Reklama

Czerpał przyjemność z pracy. W kostnicy.



Ohio. Historia wyjątkowo paskudna. Analiza DNA mająca dowieść winy mordercy kobiety ujawniła cokolwiek niespodziewane fakty.

2008 rok. Ofiarą mordu pada młoda kobieta. Patolodzy znajdują też ślady gwałtu. Jej zabójca, David Steffan przyznaje się do morderstwa, jednak zaprzecza, że zgwałcił ofiarę. Ślady gwałtu są jednak oczywiste. Śledczy zbierają więc materiał do badań DNA i zaczynają szukać sprawcy. Okazuje się nim 60-letni obecnie pracownik kostnicy. Kenneth Douglas. Zaczyna się proces, podczas którego na jaw wychodzi, że Douglas lubi wypić, a jeszcze bardziej lubi zapalić crack. Mężczyzna przyznaje się, że pod wpływem powyższych substancji zdarzyło mu się zaspokoić swoją chuć na ciałach, których miał pilnować. W trakcie procesu liczba wykorzystanych przez niego zwłok rośnie.

Finalnie okazuje się, że między 1976, a 1992, kiedy pracował w kostnicy jako nocny stróż, odbył stosunek z przynajmniej setką ciał. Jego ofiarą padały w miarę świeże zwłoki młodych atrakcyjnych kobiet. Mężczyźnie przedstawiono zarzuty wielokrotnego znieważenia zwłok, a na kostnicę w Hamilton, gdzie pracował posypały się pozwy o odszkodowanie.

Pikanterii tej i tak niekoniecznie smacznej historii dodaje fakt, że ofiara Steffana, którą zgwałcił Douglas zmarła na skutek dekapitacji. Czyli obcięcia głowy. Czarny humor: dla niektórych mężczyzn w kobiecie liczą się oczy, pupa, albo piersi. Dla Douglasa najwyraźniej śliczna buzia nie była najważniejsza.

(Huffington Post/Mateusz Kos/ nFoto: Flickt.com/ howzey)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do