Reklama

Dziki nam spacerują po mieście. Może przydałaby się odłownia?

Już od kilku lat po mieście, na osiedlach mieszkaniowych w stolicy Podlasia, coraz częściej można spotkać dziki. Są to niebezpieczne zwierzęta, mogące realnie zagrozić zdrowiu i życiu ludzkiemu. Radny Henryk Dębowski zwrócił się właśnie do prezydenta Białegostoku z prośbą o przeanalizowanie możliwości ustawienia odłowni tych dzikich zwierząt.

W wyniku rozrastania się miast, w tym również i Białegostoku, zajmowane są tereny, zamieszkiwane do niedawna wyłącznie przez zwierzęta. Także te duże, jak dziki czy łosie. Od kilku lat mamy coraz większy problem z wchodzeniem tych zwierząt na ulice, chodniki, ale także pomiędzy bloki mieszkaniowe. Szczególnie niebezpieczne bywają łosie pojawiające się nagle na drogach, ale również i dziki, które oprócz tego, że wychodzą na jezdnie, to spacerują jeszcze po osiedlach mieszkaniowych. Dotyczy to zarówno osiedli domków jednorodzinnych, jak i blokowisk.

Tylko w ubiegłym roku podawaliśmy informacje o dzikach spacerujących całymi stadami na osiedlu Pietrasze, wcześniej także na osiedlu Białostoczek. Mieszkańcy boją się ich, bo są to niebezpieczne zwierzęta. Mogą wyrządzić krzywdę człowiekowi, który nieświadomy ich bliskiej obecności, podąża w ich kierunku. Tylko, że zwierzę może odebrać to jako atak.

Z tego względu pojawił się pomysł ustawienia w Białymstoku odłowni, co choć częściowo rozwiązałoby problem. Z takim przynajmniej pomysłem zwrócił się kilka dni temu do prezydenta Tadeusza Truskolaskiego radny Henryk Dębowski. Złożył już stosowną interpelację w tej sprawie.

W związku, iż od dłuższego czasu pojawiają się informacje dotyczące wędrujących dzików na terenie miasta, zwracam się z prośbą o przeanalizowanie możliwości ustawienia odłowni dzików. Problem był zgłaszany również przez Mieszkańców, którzy zwracali uwagę, że dzikie zwierzęta pojawiające się w różnych częściach miasta mogą stanowić realne zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a zwłaszcza kierujących pojazdami (np. w przypadku nagłego wtargnięcia zwierzęcia na jezdnię). Ostatnio taka sytuacja miała miejsce przy ul. Dywizjonu 303 w Białymstoku, o czym informowała lokalna prasa. Niestety dzików w mieście nie ubywa, a problem sam się nie rozwiąże, dlatego rozsądnym i relatywnie niedrogim rozwiązaniem ww. problemu byłoby ustawienie w miejscach pojawiania się dzików odłowni. Po odłowieniu, zwierzęta można wywieźć poza obszar zurbanizowany, z dala od miejskich zabudowań. Instytucją, która mogłaby zorganizować proces odławiania i wywożenia dzików jest Straż Miejska. Podobne rozwiązanie jest stosowane z powodzeniem w Legionowie” – pisze radny w swojej interpelacji do prezydenta Białegostoku.

Dodaje również, że skoro nawet na oficjalnej stronie Miasta Białystok widnieje informacja skierowana do mieszkańców, jak mają zachowywać się w przypadku kontaktu z dzikami, to najwyraźniej jest to problem, o którym władze miasta wiedzą i mają świadomość realnego zagrożenia ze strony dzikich zwierząt. Różne miasta wprowadzają własne rozwiązania w tym zakresie, ponieważ problem z dzikami wchodzącymi na tereny zamieszkałe przez ludzi staje się powszechny.

Dzieje się tak, ponieważ zwierzęta szukają jedzenia na śmietnikach, błądzą w poszukiwaniu schronienia. Często są to lochy z młodymi, które mogą być szczególnie niebezpieczne, jeśli uznają, że człowiek, którego napotkają na drodze, może być zagrożeniem dla ich potomstwa. Problem na pewno należy podjąć i jakoś go rozwiązać. Być może ustawienie takich odłowni, o których pisał radny Dębowski, jest dobrym pomysłem.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-01-17 15:17:53

    Zamknąć pyszczki pseudo ekologom a dziki na kiełbasy

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do