 1:1. Bramkarza Jagi usprawiedliwia to, że piła wcześniej odbiła się jeszcze od nogi Mateusza Skrzypczaka. 

Białostoczanie mieli okazję, aby strzelić gola do szatni: rzut wolny dobrze wykonał Joao Moutinhio, ale Hładun miał swój dzień i odbił piłkę, która trafiła w słupek. Kibice zastanawiali się czy na boisko powróci Darko Churlinov, którego noga mocno ucierpiała w starciu z jednym z zawodników Zagłębia, ale Macedończyk wybiegł na drugą część meczu. 

Po przerwie zaczęło się źle dla Jagiellonii: kontuzji tym razem doznał Mateusz Skrzypczak, który opuścił boisko zmieniony przez Cezarego Polaka. Białostoczanie próbowali jednak atakować z animuszem: po główce Tarasa Romanczuka piłka dosłownie o kilka centymetrów minęła słupek bramki gości. Niestety pod bramką Jagiellonii też się sporo działo: w 60 minucie najpierw była głupia strata piłki na własnej połowie, a potem Abramowicz nogami bronił strzał z niewielkiej odległości autorstwa Dawida Kurminowskiego. Jagiellończycy próbowali przejąć inicjatywę, ale mieli problemy z dokładnością, kreatywnością, a czasami nawet z dokładniejszym podaniem. W 80 minucie znowu Abramowicz ratował niedokładnych żółto-czerwonych przed stratą gola broniąc sytuację sam na sam z Tomaszem Pieńko. Niestety chwilę później spóźniony Enzo Ebosse sfaulował w polu karnym Pieńkę i po interwencji VAR sędzia podyktował rzut karny. 

Kibice przeżyli rollercoaster: Abramowicz obronił strzał, ale sędzia Raczkowski nakazał powtórkę "jedenastki": analiza VAR wykazała, że zawodnicy Jagi za wcześnie wbiegli w pole karne. Powtórzony karny przyniósł gola. I choć sędzia doliczył aż 8 minut do regulaminowego czasu gry. Niestety doliczony czas lepiej wykorzystali "Miedziowi", którzy w dziewiątej doliczonej minucie strzelili trzecią bramkę dobijając Jagę. 

- Co dalej? Pięć kolejek do końca, piętnaście punktów do zdobycia. Teoretycznie wszystko jest możliwe. Ciężko powiedzieć. Dzisiaj sytuacja jest taka, jaka jest – każdy ją widzi. Ale my musimy przestać mówić o tym, co będzie na koniec, tylko skupić się na pojedynczych spotkaniach. Nie patrzeć, ile jest punktów do zdobycia, ile mamy straty, ile przewagi. To nie ma znaczenia. My mamy wygrać kolejny mecz – i to jest dla nas najważniejsze - podsumował Siemieniec. 

Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 1:3 (1:1). Bramki: Jesús Imaz 15 - Kajetan Szmyt 29, Tomasz Pieńko 88-karny, 90+9. Żółte kartki: Lamine Diaby-Fadiga, Enzo Ebosse (Jagiellonia), Jakub Kolan, Kajetan Szmyt, Adam Radwański (Zagłębie). Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 15 231.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek, Mateusz Skrzypczak (49 Cezary Polak), Enzo Ebosse, João Moutinho - Darko Čurlinov (81 Oskar Pietuszewski), Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki (81 Tomás Silva), Jesús Imaz, Kristoffer Hansen (65 Miki Villar) - Afimico Pululu (65 Lamine Diaby-Fadiga).
Zagłębie: Dominik Hładun - Igor Orlikowski, Michał Nalepa, Aleks Ławniczak, Josip Ćorluka - Kajetan Szmyt, Damian Dąbrowski, Jakub Kolan (72 Tomasz Makowski), Mateusz Wdowiak (45 Adam Radwański), Tomasz Pieńko - Dawid Kurminowski (65 Rafał Adamski).

Przemysław Sarosiek

Aktualizacja: 21/04/2025 23:36
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do