Reklama

Afera Platformy w Suwałkach to gwóźdź do trumny Truskolaskich (WIDEO)

Pisaliśmy już, że po wyborach prezydenckich w podlaskiej Platformie Obywatelskiej nadchodzi czas rozliczeń. Mieliśmy jednak na myśli, że w centrali zapadł wyrok na szefów lokalnych struktur - w szczególności na tandem Truskolaskich, których obarczono za fatalne wyniki w regionie osiągnięte przez Rafała Trzaskowskiego. Tymczasem w ostatnich dniach w podlaskiej PO wybuchła kolejna afera: tym razem w Suwałkach. Młody działacz PO Michał Kowalewski wystąpił z hukiem ze struktur partii ujawniając publicznie w social mediach sporo skandalicznych informacji o lokalnych strukturach. Biorąc pod uwagę kompletny rozkład Platformy w Łomży oraz nadciągającą wojnę domową w Białymstoku wiele wskazuje, że rządząca województwem partia będzie w najbliższych czasie zajęta walkami wewnętrznymi.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu nasza redakcja otrzymała nieoficjalne informacje, że ekipa skupiona wokół premiera Donalda Tuska ma wielkie pretensje o wprowadzenie w błąd: podobno informacje płynące od Truskolaskich miały świadczyć o pełnej kontroli nad sytuacją w województwie i koordynacji współpracy wszystkich sił politycznych przed II turą, aby Rafał Trzaskowski otrzymał wynik wyraźnie przekraczający 40 procent. Truskolascy i ich ludzie przerzucali oskarżenia wobec lokalnych struktur z Łomży i Suwałk, które słabo angażowały się w kampanię wyborczą poza tworzeniem wrażenia aktywności w sieci. W odpowiedzi do centrali popłynęły oskarżenia wobec szefostwa sztabu kandydata PO oraz skargi na autorytarny sposób rządzenia partią oraz forowanie kółka znajomych Truskolaskich kosztem lokalnych działaczy. 

Nasze obserwacje potwierdza kolejna afera, w której padają zarzuty o nielegalne prowadzenie kampanii wobec posła Jacka Niedźwieckiego. Michał Kowalewski, były już członek PO z Suwałk, nie tylko demonstracyjnie i publicznie zrezygnował z członkostwa w partii.

Zademonstrował dodatkowo korespondencję z pracownicą biura zarządu wojewódzkiego PO w Białymstoku wskazując na kompletny brak reakcji wojewódzkich struktur na patologię, marazm organizacyjny i kolesiostwo w suwalskiej PO. Kowalewski był dość krótko był członkiem partii ale zarzucił Platformie marazm organizacyjny, konflikty personalne oraz zamknięcie struktur na młodych ludzi w suwalskim oddziale. W jego ocenie lokalne struktury partii „są martwe”, a działania ograniczają się do konferencji prasowych, co ma świadczyć o patologii w partii. Jego zdaniem w Suwałkach trwa wojna między posłem Niedźwieckim, radną wojewódzką Anną Naszkiewicz oraz byłą już posłanką PO z Suwałk Bożeną Kamińską. Niedźwiecki uchodzi za sojusznika Truskolaskiego, podczas gdy Naszkiewicz ostatnio kolaboruje mocno z PSL: zajmuje bardzo dobrze płatną posadkę wiceprezeski Specjalnej Suwalskiej Strefy Ekonomicznej nie mając do tego ani wiedzy, ani kierunkowego wykształcenia. 

Kowalewski zarzuca, że suwalska PO zajmuje się głównie obsadzaniem posad dla działaczy lojalnych wobec Niedźwieckiego oraz konflikty wewnętrzne. 
Twierdzi również, że w wyborach samorządowych nie dopuszczano młodych ludzi do list wyborczych. To zmusiło ich do utworzenia własnego komitetu konkurencyjnego wobec PO. Jego zdaniem osoby, które otrzymały "biorące" miejsca na listach wyborczych są zblatowane z lokalnymi instytucjami publicznymi, takimi jak WORD czy Suwalska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Ta informacja łączy się z wieściami o tym, że poparcie prezydenta Suwałk Czesława Renkiewicza dla Rafała Trzaskowskiego przed drugą turą wyborów to efekt obietnicy PO i PSL, że w najbliższych wyborach parlamentarnych będzie kandydatem Paktu Senackiego. Rzecz w tym, że poparcie dla Karola Nawrockiego może sugerować, że suwalscy wyborcy mogą wcale nie poprzeć Renkiewicza, który na dodatek straci ich poparcie.  

