
Białystok jest miejscem kolejnego bolesnego przypadku oszustwa, w którym przestępcy wykorzystali emocjonalny szantaż i lęk związany z chorobą. 78-letnia mieszkanka miasta padła ofiarą misternie zaplanowanej intrygi, w wyniku której straciła aż 40 tysięcy złotych. Oszustwo opierało się na klasycznym schemacie, ale zostało sprytnie dostosowane do współczesnych realiów: strachu przed COVID-19 i kosztami leczenia.
Cała akcja rozegrała się wieczorem. Telefon odebrała 78-letnia kobieta, która usłyszała druzgocącą wiadomość. Dzwoniący mężczyzna przedstawił się jako ordynator szpitala w Warszawie i poinformował seniorkę, że jej córka trafiła na oddział z ciężkim zakażeniem koronawirusem.
Przestępca, budując napięcie i poczucie zagrożenia, oświadczył, że ratunkiem jest natychmiastowe rozpoczęcie kosztownego leczenia z wykorzystaniem amerykańskich leków. Oczywiście, aby to było możliwe, pieniądze musiały zostać przekazane niezwłocznie.
Seniorka, przerażona stanem zdrowia córki, uwierzyła w historię. Zgodnie z instrukcją oszusta, pieniądze miał odebrać w jej imieniu "pracownik funduszu zdrowia".
Po krótkim czasie pod adres białostoczanki przybyła kobieta, przedstawiająca się jako Maja. W ręce tej osoby 78-latka przekazała całe posiadane 40 tysięcy złotych.
Dopiero odzyskaniu spokoju, zaniepokojona matka udała się do swojego syna, aby opowiedzieć mu o nagłej i dramatycznej sytuacji. To on uświadomił ją, że padła ofiarą przestępstwa.
Policja po raz kolejny apeluje, aby zachować maksymalną czujność w przypadku jakichkolwiek telefonów informujących o wypadkach, nagłych chorobach lub potrzebie natychmiastowego przekazania gotówki. Prawdziwe instytucje, szpitale czy fundusze zdrowia nigdy nie żądają tego typu płatności w ten sposób. W takich sytuacjach zawsze należy natychmiast skontaktować się bezpośrednio z bliskimi na znany i zaufany numer.
(PW)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie