To był finał godny tego niesamowitego roku 2025. Jagiellonia Białystok - grając przez niemal całą drugą połowę w dziesiątkę - wywalczyła bezcenny remis 0:0 na trudnym terenie w Alkmaar ze znacznie wyżej notowanym rywalem. Podopieczni Adriana Siemieńca nie tylko przetrwali oblężenie Holendrów, ale udowodnili, że na europejskiej arenie czują się już jak u siebie. Po meczu dominowały emocje: od dumy i wzruszenia, przez złość na kontrowersyjne decyzje sędziowskie, aż po zasłużone życzenia świąteczne po morderczym maratonie.
Trener Adrian Siemieniec zaczął konferencję od głębokiego oddechu. Dla niespełna 34-letniego szkoleniowca mecz w Alkmaar był 55. spotkaniem w samym 2025 roku.
– Pod względem taktycznym i nastawienia byliśmy gotowi do poświęcenia. Było dużo determinacji, blokowania strzałów, przez co rywal nie miał wielu czystych sytuacji – ocenił trener.
Siemieniec nie gryzł się w język, komentując czerwoną kartkę dla Afimico Pululu:
– Dla mnie to nie była czerwona kartka. Szkoda, bo w jedenastu mogliśmy powalczyć o coś więcej poprzez fazy przejścia.
Reklama
Szkoleniowiec szczególnie ciepło wypowiedział się o Yukim Kobayashim,, który musiał wejść na boisko już w 1. minucie z powodu kontuzji kolegi:
- To typ zawodnika, z którym trener na ławce zawsze będzie miał problem – w pozytywnym sensie. Jest zawsze gotowy, udźwignął temat w 1. minucie meczu o wielką stawkę”.
Siemieniec podsumował krótko 2025 rok.
Brązowy medal, ćwierćfinał Ligi Konferencji, Superpuchar, trzecie miejsce w lidze i kolejna wiosna w Europie. To był fantastyczny rok, dziękuję rodzinom i kibicom, że to wytrzymali.
Reklama
Bohaterem defensywy był m.in. Bartłomiej Wdowik, który przyznał, że po wykluczeniu Pululu „wiedział, że będzie mega ciężko”.
– Wiedzieliśmy, że wrzucą kolejny bieg, ale mądrze tym zarządzaliśmy. W obronie było perfekcyjnie. Jesteśmy jedynymi, którzy urwali punkty Strasbourgowi i teraz jako pierwsi wywozimy punkt z Alkmaar. To buduje mentalność, że możemy rywalizować z każdym z topowych lig – podkreślił obrońca Jagi.
Wdowik dodał również noworoczne życzenie, które pokazuje ambicje zespołu:
- Życzę sobie, żebyśmy wygrywali nie tylko te wielkie mecze w Europie, ale też potrafili dobijać rywali z dołu tabeli Ekstraklasy. To jest klucz do mistrzostwa.
Reklama
Trener gospodarzy, Maarten Martens, nie krył frustracji. Remis z Jagiellonią wyrzucił jego zespół poza czołową ósemkę Ligi Konferencji, co w Holandii odebrano jako porażkę.
– Jagiellonia to mocny przeciwnik, wiedzieliśmy, że potrafią się bronić. Gdybyśmy byli wystarczająco dobrzy, piłka by wpadła do siatki. Zabrakło tempa i lepszego pressingu – wyliczał Martens. Wspomniał również o problemach zdrowotnych swojego lidera, Troya Parrotta, co miało kluczowy wpływ na brak skuteczności AZ.
Choć piłkarze udają się na zasłużone urlopy (powrót do treningów 8 stycznia), kibice już żyją tym, co przyniesie styczeń. W kuluarach huczy od plotek o potencjalnych odejściach Pripa, Jacksona czy Cantero.
– Nic oficjalnego powiedzieć nie mogę. Rozmawiamy z dyrektorem, decyzje będą zapadać po nowym roku. Transfery do klubu są ściśle powiązane z odejściami, to naczynia połączone – uciął dyplomatycznie Siemieniec.
Jeśli chodzi o rywala w play-offach, los zadecyduje między markami takimi jak Fiorentina czy Rijeka. Trener Jagi z uśmiechem zauważył, że „brakuje mu kogoś z Serie A” do kompletu lig TOP6, z którymi mierzył się w tym roku.
Jagiellonia kończy rok 2025 jako duma regionu i drużyna, z którą liczy się Europa. Teraz czas na odpoczynek – wesołych świąt, Dumo Podlasia!
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie