Reklama

Biznes made in Poland

Podwyżki były tak duże, że palacze szukają alternatywnych sposobów, by sobie mimo wszystko popykać. W Białymstoku nie stanowi to problemu. Wystarczy podjechać pod jedną z dowolnych galerii handlowych i podjeść do samochodu z zagraniczną rejestracją. Wybór jest, a cena o połowę niższa.

Kilka dni temu Polskę obiegła informacja o drastycznie mniejszych wpływach z podatku akcyzowego na papierosy. Dziwić się nie ma czemu, bowiem cena za paczkę już dawno przekroczyła 12 złotych. Palacze próbują różnych sposobów by nie zbankrutować od nałogu. Niektórzy kupują susz prosto od rolników, inni zaś kombinują z cygarami. W Białymstoku jest o tyle łatwiej, że mieszkamy blisko granicy, a gości ze wschodu, którzy przywożą takie dobra, raczej nie brakuje.

Mimo, że Straż Graniczna i Służba Celna każdego tygodnia zatrzymują i przekazują zarekwirowany towar, bez problemu nadal można go dostać w wielu punktach miasta. Nie trzeba wcale jechać pod Kuźnicę, czy Bobrowniki, wszystko na miejscu i pod ręką.

- Raz w tygodniu robię większe zakupy w „Białej” – mówi Andrzej – i nie ma problemu bym przy okazji nie kupił sobie kilku paczek Viceroyów. Wystarczy podejść do samochodów na parkingu. Tam jest wcale nie gorszy market niż ten w środku.

Do wyboru naprawdę jest sporo różnych marek. Nawet miłośnicy mentoli cienkich i grubych znajdą coś dla siebie. Na niektórych osiedlach pod sklepami stoją handlarze, którzy zawsze mają coś do zaoferowania. Nie trzeba nawet specjalnie się starać, by ich znaleźć. Cena za paczkę papierosów to 7-8 złotych.

- Nie będę płaciła po prawie 14 zł skoro mam tutaj to samo za 8 złotych – mówi Izabela. – Rząd niech się wypcha. Wcale nie mam zamiaru rzucać palenia, bo lubię palić, ale ceny i podatki, jakie teraz mamy to jakaś paranoja. Jeszcze nie tak dawno płaciliśmy po 7-8 złotych za polskie papierosy. Gdyby tylko moja pensja rosła w takim tempie i o tyle procent co papierosy, to proszę bardzo, kupowałabym w sklepie.

Na parkingach pod białostockimi galeriami widać już nie tylko auta osobowe na białoruskich czy rosyjskich numerach. Są także litewskie i inne. Od niedawna pojawiły się także autokary, a obsługa wewnątrz doskonale radzi sobie z rosyjskim. Na bazarze przy Kawaleryjskiej znów jest po co stać na straganach, bo kupujący to przede wszystkim goście, a nie nasi mieszkańcy.

- Może to nie to samo, co kiedyś było jeszcze na rynku, na Bema, ale poprawiło się – mówi Jarosław prowadzący działalność na bazarze. – Wiem jedno, nasi nie mają pieniędzy. Tylko dla Polaków to by nie było po co tu stać. U nas kupują przede wszystkim Białorusini. Oby tylko nic im się nie odmieniło, bo dzięki nim mam pracę. Przy okazji od nich kupuję papierosy i alkohol, bo jest taniej. Wszystko dobre i ze sprawdzonego źródła. Niektórzy nawet przywożą mi to w prezencie.

Można powiedzieć, że w tej sytuacji pomysł z podwyżką akcyzy okazał się strzałem w kolano. Polacy wcale nie przestali palić. Przerzucili się po prostu na alternatywne źródła sprzedaży.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do