
Wczoraj Business Insider Polska poinformował, że Białystok nie jest najlepszym miejscem do życia dla mieszkańców jak twierdzi Prezydent Tadeusz Truskolaski. Okazuje się, że wręcz przeciwnie: jest najgorszym z miast wojewódzkich. Prezydent twierdzi, że Białystok jest jednym z najbezpieczniejszych miast w Polsce. To taka sama prawda jak to z rankingiem Business Insider Polska. Białystok wtedy jest bezpieczny, gdy nic i nikt mu nie zagraża.
Mieszkańcy nie mogą czuć się bezpieczni nawet wtedy, gdy spadnie ulewny deszcz albo mamy śnieżycę lub gołoledź. I to nawet wtedy, gdy ostrzegają o tym meteorolodzy. O innych zagrożeniach jak pożar, niewypał, wybuch gazu lub katastrofa kolejowa nie ma co nawet wspominać. A za bezpieczeństwo cywilne obywateli odpowiada właśnie Prezydent Białegostoku. Takie słowa padły już na początku z ust Bartosza Stasiaka ubiegającego się o mandat radnego z okręgu nr 3.
To już druga konferencja kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w tegorocznych wyborach samorządowych poświęcona bezpieczeństwu. To pokazuje, że jest to temat ważny dla mieszkańców, którego kandydaci PiS nie lekceważą. Tym razem skupili się na zagrożeniach wynikających ze zdarzeń losowych lub spowodowanych przez niesprzyjające warunki pogodowe.
- Mój przedmówca Bartosz Stasiak, kandydat z okręgu numer 3 przedstawił Państwu wstępną diagnozę. Bezpieczny Białystok jest tak bezpieczny, że gdyby w nasze miasto trafiła zbłąkany pocisk lub doszło do jakiegoś zagrożenia, to mieszkańcy nie mieliby pojęcia co robić, żeby uniknąć niebezpieczeństwa nawet, gdy dowiemy się z godzinnym wyprzedzeniem, że ten pocisk nadleci. Po pierwsze mieszkańcy nie znają znaczenia sygnałów alarmowych. Za edukację w tym zakresie odpowiada miasto: to w szkołach podległych miastu odbywa się edukacja dzieci i młodzieży i to do dorosłych docierają gazetki miejskie z informacjami co sądzi, kogo odwiedził i jak się czuje Prezydent i jego urzędnicy. Ale nie ma tam ani słowa o tym właśnie temacie. Tak samo jak nie dowiecie się Państwo, gdzie mamy budowle ochronne, schrony, ani miejsca ukrycia. Nie ma wiedzy, gdzie jest ewidencja tych miejsc, a miejsca, które są tam wskazane uchronią najwyżej przed deszczem (o ile nie jest to ulewa).. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli tylko 31 gmin ma plany ewakuacji dla niechronionej części ludności oraz plany zbiorowej ochrony. Białegostoku nie ma w tej grupie. W 300-tysięcznym Białymstoku mamy 18 320 miejsc zapewniających ochronę przed zagrożeniem. To zaledwie 6,25 procent ludności. Dla porównania: w Warszawie takich miejsce jest dla 64 procent ludności. Tylko nieco ponad 14 procent ludności wie, gdzie w pobliżu miejsca zamieszkania znajduje się schron lub miejsce ukrycia. Jak to zmienić? Te schrony należy budować stopniowo: rok po roku, informacje dostarczać regularnie do mieszkańców ponawiając akcje, a dzieci uczyć w szkołach podstawowych na lekcjach powtarzając tę wiedzę – powiedział Przemysław Sarosiek, kandydat na miejskiego radnego z okręgu nr 4.
Jakie są inne możliwe zagrożenia wyliczał obecny radny Rady Miasta Paweł Myszkowski i jednocześnie kandydat na radnego z okręgu nr 5.
- W marcu 1989 roku w Białymstoku zdarzyła się katastrofa kolejowa. Wykoleiły się cysterny z chlorem, w mieście zapanowała panika, bo wyciek trujących substancji zagrażał śmiercią wielu ludziom. Mało kto wiedział jak się ratować: wspinać się na dach, uciekać do piwnicy, jakie maski stosować. Jak poradzić sobie z zagrożeniem? Minęło 35 lat, a prawie połowę to rządy Tadeusza Truskolaskiego. Czy gdyby dzisiaj doszło do takiej kolejowej katastrofy mieszkańcy byliby lepiej poinformowani? Ludzie nie znają sygnałów alarmowych, brak jest planu ewakuacji i szybkiego jego wdrożenia. Miasto jest tak samo bezbronne przed takim zagrożeniem jak wiele lat temu. Kto nie wierzy, niech przypomni sobie zderzenie cystern w Białymstoku w 2010 roku. Mimo, że internet był już rozpowszechniony ludzie nie mieli prawie żadnych informacji dlaczego nad centrum miasta jest gęsty dym, czy jest trujący i co mają zrobić. Minęło 14 lat i gdyby dzisiaj zdarzyła się podobna sytuacja dowiadywalibyśmy się od siebie nawzajem w social-mediach i od innych mieszkańców miasta co się dzieje. Władze miasta zwołałyby sztab kryzysowy, który zacząłby działać dopiero kiedy kończono dogaszanie pożaru. Nie chcę wyobrażać sobie sytuacji zagrożenia zamachem terrorystycznym czy sytuacji, gdy nadleciałby pocisk lub rakieta. Co należy zrobić? Zacząć zajęcia z Terytorialsami, Strażą Pożarną, Policją. Umieszczać i popularyzować materiały edukacyjne w mediach społecznościowych, organizować zajęcia i informować o tym jak zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas pikników czy imprez integracyjnych. To trzeba zmienić, ale najpierw trzeba zmienić Prezydenta – zakończył Paweł Myszkowski.
