
Niezależnie od wyników referendum jedynym portem, jaki nam zostanie, będzie najpewniej ten, który widać na zdjęciu. W chwili obecnej nie ma ani chętnych, ani odważnych polityków, by poruszyć niebo i ziemię w sprawie budowy prawdziwego lotniska w województwie podlaskim.
Dokładnie tydzień temu marszałek województwa podlaskiego oraz dwóch prezydentów miast, czyli Tadeusz Truskolaski i Czesław Renkiewicz podpisali w Białymstoku list intencyjny w sprawie współpracy przy budowie lotnisk lokalnych. I choć taka informacja może cieszyć, to zorientowanych w temacie dokładniej, wcale nie cieszy. Powodem jest fakt, że z takich lotnisk podróżni nie odlecą, bo nie będzie żadnych lotów rejsowych. Informowaliśmy, że tak zwane lotnisko na Krywlanach będzie jedynie pasem startowym, identycznie będzie w Suwałkach.
Z tak zwanych lotnisk lokalnych będą mogli korzystać przedsiębiorcy oraz osoby, które stać na loty prywatne. To wcale też nie jest źle, bo przynajmniej jest to jakiś krok naprzód, żeby region kompletnie nie był odcięty od ruchu powietrznego. Jednak zwykli mieszkańcy województwa nie będą mogli udać się w podróż samolotem ani po kraju, ani tym bardziej za granicę. Smutne jest również to, że obecnie nie ma chyba żadnego polityka, który podjąłby się walki o port lotniczy z prawdziwego zdarzenia. Dlatego najprawdopodobniej na bardzo długie lata pozostanie nam latać z PKS-em lub innym latającym na reklamach pojazdem… ale nie samolotem.
- Do prac nad lotniskiem lokalnym przystąpiliśmy niezwłocznie po tym, kiedy się okazało, że lotniska regionalnego w perspektywie finansowej 2007-2013 nie będzie. Dokładnie dwa lata temu podpisaliśmy list intencyjny z Aeroklubem Podlaskim i od tamtego czasu trwają cały czas prace – powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Krótko po tym, gdy to się okazało, że upłynął czas na podjęcie decyzji i następnie budowy inwestycji w postaci lotniska, Tadeusz Truskolaski wziął na swego doradcę głównego grabarza podlaskiego portu lotniczego – Jarosława Dworzańskiego. Do tego, człowieka, który miał najpewniej kontakt z siłami nadprzyrodzonymi, ponieważ blisko trzy lata temu, gdy okazało się już, że nie ma szans na budowę dużego lotniska regionalnego, powiedział chyba o kilka słów za dużo.
- Myślę, że to szatan podpowiadał nam, żeby ten projekt teraz realizować – publicznie powiedział Jarosław Dworzański, ówczesny marszałek województwa podlaskiego, mówiąc o budowie lotniska regionalnego.
Także na najbliższe lata polecamy wykupić loty PKS-em, ponieważ z pasa startowego trochę słabo się lata bez samolotu. Zapewne autobus zrobi to lepiej, bo przynajmniej ma koła na rozpęd – tak na początek. Ewentualnie można skorzystać z sił nadprzyrodzonych – tylko może lepiej tych z przeciwnej strony, niż te podpowiadające Jarosławowi Dworzańskiemu – i pomodlić się o aktywnych i myślących polityków, którzy staną na wysokości zadania w sprawie budowy portu lotniczego. Ale najpewniej pozostanie nam na długie lata… latać z PKS-em.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Nienormalny Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo lubię wasz portal, jednak w sprawie lotniska na Krywlanach nie macie racji. Kilka razy urząd w Białymstoku podchodził do sprawy lotniska na Krywlanach w ubiegłych latach, i wszystkie prace eksperckie negatywnie oceniały to rozmieszczenie. Tak było tuż po wojnie i w następnych latach. Sama byłam administratorem nieistniejącej już strony internetowej, na której prezentowaliśmy zarówno niebezpieczeństwa związane z samymi lotami (niedaleko znajduje się duży obszar wodny dla ptactwa, które z kolei stanowi zagrożenie dla samolotów, las Krywlany z wielu względów nie powinien być zlikwidowany itp), jak i niebezpieczeństwo i uciążliwość hałasowa dla mieszkańców Dojlid (pas startowy kończyłby się praktycznie przy ul. Mickiewicza). Kilka lat temu, gdy była konkretnie możliwość wybudowania lotniska - została ta inicjatywa porzucona ze względu na duże protesty mieszkańców. Nie mam nic przeciwko lotnisku dla Białegostoku, ale nie na Krywlanach. Pozdrawiam. Teresa Terczyńska
Proszę się zastanowić kto będzie latał samolotem z podlasia oraz przed wszystkim na podlasie. Ja pochodzę z Białegostku, mieszkam w Poznaniu i bardzo chętnie zamiast jechać 5-6 gdzin samochodem lub pociągiem, poleciałbym w 2h do mojego miasta. Pytanie po ile byłyby bilety i czy cena np. 200-300zł nie zniechęciłaby mnie do samolotu. Wielu znajomych mieszka za granicą i też może by przlecieli, ale oni odwiedzają swoje stare miasto 1-2 razy w roku. Być może zdarzy się coś bardzo pożądanego i pojawią się u nas turyści z Chin, ale bardziej spodziewałbym się, że lotnisko w Białymstoku (lub pod) podzieli los lotniska w Radomiu. Co jeśli tak? Ruch minimalny, wszystko stoi, ale infrastrukturę lotniska trzeba regularnie konserwować, utrzymywać w sprawności, no i oczywiście płacić zatrudnionym pracownikom i firmom podwykonawczym. Proszę mi uwierzyć, koszty utrzymania serwisowego lotniska są bardzo wysokie. A kto za to zapłaci? Samorząd. Czyli Białostoczanie. I teraz każdy powinien się zastanowić, czy woli remont przychodni lub szpitala, nowe przedszkole, budowę osiedlowej ulicy czy też stojące lotnisko.