Reklama

Białostoczanie narzekają na Taxi widmo

W ostatnich latach liczba aut przeznaczonych do tzw. „odpłatnego przewozu osób” znacznie wzrosła. Niestety ilość bardzo często nie idzie w parze z jakością. Tracą na tym przede wszystkim klienci.

Taksówkarze nie mają w Białymstoku łatwo. Konkurencja rośnie, a nowsze modele aut to już nie te same legendarne „trapezy” czy „beczki”. Czasy kiedy za sezon jazdy „złotówą” budowało się dom w najlepszej części miasta są już tylko wspomnieniem.
Zdaje się jednak, że wolny rynek nie służy również klientom.

Od pewnego czasu do naszej redakcji docierały sygnały o nieuczciwych ruchach ze strony korporacji. Dzisiaj dostaliśmy kolejną skargę na niską jakość usług.

-W sobotę wieczorem zamówiłem taksówkę w okolice ul. Mickiewicza – mówi Paweł, na co dzień właściciel sklepu z elektroniką. - Zadzwoniłem pod numer dobrze znanej firmy, która aspiruje do miana fajnej już poprzez swoją nazwę. Dokładnie sprecyzowałem, gdzie będziemy czekać. To raczej spokojna , wąska uliczka. Nie sposób nie trafić. Po kilku minutach opisany w SMSie wysyłanym przez system korporacji Volkswagen się nie pojawiał. Minął kwadrans i dalej nic. Kiedy powtórnie zadzwoniłem pani dyspozytorka pozwiedzała mi, że kierowca dojechał na miejsce i ktoś wsiadł do auta. Uwierzyłbym w to, gdyby nie fakt, że w najbliższej okolicy nikogo oprócz nas nie było. Ponadto dokładnie zaznaczałem miejsce przyjazdu. W efekcie wybrałem usługi innej korporacji.

Kilka dni wcześniej inny człowiek również nie doczekał się na zamówioną taksówkę. Po powtórnym telefonie usłyszał takie samo wytłumaczenie, jak Paweł. Zdecydował się jednak poczekać na kolejnego wolnego kierowcę. Zamiast obiecanych 5 minut czekał kwadrans.

O opinię postanowiliśmy zapytać pana Krzysztofa, który od 20 lat świadczy usługi „odpłatnego przewozu osób”. Jak sam mówi – Dobre czasy się skończyły. Ja czekam na emeryturę. Kiedyś faktycznie paliwo było tańsze, auta mocniejsze i konkurencja mniejsza. Teraz wielu młodych pościągało limuzyny z zachodu, pokupowało smartfony i myślą, że „na sałacie” zbiją kokosy.
Nie zdąży taki wysadzić pasażera pod Supraślem, a już deklaruje, że za minutę dojedzie do centrum i zabierze następnego. Wierzę jednak, że klienci w końcu pójdą po rozum do głowy i wybiorą tych, którzy rzetelnie wykonują swoją robotę.

Postawa szukających z pozoru łatwego zarobku „szoferów” niekorzystnie wpływa na wizerunek całej branży.
Spadek jakości usług nie sprzyja staraniom taksówkarzy o możliwość poruszania się busapsami.

Może korporacje zamiast poszukiwać nowych kierowców powinny popracować nad jakością tych już przewożących białostoczan?

(Młynarz)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do