Co należy jeszcze zmienić mówiła również Małgorzata Mitura, kandydatka na radną z okręgu nr 1.
- W Białymstoku mamy służbę mundurową, która powinna dokonać ewidencji wszystkich schronów, zadbać, aby mogły pełnić swoją funkcję, bo obecnie przeznaczone są do różnych celów: mieszczą się tam kluby osiedlowe, harcówki, magazyny sprzętu lub są zamknięte na cztery spusty, a klucze do nich są dawno zniszczone. Nie są wyposażone w żywność, wodę, środki opatrunkowe i inne niezbędne rzeczy do przetrwania w nich przez choćby kilka godzin. W razie zagrożenia nie wiadomo jak się do nich dostać. Rolą Straży Miejskiej jest sprawdzić to wszystko, oznaczyć i umieścić takie informacje w domach i budynkach, które mogą korzystać ze schronów. Straż Miejska to nie tylko wystawianie mandatów. Straż Miejska powinna na poszczególnych osiedlach organizować zajęcia z samoobrony, a także wspólnie z ratownikami medycznymi, np. Grupą Ratowniczą Nadzieja, prowadzić szkolenia z udzielania pierwszej pomocy. Białostoczanie powinni też wiedzieć, jak się zachować w sytuacji zagrożenia, czyich poleceń mają słuchać i wiedzieć, do poleceń, których służb mundurowych w pierwszej kolejności – powiedziała Małgorzata Mitura.
O tym jak radzić sobie z innymi zagrożeniami opowiadała Beata Kiercel, kandydatka na radną do Sejmiku Województwa Podlaskiego.
- Nie tylko takie zagrożenia mogą być problemem. Równie groźną bronią jest dezinformacja i chaos. Miasto Białystok powinno podjąć współpracę z Policją oraz Terytorialsami w celu przekazywania mieszkańcom jak rozpoznać informacje rozsyłane przez terrorystów czy wrogów, gdyby Białystok – miasto leżące blisko granicy – zostało zaatakowane. Wszyscy wiemy co działo się na Ukrainie w roku 2014. Musimy wiedzieć jak poradzić sobie podczas cyberataków, jak zachować się gdy wyłączony zostanie prąd lub zabraknie wody i kogo mamy słuchać. Tu nie chodzi o to, żeby kogokolwiek straszyć wojną, czy atakami terrorystycznymi. Niemniej, bezpieczeństwo nie jest nam dane raz na zawsze – o czym wielu z nas zapomniało. Taka wiedza i umiejętności przekazane przez specjalistów i fachowców, pomogą bezpiecznie poruszać się białostoczanom w przestrzeni publicznej i cyfrowej, także w czasie pokoju – stwierdziła Beata Kiercel.
Te i inne kwestie podsumował Henryk Dębowski, obecny radny Rady Miasta Białegostoku, ubiegający się również o fotel prezydenta miasta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
- Białystok stać na to, żeby być bezpiecznym. Dlatego zamierzam wprowadzić przepisów w planach zagospodarowania miejscowego oraz rozmawiać z inwestorami budującymi budynki mieszkaniowe aby jeszcze przed etapem wydania decyzji o pozwoleniu na budowę, w swoich budynkach zapewniali bezpieczne schronienia w postaci schronów. Ewentualnie powinni talk budować bloki mieszkalne, aby garaże podziemne mogły spełniać zadania tymczasowego schronienia Mogą one jednocześnie pełnić rolę piwnic lub podziemnych garaży, ale muszą mieć także funkcję zabezpieczającą. Gdy zostanę prezydentem wszystkie budynki komunalne, które będzie budowało miasto będzie miało właśnie takie funkcje. Dodatkowo dokonam pilnej inwentaryzacji wszystkich istniejących schronów, zadbam o ich remont oraz poinformuję mieszkańców o tym, gdzie mogą schronić się w razie zagrożenia. Jednocześnie zaplanuję budowę parkingów podziemnych w różnych częściach miasta, tak aby parkingi te mogły pełnić funkcję schronów lub miejsc ukrycia. Białystok stać na to! Białostoczanie muszą być bezpieczni i muszą czuć się bezpieczni. To nie jest fanaberia – to konieczność. Wprowadzę wszystkie rozwiązania, o których mówili moi przedmówcy – kandydaci na radnych. Jestem pewien, że zmiana Prezydenta i wprowadzenie ich do Rady Miejskiej zapewni nam bezpieczeństwo. I nie będzie to informacja przedwyborcza na plakatach ale realne działanie. Bo Białystok na to stać! – skwitował Henryk Dębowski.
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie