
Adrian Siemieniec po meczu rewanżowym z Novim Pazarem powiedział: my mamy szczęście, bo szczęściu trzeba pomóc. Fart to przypadek. W niedzielę przeciw Cracovii widać było czym się różni szczęście Siemieńca od farta. Jaga mogła mecz z Pasami przegrać i była tego bliska. Ale pomogła szczęściu, a w II połowie zagrała tak perfekcyjnie, że wykorzystała niemal wszystkie potknięcia rywali z Krakowa gromiąc ich 5:2. I to było meczycho jakie się będzie pamiętać przez lata! Tak samo jak ten happy end z Widzewem Łódź.
Jagiellonia Białystok wracała do ligowej rzeczywistości po emocjonującym zwycięstwie nad Silkeborgiem w Danii na raty. Pierwsza połowa wskazywała, że będzie to powrót z bólem, a seria kiepskich wyników z Cracovią będzie miała ciąg dalszy. Żółto-czerwoni - mimo przerwy w lidze po przełożonej grze z Motorem Lublin - nie wydawali się gotowi do powrotu na krajowe podwórko. Kibice na stadionie przy Słonecznej byli spragnieni ligowych emocji i liczyli na to, że ich ulubieńcy podtrzymają dobrą passę i stawili się niemal w komplecie na ten mecz. Goście z Krakowa przyjechali do Białegostoku z nadzieją na przełamanie złej passy i zdobycie cennych punktów i przez pierwsze 45 minut spotkania realizowali zadanie
rener Adrian Siemieniec zaskoczył składem, wprowadzając do jedenastki Oskara Pietuszewskiego i debiutującego w wyjściowym składzie Amerykanina AZ Jacksona. Mimo początkowych problemów w defensywie i utraty dwóch bramek, Jagiellonia potrafiła odpowiedzieć na agresywną grę gości. To 17-letni Oskar Pietuszewski dał sygnał do ataku, popisując się fenomenalnym uderzeniem i doprowadzając do wyrównania 1:1. Choć Cracovia szybko odpowiedziała, przed przerwą Pasy zmarnowały rzut karny, co okazało się kluczowe dla dalszych losów spotkania.
Spotkanie rozpoczęło się w dynamicznym tempie, z Jagiellonią, która od pierwszych minut starała się narzucić swój styl gry. Już w 10. minucie na bramkę Cracovii uderzał Afimico Pululu, jednak jego strzał był zbyt lekki, by zaskoczyć bramkarza. Goście starali się odpowiadać kontratakami, szukając szansy na zaskoczenie obrony Jagi.
Generalnie pierwsza połowa to była istna jazda bez trzymanki. Zaczęło się od błędu jagiellończyków i gola dla Cracovii po akcji Filipa Stojilkovicia. Radość gości nie trwała długo, bo kapitalnym uderzeniem zza pola karnego popisał się 17-letni Oskar Pietuszewski, wyrównując stan meczu. Chwilę później Cracovia ponownie wyszła na prowadzenie po bramce Otara Kakabadze. Na domiar złego, Cracovia miała szansę na podwyższenie wyniku z rzutu karnego za zagranie ręką Bernarda Vitala, jednak Mikkel Maigaard trafił tylko w słupek. Ta zmarnowana jedenastka okazała się punktem zwrotnym i sprawiła, że do przerwy Jagiellonia przegrywała tylko 1:2. Nieco wcześniej Pasy domagały się karnego za rękę Bartłomieja Wdowika. Sytuacja oglądana po wielokroć na kamerach nie jest jednoznaczna: sędzia Gryckiewicz mógł wskazać na punkt karny, ale - na szczęście dla Jagi - tego nie zrobił.
Po przerwie trener Siemieniec dokonał dwóch kluczowych zmian, wprowadzając na boisko Jesusa Imaza i Dusana Stojinovicia. Wcześniej Jesus miał wolne, bo Siemieniec ewidentnie oszczędzał siły nestora eksploatowane ostatnio naprawdę mocno. Roszady te szybko przyniosły efekt. Wejście Dusana uspokoiła linię defensywną, a Imaz ożywił ataki Jagi. W 65. minucie Bartłomiej Wdowik uderzył mocno z rzutu wolnego, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. To było ostrzeżenie dla Cracovii, która coraz mocniej cofała się do obrony. No i po kilku kolejnych minutach po faulu w polu karnym na aktywnym Pietuszewskim, Jagiellonia otrzymała jedenastkę, który pewnie wykorzystał Afimico Pululu. To wyrównanie było sygnałem do ataku. Zaraz potem była czerwona kartka dla Mauro Perkovicia z Cracovii za brutalny faul na Aleksie Pozo. Powtórki nie pozostawiły wątpliwości - faul zasługiwał na czerwo. A to tylko ułatwiła zadanie gospodarzom. Jagiellonia przejęła inicjatywę i zaczęła grać koncertowo.
Osłabiona Cracovia nie była już w stanie przeciwstawić się ofensywie Jagiellonii. W 73. minucie Taras Romanczuk po fantastycznym dośrodkowaniu Bartłomieja Wdowika, strzałem głową wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie. To był początek pogromu. W ostatnich minutach meczu, po pięknych, koronkowych akcjach, gole dorzucili jeszcze rezerwowi Alex Pozo i Dimitris Rallis, ustalając wynik na 5:2. Jagiellonia zagrała po prostu kosmiczną drugą połowę.
Zwycięstwo, a przede wszystkim styl, w jakim zostało odniesione, pokazuje, że Jagiellonia ma w sobie niebywały potencjał i charakter, a drużyna trenera Siemieńca rośnie z meczu na mecz. Piąte z rzędu zwycięstwo to doskonały prognostyk przed kolejnymi ligowymi wyzwaniami.
Trudno nie zauważyć, że w w drugiej połowie Jagiellonia zdominowała rywala, udowadniając, że europejskie puchary nie osłabiły jej ligowej formy. Oznacza to, że Siemieniec ma już swój zespół, który potrafi odmienić losy meczu. Pytanie brzmi kiedy i jak odpalą zmiennicy, którymi chce rotować, aby oszczędzać siły podstawowych graczy. Na razie nie grają oni jeszcze tak jak tego od nich oczekują i trener i kibice.
W niedzielę żółto-czerwoni zagrali odważnie i skutecznie, co zaowocowało kolejnymi bramkami i ostatecznym, wysokim zwycięstwem. Piąte z rzędu wygrane spotkanie pokazuje, że drużyna trenera Siemieńca jest w świetnej dyspozycji i potrafi łączyć wymagającą grę na dwóch frontach. To doskonały prognostyk przed kolejnymi ligowymi i europejskimi wyzwaniami, a kibice z Białegostoku mogą z dumą patrzeć na swoich ulubieńców.
Mecz z Cracovią był trudnym testem, ale Jagiellonia zdała go na ocenę celującą. Pokazała, że nawet w trudnych momentach potrafi być cierpliwa i skuteczna, a to cecha, która może zadecydować o sukcesie w dalszej części sezonu. Kibice zadowoleni wracali do domów, a ich radosne okrzyki i śpiewy jeszcze długo niosły się echem po stadionie. Taka Jagiellonia to powód do dumy.
Jagiellonia Białystok - Cracovia 5:2 (1:2). Bramki: Oskar Pietuszewski 19, Afimico Pululu 55-karny, Taras Romanczuk 73, Alejandro Pozo 82, Dimítris Rállis 88 - Filip Stojilković 15, Otar Kakabadze 20. Żółte kartki: Yūki Kobayashi, Dawid Drachal (Jagiellonia), Oskar Wójcik, Davíð Kristján Ólafsson, Filip Stojilković (Cracovia). Czerwona kartka: Mauro Perković (69. minuta, Cracovia, za brutalny faul). Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń). Widzów: 18 270.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek, Bernardo Vital, Yūki Kobayashi (46 Dušan Stojinović), Bartłomiej Wdowik - Louka Prip (56 Alejandro Pozo), Taras Romanczuk, Aziel Jackson (46 Jesús Imaz), Dawid Drachal (79 Leon Flach), Oskar Pietuszewski - Afimico Pululu (86 Dimítris Rállis).
Cracovia: Henrich Ravas - Dominik Piła, Oskar Wójcik, Gustav Henriksson, Mauro Perković, Davíð Kristján Ólafsson (79 Kahveh Zahiroleslam) - Otar Kakabadze, Amir Al-Ammari (71 Karol Knap), Mikkel Maigaard, Martin Minczew (80 Dijon Kameri) - Filip Stojilković.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie