
Senat niedawno przyjął bez poprawek rządowy projekt ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym. To w nim właśnie jest mowa również o „nowej”, płatnej strefie parkowania. Stawki mogą wzrosnąć nawet trzykrotnie i część miast właśnie na to czeka. Ale Białystok nie pali się do podnoszenia opłat za parkowanie. Tyle, że nowa ustawa da możliwość nakładania większych kar za niewłaściwe parkowanie lub parkowanie bez ważnej opłaty.
Białostoczanie już przyzwyczaili się do płatnego parkowania w naszych dwóch istniejących podstrefach. Było z nią sporo zamieszania jeszcze całkiem niedawno. To zamieszanie niejako wprowadziło Stowarzyszenie Białostockie Drogi, które zwróciło uwagę na to, że nasza strefa nie jest właściwie oznakowana i domagało się pobierania opłat tylko w tych miejscach, które zorganizowane są w sposób zgodny z prawem. Zresztą nie był to jedyny głos w takiej sprawie, ponieważ strefy płatnego parkowania były źle oznakowane tak naprawdę w większości polskich miast. W tej sprawie musiał wypowiedzieć się sąd, który przyznał rację skarżącym się na nagminne łamanie przepisów przez poszczególne samorządy gminne.
- Taki napis pod tabliczką jak „Podstrefa A” albo „Podstrefa B” jest niezgodny z rozporządzeniem ministra infrastruktury. I problem polega na tym, że w związku z tym ta strefa jest oznakowana nieprawidłowo. Czyli jej nie ma. Bo proszę sobie teraz wyobrazić jedną prostą zależność. Przyjeżdża kierowca, który jest na przykład obywatelem Unii Europejskiej, wjeżdża do naszej strefy i nie wie, co oznacza to „P”. I nie wie co oznacza podstrefa B, bo może to oznacza, że to jest coś gorszego gatunku – mówił już ponad dwa lata temu Dariusz Adamik ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi, który walczył z Miastem o właściwe oznakowanie strefy.
- Znakowaniem strefy zajmuje się Zarząd Dróg Miejskich, zarówno jeśli chodzi o znaki, jak i malowanie pasów do parkowania. Wiem, że wcześniej strefa była oznakowana niewyraźnie i wykonawca poprawił to na swój koszt. Chcę tylko powiedzieć, bo te przepisy czytałam bardzo dokładnie, że my stosujemy się do przepisów prawa. Ale kierowcy też powinni znać rozporządzenie ministra, które ich dotyczy. Bo rozporządzenie mówi, że znak D-44 oznacza tyle, że wjeżdża się do strefy płatnego parkowania i tyle – powiedziała kilka miesięcy później, na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Joanna Czaczkowska, dyrektorka Biura Strefy Płatnego Parkowania w Białymstoku.
Temat miał przejść lekko, ale nie przeszedł dzięki uporowi aktywistów. Dlatego też, od nieco ponad roku strefa płatnego parkowania w Białymstoku jest w końcu oznakowana jak należy. Choć wciąż nie wszędzie, bo część kierowców ma wątpliwości, a urząd tradycyjnie rozstrzyga takie spory wyłącznie na swoją korzyść, choć powinno być odwrotnie. Ta sytuacja raczej nie ulegnie zmianie, podobnie zresztą jak i wysokość opłat, która jest uiszczana w parkomacie lub za pomocą aplikacji. Jest to o tyle istotne, bo niebawem samorządy będą miały możliwość podnoszenia opłat na mocy nowych przepisów, które przeszły już pozytywnie przez Sejm i Senat.
Ustawę o zmianie ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym oraz niektórych innych ustaw, Sejm uchwalił na początku lipca. W sierpniu to samo zrobił Senat. Nowe przepisy umożliwiają miastom, które mają powyżej 100 tys. mieszkańców, tworzenie tzw. „śródmiejskich stref płatnego parkowania". Takich aglomeracji – jak wyliczyło Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, w którym powstał projekt nowelizacji – jest 39. W tym również Białystok. W strefach samorządy będą miały większą swobodę kształtowania opłat za parkowanie. Dopuszcza się nawet 9,45 zł za godzinę postoju. Ale jak przekazała PAP Anna Kowalska z białostockiego magistratu, w stolicy Podlasia na razie nie są planowane żadne podwyżki. Przynajmniej jeśli chodzi o samo parkowanie w jednej z dwóch białostockich podstref.
- Miasto nie planuje zmiany stawek opłat za postój. Niemniej jednak należy podkreślić, iż regulacje zawarte w znowelizowanej ustawie dają możliwość samorządom decydowania o polityce parkingowej, natomiast nie stanowią obligatoryjnego nakazu podwyższania stawek – przekazała Anna Kowalska.
Z tym, że nie wiadomo jak urząd podejdzie do innych opłat, które objęła nowelizacja ustawy. Okazuje się bowiem, że samorządy otrzymają także możliwość podnoszenia kar za brak opłat. W tej chwili taka „przyjemność” kosztuje 50 złotych. Ale ustawa umożliwia podniesienie jej do wysokości 10 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli aż do 210 zł. W tej sprawie nie wiadomo jak zachowają się władze naszego miasta, kiedy już nowe przepisy wejdą w życie. Bo podobnie, jak w przypadku stawek za parkowanie w płatnych strefach, tak i kary za brak tych opłat, leżą wyłącznie w gestii danego samorządu.
Pokusa do podnoszenia opłat może być duża, ponieważ ustawa wprowadza dalsze zmiany. Otóż samorządy, w których funkcjonuje strefa płatnego parkowania, będą musiały aż 65 proc. z pozyskanych w ten sposób pieniędzy przeznaczyć na transport publiczny i na tereny zielone. To dość dużo w przypadku Białegostoku. Dlaczego dużo? Dlatego, że z pieniędzy z płatnej strefy parkowania opłacana jest dzierżawa parkomatów. Rocznie kosztują one około 2 milionów złotych. Do tego należy doliczyć jeszcze środki niezbędne do utrzymania biura strefy, urzędników i kontrolerów. Zatem utrzymanie całej strefy w Białymstoku, z parkomatami i urzędnikami oraz infrastrukturą kosztuje nieco ponad 3 miliony złotych. Przy czym dochód z całej strefy wynosi rocznie około 5 milionów złotych. Takie dane białostocki magistrat podawał jeszcze w 2015 roku. Dziś pewnie niewiele się to zmieniło, choć możliwe, że wzrosły wpływy z tytułu opłat, które kierowcy uiszczają częściej niż kiedy obowiązywały tu karty parkingowe.
W przypadku przekazania obowiązkowych 65 proc. na transport publiczny i zieleń, może niewiele zostać w samej strefie, a być może zabraknie do jej należytego funkcjonowania. Będziemy jeszcze ustalać i pytać, jak pogodzić nowe przepisy z tym, aby nie wzrosły opłaty za parkowanie. Dopytamy również, czy Miasto Białystok planuje podniesienie stawek za brak biletu, bo to może akurat ratować nieco finanse całej strefy płatnego parkowania.
Aktualnie obowiązują u nas stawki w podstrefie A 1,20 zł za 30 min. i 2,40 zł za godzinę, zaś w podstrefie B wynoszą odpowiednio 0,60 zł i 1,20 zł. Parkomat, w którym dokonujemy płatności, sam wylicza kwotę za parkowanie w zależności od strefy, w jakiej został ustawiony.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie