
Udał się rewanż białostockie Jagiellonii w 3 rundzie Ligi Konferencji. Żółto-czerwoni spokojnie odprawili Silkeborg śrubując liczbę spotkań bez porażki. Awans w zasadzie pewny i zasłużony, bo gościom w sumie ani razu nie mieli szansy na odwrócenie losów spotkania. Oddali kilka groźnych strzałów, ale to było tyle. Za to w Jagiellonii szalał Jesus Imaz, który zaaplikował rywalom dwa gole. Niestety końcówka to dowód, że białostoczanom brakuje jeszcze trochę dojrzałości.
Jagiellonia rozpoczęła z animuszem stosując wysoki pressing i przeważając na boisku. Duńczycy z kolei byli bardzo uważni - zwłaszcza w defensywie. I już w 4 minucie mogło być 1:0: głęboka wrzutka Bartłomieja Wdowika ze skrzydła trafiła na głowę Alejandro Pozo, ale ten chyba próbował głowkować, ale wyszło jakby przedłużenia do kolegów ustawionych szeroko na skrzydle. Efekt? Potężne pudło zamiast konkretnego strzału, który sprawiłby problem Nicolai Larsenowi.
W 6 minucie zółto-czerwoni nie wykorzystali wielbłąda bramkarza Silkeborga w rozegraniu. Okazję miał Dawid Drachal, ale pogubił się z tym co zrobić z piłką i ostatecznie gospodarze nawet nie oddali strzału na bramkę rywali.
W 8 minucie rozegraniem postraszyli goście: rozegranie piłki przed polem karnym Jagi zakończyło podanie na łuk pola karnego, gdzie z półwoleja próbował strzału zupełnie niepilnowany Younes Bakes. Na szczęście spudłował.
Jaga odpowiedziała zagrożeniem po kornerze (stałe fragmenty gry zaczynają być specjalizacją Dumy Podlasia): skończyło się główką Dusana Stojinovicia, ale próba lobowania golkipera gości skończyła się jego spokojną interwencją.
Po kwadransie gry mecz się wyrównał: Jagiellonia kontrolowała sytuację nie angażując się zbytnio w szturmy na bramkę przyjezdnych. Z kolei Silkeborg rozgrywał piłkę i próbował prostopadłych podań do wychodzącego często na pozycję Tonni Adamsena.
W 24 minucie zrobiło się nerwowo w szeregach Jagi. Najpierw arbiter z Francji trochę na wyrost wyjął żółty kartonik za twardy, ale niespecjalnie groźny faul Norberta Wojtuszka. Chwilę później nasz obrońca ponownie wyciął rywala i Duńczycy zaczęli domagać się drugiej żółtej kartki. Arbiter ostrzegł naszego obrońcę, a trener Siemieniec od razu zareagował i nakazał rozgrzewkę trójce rezerwowych. Kilka minut później Wojtuszka zmienił Miki Villar.
W 28 minucie zagotowało się w polu karnym gości: po rozegraniu piłki w polu karnym Pozo ograł obrońcę Silkeborga, ale zamiast strzelać z ostrego kąta próbował podania w pole karne do partnerów. Piłkę wybili goście, ale jak bumerang wróciła w pole karne, gdzie najpierw Jesus Imaz trafił w słupek. Goście usiłowali wybić futbolówkę, ale Jaga ponownie ją przejęła i tym razem Imaz przymierzył dokładnie i było 1:0 dla Dumy Podlasia.
Jaga próbowała iść za ciosem i próbowała kolejnych akcji ofensywnych widząc zagubionych przez chwilę rywali. Szansę miał Oskar Pietuszewski, który wpadł w pole karne i zamiast podawać wdał się w drybling i zgubił piłkę. Zaraz potem z dystansu strzelał Wojtuszek, ale tu piłkę złapał golkiper Silkeborga.
Goście trochę pozbierali po naporze Jagi i odpowiedzieli ofensywną akcją, po której Sławomir Abramowicz złapał piłkę po kąśliwym strzale z ostrego kąta Bakiza.
Była to jednak sporadyczna ofensywa Duńczyków: w 35 minucie było już 2:0. Jesus Imaz posłał piłkę do pustej bramki: wcześniej Dawid Drachal przejął fatalne podanie jednego z obrońców gości wpadł w pole karne i zaliczył asystę podając do Imaza. To zdecydowanie kolejny świetny mecz hiszpańskiego nestora ekipy, który dzień wcześniej podpisał kontrakt z Jagiellonią przedłużając go o 2 lata. Jesus rozgrywa, podaje i strzela pokazując, że jest jak wino: im starszy tym lepszy. A kibice rozpoczęli po tym golu święto skandując przez kilka minut JESUS - IMAZ!
Duńczycy momentami są bezradni próbując tylko strzelać z dystansu lub zagrywać piłkę na dobieg. Na ich nieszczęście Jagiellończycy grali bardzo uważnie i spokojnie czując, że mają już 3:0 w dwumeczu i pełną kontrolę nad spotkaniem i losami awansu.
A Jagiellonia jeszcze w doliczonym czasie gry miała szansę na gola do szatni: najpierw były próby strzałów, które w zamieszaniu blokowali Duńczycy, aż sprzed pola karnego konkretnie przymierzył Drachal, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Jagiellonia zaczęła z animuszem drugą połowę. Najpierw Pietuszewski wpadł w pole karne, ale potem zakałapućkał się w kolejnym skomplikowanym drybligu, a zaraz potem po rzucie wolnm piłka po odbiciu się od poprzeczki i ziemi wpadła do bramki po trafieniu Stojinovicia. Niestety chwilę potem chorągiewka sędziego powędrowała do góry i sędzia odgwizdał spalonego. Goście próbowali odgryzać się podaniami i wrzutkami w pole karnego Jagi, ale nie przynosiło to żadnych skutków. A za to Duma Podlasia odpowiadała groźniejszymi atakami. Po jednym z nich Villar podał do Dimitrisa Rallisa, ale ten nie zdołał oddać celnego strzału. Szkoda, bo okazja była przednia. Zaraz potem szarżę wykonał bardzo aktywny w tym meczu Drachal, ale skończyło się niecelnym podaniem.
Goście w odpowiedzi wykonali kilka ataków i dwukrotnie Abramowicz musiał się wykazać umiejętnościami broniąc strzały duńskiej ekipy. W 66 minucie atakujący desperacko Duńczycy wreszcie przebili się z piłką w pole karne żółto-czerwonych. Nie zdołali jednak oddać strzału. Za to w 67 minucie kapitalnie obronił Abramowicz potężną bombę Juliusa Nielsena.
Ostatnie dwadzieścia minut to już spokojna gra białostoczan, którzy rozsądnie szafowali siłami. Żółto-czerwoni na swojej połowie wyczekiwali na ataki gości, którym ewidentnie brakowało pomysłu na akcję. Białostoczanie mimo to stosowali wysoki pressing nie pozwalając Silkeborgowi na zbyt wiele.
Dopiero w samej końcówce przyjezdnym udało się strzelić gola honorowego. Z dystansu precyzyjnym strzałem w długi róg popisał się wprowadzony w II połowie Alexandre Simmelhack. To efekt niefrasobliwych galopów obrońców Jagi i lekkiego spóźnienia naszego bramkarza. Niestety już w doliczonym czasie gry padł gol wyrównujący dla gości. I ta okazja to dzieło zbiorowe niefrasobliwości naszej obrony i Abramowicza. Cantero kopnął piłkę w kierunku naszego golkipera, a ten złapał ją w ręce. Zbytecznie, bo szans na zagranie jej przez rywali nie było. Sędzia tą kontrowersyjną sytuację uznał, że to celowe podanie i podyktował pośredniego z około 11 metrów. Duńczycy rozegrali go krótko i Jens Martin Gammelby posłał ją do bramki Jagi. I tak zamiast spokojnej i efektownej wygranej przez kilkadziesiąt sekund zrobiło się nerwowo. Nawet trener Adrian Siemieniec nie wytrzymał nerwowo i już po meczu - jeszcze na murawie - mocno opierniczył Abramowicza.
Jagiellonia Białystok - Silkeborg IF 2:2 (2:0). Bramki: Jesus Imaz 29, 35 - Sofus Berger 88, Jens Martin Gammelby 90+3. Żółte kartki: Norbert Wojtuszek, Taras Romanczuk (Jagiellonia). Sędziował: Eric Wattellier (Francja). Widzów: 17 369.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek (33 Miki Villar), Bernardo Vital, Dusan Stojinović (90+1 Yuki Kobayashi), Bartłomiej Wdowik - Alejandro Pozo, Taras Romanczuk, Jesus Imaz, Dawid Drachal (69 Leon Flach), Oskar Pietusewski (69 Alejandro Cantero) - Dimitris Rallis (90+1 Bartosz Mazurek).
Silkeborg: Nicolai Larsen - Julius Nielsen (46 Andreas Poulsen), Alexander Busch, Jens Martin Gammelby, Leonel Montano - Younes Bakiz (67 Sofus Berger), Pelle Mattsson (67 Mads Freundlich), Mads Larsen, Rami Al-Hajj (46 Oskar Boesen), Callum McCowatt - Tonni Adamsen (80 Alexander Simmelhack).
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie