Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie podrożeje żywość. Ceny mogą być znacznie wyższe niż obecnie. Taki stan rzeczy spowodowany jest nowymi pomysłami Komisji Europejskiej, która chce, aby za kontrole i inne czynności urzędowe płacili przedsiębiorcy zajmujący się przetwarzaniem i handlem żywnością.
Unia Europejska zamierza obarczyć przedsiębiorców opłatami za działania urzędowych inspektorów - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". To oznaczałoby, że za wszelkie kontrole oraz inspekcje urzędników w zakładach przetwórstwa spożywczego oraz w firmach pośredniczących w obrocie żywnością zapłaciłby przedsiębiorca.
- Pomysł jest tak głupi, że aż szkoda go komentować – mówi Mirosław Kozłowski z firmy Mirmięs z Łysek, która zajmuje się między innymi produkcją wędlin. – Ale co my mamy zrobić? Jeśli to wejdzie w życie, podniesiemy ceny i tyle. Nawet dziś już i tak za wiele kontroli trzeba płacić.
Unia Europejska podpiera się tym, że chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo i zdrowe odżywianie. Jednak przedsiębiorcy widzą w tym nic innego, jak kolejne sięganie do ich kieszeni.
- Takie coś tylko dusi i zabija ducha przedsiębiorczości. Po co ja w ogóle mam pracować? Chyba lepiej zostać urzędnikiem. Na razie to ja pracuję na ich pensje i dlatego między innymi płacę podatki. Oczekuję więc, że urzędnicy będą mi ułatwiać życie, a nie utrudniać. Jak się słyszy takie coś, to człowiek przestaje myśleć o rozwijaniu firmy, bo to nie ma sensu – mówi Mirosław Kozłowski.
W tej sytuacji raczej nie ma co się dziwić przedsiębiorcy. Aparat administracyjno – urzędowy ma zamiar kolejny raz sięgnąć do kieszeni przedsiębiorcy. Za ten przepis zaś zapłacą sami klienci.
- Powiem szczerze, najpierw to państwo w ogóle powinno zweryfikować, które urzędy są przyjazne dla przedsiębiorcy, a które nie. Jeśli biznes ma być prowadzony, musi być wzajemne zaufanie. A dziś kontrola przychodzi tylko i wyłącznie po to, żeby doszukać się tego, na co można nałożyć jeszcze jakiś mandat – uważa Mirosław Kozłowski, producent wędlin. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby urzędników było i 200 tys. w samym Białymstoku, ale niech pomagają, a nie przeszkadzają. W końcu to ja im płacę za pracę.
Dziś faktycznie wydaje się, że system wspierania przedsiębiorców praktycznie nie istnieje. Urzędy i urzędnicy często zachowują się jak maszynki do wyciągania pieniędzy. Niemożność zrealizowania takiej czy innej inwestycji, opieszałość podczas wydawania decyzji oraz rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej, wszystko to dobrze nie wróży na przyszłość.
Komentarze opinie