
W ogromnym medialnym szumie jaki wywołała nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym przeprowadzona w minionym weekendzie przez parlament umknął kolejny występ posła Krzysztofa Truskolaskiego. Syn prezydenta Białegostoku ze wszystkich sił stara się zwrócić na siebie uwagę opinii publicznej. Najprawdopodobniej uznał, ze przebicie lapsusów swojego dawnego guru Ryszarda Petru oraz obecnej szefowej da się osiągnąć tylko poprzez wygłaszanie jeszcze większych absurdów niż oni. Jeden z nich udało się mu wygłosić w czasie debaty nad wspomnianą już ustawą.
Poseł Krzysztof Truskolaski szefujący Nowoczesnej na Podlasiu w czasie krótkiego wystąpienia ogłosił, że:
- PiS sądów nie zreformował, tylko zdeformował! Trójpodział władzy w Polsce powoli przechodzi do historii. Już za chwilę nie będziemy mieli państwa prawa, tylko państwo nowogrodzkie. Dlatego obowiązkiem opozycji będzie: przywrócenie trójpodziału władzy, przywrócenie niezależnego sądownictwa i prokuratury, przywrócenie niezależnego Trybunału konstytucyjnego i ukaranie sprawców demolowania praworządności w Polsce! - pokrzykiwał młody parlamentarzysta Nowoczesnej.
Poziomu absurdu w wypowiedziach Truskolaskiego juniora nie wytrzymał spokojny i flegmatyczny zazwyczaj wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który tak spuntował wypowiedź syna prezydenta Białegostoku:
- Panie pośle, niech pan poczyta konstytucję, a nie ośmiesza się - z lekką irytacją podsumował sennie zazwyczaj prowadzący obrady Terlecki.
Poseł - przy okazji wprowadzenia zmian w Regulaminie Sejmu - na swoim profilu na Facebooku wydał kolejny dramatyczny komunikat:
"Dzisiejsze posiedzenie Sejmu jest ostatnim aktem dobijania podstawowych zasad przyzwoitości parlamentarnych. Wprowadzone przez PiS zmiany do Regulaminu Sejmu uczynia Marszałka Sejmu pierwszym cenzorem RP, który według swojego uznania będzie karał posłów – i jak to pokazuje dotychczasowa praktyka - będzie karał tylko i wyłącznie posłów opozycji. Już dzisiaj dla wielu spośród nas zostały zabrane uposażenia, możliwości wyjazdów na komisje i posiedzenia zagraniczne, w których reprezentujemy Polskę. Możecie nam zabrać delegacje, uposażenia, nakładać kary. My DALEJ będziemy ujawniali prawdę o dojnej zmianie!"
Śmiałe słowa 27-latka z majątkiem wartym 226 tysięcy złotych, który w wieku 25-lat (jako świeżo upieczony magistrant) sfinansował kampanię parlamentarną ze studenckich oszczędności. Faktycznie młody parlamentarzysta nie musi się jednak specjalnie martwić o finanse. W 2017 roku majątek młodego prezydentowicza wynosił prawie 226 tysięcy (181 tysięcy w funduszach inwestycyjnych i około 45 tysięcy na rachunkach i lokatach) oraz gospodarstwo rolne, którego wartość szacuje na 130 tysiące złotych. Co do oburzenia z powodu ewentualnie wstrzymanych delegacji i wyjazdów zagranicznych to oburzenie prezydentowicza jest zrozumiałe: w 2016 roku kosztowały one 70 tysięcy złotych, a w 2017 około 14 tysięcy. Prezydentowicz w ubiegłym roku zainkasował odpowiednio: 36 389 diety poselskiej oraz 129 243 uposażenia. Faktycznie - jest się o co oburzać.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pominąć milczeniem psedo działania tego ......, a nie lansować go za darmo na portalach.
To prezydenciuk, nie żaden "prezydentowicz" !
Synku prezydenta zajmij się tatusiem,który doprowadza do niszczenia zabytków miasta
Ponoć ten as, to potomek dawnej szlachty, nic więc dziwnego, że Polska kiedyś upadła. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że znów do tego dojdzie, dzięki takim jak on.
Pajac
Kto tego durnia wybral???