Reklama

Jest ich coraz więcej. Auta elektryczne podbiją rynek motoryzacyjny?

To już nie jest kosmiczna technologia, zarezerwowana dla wybranych. Samochody elektryczne są coraz bardziej dostępne, a ich właścicieli przybywa. Tacy motomaniacy mieli okazję spotkać się w niedzielę, 26 sierpnia, przed siedzibą firmy Alex Electro, gdzie odbył się dedykowany im zlot. Na miejscu zjawiło się kilkadziesiąt osób i kilka motoryzacyjnych rodzynków.

Organizatorzy zapowiadają, że impreza będzie cykliczna. Pierwszą edycję zaliczają do udanych.

- Postanowiliśmy zorganizować taki zlot, by poznać podlaskich kierowców samochodów elektrycznych, wymienić się doświadczeniami, porozmawiać też o problemach, jak choćby dostępność stacji ładowania - mówi Tomasz Płoński z Alex Electro.

Filip Brzeziński, pracownik spółki, twierdzi, że "elektryków" będzie przybywało na naszych drogach, choćby ze względów ekonomicznych.

- Obecnie litr paliwa kosztuje ponad 5 złotych, a jeden kilowat mocy około 45 groszy - wskazuje. - Przykładowo: jeżeli ktoś ładuje auto elektryczne z gniazdka, mając tańszą taryfę nocną, zapłaci w granicach 8 - 9 złotych.

Nasz rozmówca zwraca uwagę, że obecnie jest problem z infrastrukturą - stacji ładowania jest mało, szczególnie na Podlasiu. To ma się zmienić za sprawą ustawy o elektromobilności, a ciężar udostępnienia takich punktów będą musiały wziąć na siebie samorządy. Alex Electro zresztą posiada ładowarkę w swojej siedzibie przy ulicy Przędzalnianej w Białymstoku, właściciele pojazdów elektrycznych mogą korzystać z niej bezpłatnie. We flocie firmy znajdują się dwa "elektryki" - Nissany Leafy, którymi pracownicy jeżdżą na co dzień. Ich zasięg to ponad 130 kilometrów. Czas ładowania ze zwykłego kontaktu wynosi sześć godzin, a z ładowarki - cztery godziny. Oczywiście są też urządzenia, które czas ten skracają do kilku minut.

Według Filipa Brzezińskiego technologia w samochodach elektrycznych będzie dynamicznie się rozwijała. Nie należy bać się ich awaryjności. Koncerny motoryzacyjne dostrzegły, że ten kierunek jest przyszłością i właściwie każdy już posiada bądź zamierza wprowadzić do swojej oferty tego typu pojazdy.

Niedzielny zlot, mimo niesprzyjającej pogody, okazał się sukcesem. Przyjechało kilkadziesiąt osób, w tym kilka autami elektrycznymi. Pojawiły się nawet pojazdy na norweskich tablicach rejestracyjnych. Organizatorzy chcą, by impreza była cykliczna.

Wśród uczestników był m.in. Paweł Białozor, białostocki przedsiębiorca, właściciel Tesli, modelu S, z silnikiem o pojemności 85 kWh, pozwalającym po pełnym naładowaniu przejechać około 400 kilometrów. Mieliśmy okazję jeździć nim jako pasażerowie po mieście.

- Taki pojazd sprawdza się w codziennym użytkowaniu - twierdzi Paweł Białozor.

Opowiada przy tym, że owszem, obecnie brakuje w naszym regionie stacji ładowania, ale swoje auto doładowuje w domu bądź w firmie. Z racji pojemnego akumulatora, taka operacja przy pomocy zwykłego gniazdka elektrycznego trwa jednak do 30 godzin. Korzysta więc ze specjalistycznej, własnej ładowarki.

- Nie zamieniłbym już auta elektrycznego na spalinowe - stwierdza pan Paweł. - To zupełnie inna dynamika, przyspieszenie, moment obrotowy, wyciszenie.

Paweł Białozor swoją Teslę kupił w Austrii, szukał jej ponad rok. Przyznaje, że czekał na wejście ustawy o elektromobilności, by ominąć akcyzę.

- To się nie udało - śmieje się.

Nasz rozmówca opowiada, że obecnie po Polsce jeździe ponad 800 Tesli, z czego 250 jest zarejestrowanych w kraju. Zwraca uwagę na infrastrukturę ładowania. Podkreśla, że na Podlasiu jest ona jeszcze bardzo skromna, zdecydowanie lepiej wygląda w takich aglomeracjach jak Wrocław czy Kraków.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do