
Od kilku dni w sieci krąży informacja o tym, że z przestrzeni Białegostoku znikną spodki. W tej chwili budynki należą do Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury, w którym nowa szefowa chce zmian. Nie tylko w samej nazwie instytucji, ale także w wyglądzie obiektów. Mówiła o tym w wywiadzie radiowym kilka dni temu, a w międzyczasie narosło już kilka plotek, które – póki co – nie mają nic wspólnego z faktami.
W wywiadzie radiowym padła informacja o tym, że Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury chce zmienić swoją nazwę. Faktem jest, że organizuje różnego rodzaju przedsięwzięcia, w tym sztandarową i chyba najbardziej lubianą przez mieszkańców województwa podlaskiego – Podlaską Oktawę Kultur. To poważna międzynarodowa impreza ciesząca się renomą i sympatią odbiorców. Coraz częściej zresztą i specjalnie na koncerty Podlaskiej Oktawy Kultur, do Białegostoku i innych miejscowości naszego regionu, w których się koncerty odbywają, przyjeżdżają odbiorcy z różnych stron Polski. Tylko w ubiegłym roku można było spotkać fanów tej imprezy – z Krakowa, z Warszawy czy z Rzeszowa.
Ale WOAK to nie tylko organizator tego jednego wydarzenia. Realizuje bowiem szereg wydarzeń ważnych i potrzebnych dla zachowania lokalnej kultury, tradycji i pozwalających na publiczne prezentowanie twórczości współczesnych artystów z całego województwa podlaskiego. Dlatego pojawił się pomysł związany ze zmianą nazwy instytucji kultury, aby podnieść tym samym rangę wydarzeń, które organizuje lub którym patronuje, jak też uzyskać większe możliwości działania i oddziaływania. Propozycja jest taka, aby Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury zmienił nazwę na Podlaski Instytut Kultury.
- Moim zdaniem warto by było postawić na znajomość marki, podniesienie prestiżu tej instytucji, pokazać, że ona już dawno temu weszła w XXI wiek. To jest propozycja, która została złożona marszałkowi województwa. Jeśli uzyska akceptację zarządu województwa, będzie przedstawiona radnym – wyjaśniała na antenie Polskiego Radia Białystok Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor WOAK-u.
Taka propozycja pojawiła się zresztą w wyniku rozmów z pracownikami WOAK-u, którym także zależy na podniesieniu rangi tej instytucji. Miałaby urządzać w naszym regionie wydarzenia, które już są obecnie, ale są słabiej promowane, albo zupełnie nowe, odpowiadające współczesnym potrzebom odbiorców. To była pierwsza część rozmowy, ale była też i druga.
Mowa była w niej o zmianach w infrastrukturze Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury. A konkretnie w charakterystycznych i dobrze znanych białostoczanom Spodkach przy ul. Św. Rocha. Jak wiadomo, są to stare obiekty i mocno zaniedbane. Lata świetności mają już dawno za sobą, zaś ich remont byłby niezwykle kosztowny. Obecnie Spodki są mało funkcjonalne, choć znajdują się w doskonałej lokalizacji.
„Aż trudno w to uwierzyć, ale dzięki „pomysłom” niektórych z krajobrazu #Białystok mogą zniknąć Spodki‼️ I to pomimo tego, że są dobrem kultury współczesnej. Szefostwo WOAK planuje albo ich wyburzenie, albo... ich przeniesienie, by „wybudować super nowoczesny, piękny budynek” – tak skomentował na twitterze słowa dyrektor WOAK-u Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku.
Za chwilę też posypała się lawina komentarzy od użytkowników twittera, którzy najwyraźniej uznali, że temat jest przesądzony i Spodki znikną. Nie jest to prawda. Nie ma bowiem w tej chwili żadnych planów „znikania Spodków”, a już na pewno ich wyburzania. W wywiadzie radiowym nie padło ani jedno słowo odnośnie wyburzania Spodków, co nie przeszkadza podgrzewać atmosfery dla osób, które nie wysłuchały zaledwie kilkuminutowej rozmowy na antenie Radia Białystok.