Najgrubszym zarzutem Kowalskiego są nieprawidłowości w finansowania kampanii parlamentarnej Niedźwieckiego. Jego zdaniem materiały wyborcze tego posła były przygotowane i rozpowszechnione jeszcze przed formalnym powstaniem komitetu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. W swojej korespondencji z pracownicą biura PO, Aleksandrą W., Kowalewski pyta o zgodność tych działań z przepisami. Choć nie padają konkretne dowody złamania prawa, sam fakt rozpowszechniania materiałów przed rejestracją komitetu budzi wątpliwości co do zgodności z ordynacją wyborczą i zasadami finansowania kampanii. Jednocześnie przedwczesne rozpoczęcie kampanii było nieuczciwe wobec innych kandydatów z list tej partii. 

Kowalewski w swoich postach ujawnił fragmenty korespondencji, w której pracownica podliskiego biura PO, Aleksandra W., odpowiada na jego pytania w sposób, który można odebrać jako arogancki i protekcjonalny. Pojawiają się tam komentarze takie jak: „Albo dorośnij i przeżyj jeszcze kilka lat albo czasami się zastanów i zamilknij” czy „Nie sraj we własne gniazdo”. Taki styl komunikacji, jak zauważa Kowalewski, świadczy o braku szacunku dla wewnętrznej debaty i krytyki, zwłaszcza ze strony młodych działaczy, którzy chcą aktywnie zaangażować się w życie partii i wytykać patologie.

Kowalewski w swoim oświadczeniu nie szczędzi gorzkich słów pod adresem suwalskich struktur PO. Twierdzi, że Platforma Obywatelska RP w Suwałkach „nie istnieje”, a jej struktury są „martwe”. Jego zdaniem, do partii dołączyły osoby, które dzięki radnej sejmiku uzyskały „stołki” w publicznych instytucjach, a działania ograniczają się do konferencji prasowych. Młodzi, ideowi działacze, jak sam Kowalewski, są izolowani i nie mają szans na aktywność w kampaniach, czego przykładem był brak jego dopuszczenia do lokalnego sztabu Rafała Trzaskowskiego.

Michał Kowalewski deklaruje gotowość do dalszego ujawniania kulis działalności suwalskich struktur PO, zapowiadając, że posiada dowody na swoje twierdzenia. Pytanie, czy sprawą zainteresują się władze krajowe partii, czy też ktoś złoży zawiadomienie do Państwowej Komisji Wyborczej lub prokuratury, aby zweryfikować, czy rzeczywiście mogło dojść do nieprawidłowości. Wojewódzkie struktury PO milczą tak jak i poseł Krzysztof Truskolaski. Nie jest wcale wykluczone, że ta sprawa posłuży do rozpoczęcia zapowiadanego przez nas wcześniej procesu "wygaszania Truskolaskich", wobec których - jak powiedział nam jeden z lokalnych działaczy PO zostanie zastosowana "taktyka plasterków salami". 

- Młody i jego ludzie będą powoli wycinani z urzędów, spółek i różnych struktur. W sejmie dostanie za zadanie robienie szumu i tła i nie dostanie już żadnych poważnych tematów, a stary może już zapomnieć o Brukseli i o tym, że będzie tam miał na emeryturze jakiś stołek. Szef (Donald Tusk - przyp. red.) powiedział, że mieli dwa lata i ma same skargi i zero efektów. A pisiory jak hulały tak hulają. A jeszcze dodatkowo wkurw... miejscowych działaczy tak, że całkiem przestali się starać. Jest tylko Truskolaski i kilkunastu jego ludzi. Do końca roku będzie posprzątane. A to jeszcze nie koniec takich historii. Wiemy, że są i inne trupy w szafie - powiedział nam jeden z prominentnych działaczy PO z województwa podlaskiego. 

Przemysław Sarosiek 

Aktualizacja: 18/06/2025 07:30
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do