Informacja o zatrzymaniu przez policję w Miami idola milionów nastolatek obiegła dziś cały świat, wywołując przy tym burzliwą dyskusję i lawinę spekulacji. Nie wiemy jakie konsekwencję za popełnione wykroczenia spotkają młodego celebrytę w USA. W Polsce taki numer na pewno nie uszedłby mu płazem.
Superauta Lamborghini nie zachęcają do przepisowej jazdy. Podobno niektórzy właściciele tych "dzieł sztuki na czterech kółkach" otrzymują mandaty profilaktycznie – za samo posiadanie samochodu z bykiem w logo.
Trudno więc się dziwić Justinowi Bieberowi.
Zakładając, że pupilek wszelkich portali plotkarskich dopuściłby się popełnionych wykroczeń na terytorium Rzeczypospolitej, miałby spory problem.
Wg Kodeksu Ruchu Drogowego maksymalna prędkość z jaką może poruszać się pojazd na obszarze zabudowanym wynosi 50 km. ( 60 km/h w godzinach 23.00-5.00).
Dzisiejszy bohater pierwszych stron wszelkiego rodzaju tabloidów za przekroczenie dopuszczalnej prędkości dwukrotnie otrzymałby 10 pkt. karnych oraz mandat w wysokości od 400 do 500 zł. (wg obowiązującego taryfikatora).
Takie koszty raczej nie uszczupliłyby zbyt mocno niezwykle grubego portfela gwiazdora.
Nieco inaczej ma się sprawa jazdy pod wpływem alkoholu. Nie udało się nam ustalić ile promili wskazał alkomat, którym przebadano imprezowicza, dlatego nie odniesiemy się do wyścigów po jednym głębszym.
Możemy jedynie przypuszczać , że nad Wisłą czekałaby go za to odsiadka.
Justin feralnego wieczoru nie stronił też od marihuany. W tym wypadku art. 178.a Kodeksu Karnego jasno mówi:
„Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”
Biber opuścił areszt po błyskawicznym uiszczeniu kaucji w wysokości 2,5 tys dolarów. Nad Wisłą nie miałby tak łatwo. Być może pobyt w naszym areszcie wpłynąłby na zmianę jego nagannej postawy.
Komentarze opinie