- Zastanawiamy się po prostu, w jaki sposób miejsce, które jest w centrum Białegostoku, bardzo charakterystyczne, ale żeby to miejsce stało się miejscem bardzo praktycznym, a jednocześnie, żeby było wizytówką naszego województwa, jeżeli chodzi o infrastrukturę kulturalną – takie słowa mówiła Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor WOAK-u w Radiu Białystok. – Zastanawiam się, czy przeniesienie Spodków na przykład, a postawienie w tym miejscu takiego właśnie super nowoczesnego, pięknego budynku, bardzo praktycznego, od podstaw, w którym mieściłaby się sala koncertowa na większą liczbę osób niż w tej chwili na to pozwalają warunki, fantastyczna nowoczesna galeria, w której byłoby miejsce spotkań dla młodych ludzi – takich na przykład jak fundamenty tegoroczne. Profesjonalne miejsce do prób, mówię tutaj o tych młodych ludziach, którzy dzielą się swoją twórczością. Profesjonalnie przygotowana sala dla prób Kurpi Zielonych na przykład – dodała.
- Czyli jest plan? – pytał prowadzący wywiad redaktor Andrzej Bajguz.
- A nie. To jeszcze nie jest plan. To jeszcze nie jest plan, na razie się nad tym po prostu zastanawiamy. Bo można, nie wiem, wyłożyć 25 milionów i uzyskać miejsce odnowione, ale dalej niepraktyczne… - mówiła dyrektor WOAK-u.
- Ale jakże charakterystyczne i konieczne dla Białegostoku jednak – dodawał redaktor Andrzej Bajguz.
- Nikt tutaj nie mówi o kwestii unicestwienia tych budynków. Ja raczej myślałam o przeniesieniu, wyeksponowaniu raczej w miejscu, które nie byłoby dołem. Bo jednak te Spodki w tym dole trochę giną. A tam przygotowania takiego budynku, który rzeczywiście byłby nowym i koniecznym budynkiem w centrum Białegostoku – zakończyła dyrektor WOAK-u, a całość tej części rozmowy jest do dosłuchania na górze naszej strony, albo na stronie internetowej Radia Białystok.
Tylko tyle i aż tyle powiedziano na temat ewentualnej przyszłości Spodków i tego, co się z nimi potencjalnie może stać, ale nie musi. Pierwszą przeszkodą i pewnie największą, będą pieniądze. Jeśli nie na remont, to na nowy obiekt. Dyrektor WOAK-u wymieniła kwotę 25 milionów złotych, ale to kwota czysto hipotetyczna. Remont placówki może kosztować więcej lub mniej. Dziś tego nie wiadomo. Tak samo jak nie jest wiadomo czy w ogóle ten temat nabierze jakiegoś dalszego biegu. Biorąc pod uwagę, że najbliższe lata upłyną w naszym kraju, w województwie i w mieście pod znakiem braku funduszy unijnych, realizacja jakichkolwiek pomysłów związanych nawet z odnowieniem Spodków, wydaje się tak samo prawdopodobna, jak to, że zastępca prezydenta zrozumiał słowo słyszane w radiu.
Ale ten wywiad powinien dać do myślenia dużo – zarówno władzom Białegostoku, jak i władzom województwa podlaskiego. Białystok, stolica Podlasia, nie ma dziś żadnego miejsca koncertowego, które zmieściłoby choćby 600 osób. Od wielu lat częściowo koncertowo zaspokaja w jakiś sposób te ogromne braki klub Zmiana Klimatu należąca do prywatnego właściciela oraz klub „Gwint” należący do Politechniki Białostockiej. Ale w żadnym z nich nie da się zorganizować imprezy muzycznej na ponad 400 uczestników. I to jest z pewnością temat, którym warto, aby zajął się między innymi zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki, odpowiedzialny zresztą za kulturę. Tym bardziej, że budowa hali widowiskowo – sportowej, w której tego rodzaju imprezy miałyby szansę się odbywać, jest w ciągłym planowaniu od ponad 13 lat.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie