
Deszcze i trochę ciepła na początku czerwca sprawiło, że w lasach województwa podlaskiego pojawiły się grzyby i jagody. O ile grzybów jest całkiem sporo jak tą porę roku to jagód jest dużo mniej. Bórówki czernice - bo tak poprawnie nazywają się czarne jagody - jest znacznie mniej, a zadecydowały o tym majowe przymrozki, które mocno ograniczyły ilość owoców jakie w tym roku będzie można zebrać. Zbieracze z Podlasia i innych regionów zgodnie przyznają, że zbiory są opóźnione i skromne i dodają, że dlatego ich cena będzie dużo wyższa.
- Jagód jest dużo mniej niż rok i dwa lata temu, a poprzednie lata i tak nie były najlepsze. To głównie wina pogody i tego, że w lasach robi się naprawdę sucho. W niektórych miejscach, gdzie co roku zbieram jagody nie ma wcale owoców, a tam, gdzie rok temu było ich zatrzęsienie na krzakach jest znacznie mniej owoców. Sporo jeszcze jest zielonych. Owocki są też dużo mniejsze - mówi pani Krystyna z Chraboł, która latem dorabia sobie na zbieraniu jagód.
W poprzednich latach zaczynała zbiory na początku czerwca i zbierała je przez cały lipiec. Od połowy lipca zaczynał się wysyp większej ilości grzybów i zbiory uzupełniała grzybobraniem. Obecnie pierwsze jagody pojawiły się dopiero w połowie czerwca i jest ich o wiele mniej. Dzięki temu pani Krystyna, która jest już na emeryturze dorabiała sobie. W tym roku nie dość, że zbiory zaczęły się później to jeszcze są znacznie skromniejsze.
Jak wynika z ogłoszeń internetowych i cen pierwszych owoców na bazarkach i giełdach warzywnych ceny czarnych jagód w całym kraju są zróżnicowane. W naszyn województwie podlaskim są znacznie droższe niż przed rokiem: za litr jagód trzeba zapłacić od 20 do 25 zł. Gdzie indziej jest znacznie drożej: dla porównania na Mazowszu cena w internetowych ogłoszeniach za kilogram jagód sięga 45 zł.
Skąd ta cena? Pani Krystyna mówi, że cena jest adekwatna do ilości owoców i do wysiłku, jaki trzeba włożyć w zbiory.
- Naprawdę teraz trzeba się sporo nachodzić po lesie, żeby coś uzbierać. Rok temu nie musiała wychodzić z jagodowiska przez cały dzień. Teraz muszę obejść kilka stanowisk, gdzie rosną jagody i zbieram ledwie dwie-trzecie tego co wtedy - mówi pani Krystyna.
I dodaje, że że jeśli przymrozki będą tak regularnie niszczyć owoce, to za kilka lat jagód w ogóle może zabraknąć.
Polskie lasy państwowe, zgodnie z Ustawą o lasach, pozwalają na bezpłatne zbieranie jagód na własne potrzeby. Możliwa jest również ich sprzedaż przy drogach i targowiskach. Jednak warto pamiętać o zasadach, aby uniknąć mandatu – zakaz zbioru obowiązuje w parkach narodowych, rezerwatach oraz w miejscach, gdzie owoce stanowią pokarm dla zwierząt. Za zbieranie w niedozwolonych miejscach grozi kara grzywny do 250 zł, a nielegalna sprzedaż bez odpowiedniego wpisu do rejestru może skutkować grzywną od 1 do 5 tys. zł.
W Polsce w ostatnich latach zbierało się od 10 do 20 tys. ton jagód rocznie. Znaczna część tych zbiorów trafia na eksport - głównie do Niemiec i Francji.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie