Falista droga rowerowa, bo trzeba zdążyć…

Spokojnie! Tym razem to nie u nas. Ale kalendarz wyborczy tak szybko leci, że cuda za nim nie nadążają. Przy każdych wyborach pojawiają się nagle super pomysły, politycy raz na cztery lata mówią do nas ludzkim głosem, nawet na ulicy i w domach. A w Łodzi… oddali jedyną w swoim rodzaju falistą ścieżkę rowerową.

Można tylko współczuć rowerzyście, a zwłaszcza jeśli będzie jechał na tak zwanej kolarzówce, tego co będzie odczuwała jego siedząca część ciała. Najwyraźniej spece od przestrzeni drogowych dotarli do Łodzi, która i tak nie słynie z najlepszych dróg. A teraz, kiedy łódzcy rowerzyści mogą cieszyć się jeszcze przed wyborami, nowiutką ścieżką, wygląda ona tak, jak na zdjęciu.

Okazało się, że takiej konstrukcji ścieżki rowerowej winni są sami mieszkańcy. Konkretnie ci, którzy mieszkają przy ulicy z falistą ścieżką. Skoro muszą mieć dogodny wjazd i wyjazd z własnych posesji, to znaczy, że ścieżka musi przypominać coś na wzór morza. Na dodatek po takiej nowiuteńkiej ścieżce, tuż przy ulicy, trzeba uważać, żeby rower nie zjechał z krawężnika na jezdnię. Początkujący rowerzysta, który będzie musiał posiłkować się bocznymi kółkami, raczej ma niewielkie szanse zmieścić się na oddanej właśnie ścieżce.

Ale władze Łodzi w rozmowie z TVN24 tłumaczyły, że wszystko jest w porządku i zgodnie z projektem budowlanym. Także jakby ktoś miał wątpliwości, wszystko gra. Gdyby przypadkiem ktoś inny narzekał, że ma próg zwalniający co kilka metrów – przecież wszystko zawsze dla bezpieczeństwa rowerzystów. Za to u nas rowerzyści sobie pooglądają niebawem ścieżkę przy rzece Białej, która miała być oddana do końca października. Skoro do wyborów zostały 4 dni, może nawet jeszcze ktoś przetnie wstęgę.

(Źródło: finanse.wp.pl/ Cezarion/ zrzut ekranu z twittera)