Ustawa o odpowiedzialności urzędników obowiązuje już grubo ponad trzy lata. Przypominamy, że chodzi o ustawę, zgodnie z którą urzędnik za swoje błędy może zostać ukarany finansowo. Przez cały okres obowiązywania przepisów w całej Polsce ukaranych zostało dokładnie zero urzędników.
Czy błędów nie ma? Zniknęły niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Nic z tych rzeczy. Błędy jak były, tak są. Podobnie jak zapisy ustawy, która okazała się być w praktyce zupełnie martwa. Powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze, aby ukarać urzędnika należy dowieść, że działał on z premedytacją na szkodę klienta. Inna sprawa, że karanie uniemożliwia praktycznie kodeks pracy. Zgodnie z zapisami za urzędnika odpowiada pracodawca, czyli kierownik lub dyrektor danego urzędu.
Ale skoro to pracownik popełnił błąd, a nie kierownik lub dyrektor, zawsze znajdą się powody, by jakoś wykręcić się sianem w sytuacjach awaryjnych. Przecież osoby nadzorujące prace podległych im urzędników nie ukarzą same siebie. Trudno także nie zauważyć, że w większości urzędów pracują znajomi lub osoby z polecenia, więc tym bardziej trudno liczyć na profesjonalne podejście do sprawy.
- Chciałam podać do sądu białostocki MOPR, bo przez jedną kobietę musiałam się odwoływać i w sumie po długim czasie przyznano mi rację i nakazano wypłacić zaległe zasiłki. Od początku sprawę prowadziła ta sama osoba. Ale czasami jak przychodziłam to rozmawiałam z kierowniczką, która broniła pracownika. Jak się okazało, niesłusznie – powiedziała nam Pani Joanna (nazwisko do wiadomości redakcji).
Bat na biurokratów okazał się tylko straszakiem ze ślepymi nabojami. Wydaje się, że na przepisach dotyczących karania urzędników za błędy skorzystały wyłącznie firmy ubezpieczeniowe. Wzorem lekarzy, którzy odpowiadają za swoje błędy, poszli także urzędnicy i powierzyli niewielkie składki na poczet ewentualnych odszkodowań. Jak udało nam się ustalić składki roczne wynoszą od 35 do 90 zł. Cena raczej niewielka za spokój ducha.
- Rozmawiałam z panią adwokat. Jak mi powiedziała jak wygląda cała procedura do ukarania urzędnika to mi się odechciało. Naprawdę. Bez sensu takie przepisy. Mi nie wypłacili należnego zasiłku. Ale innym ludziom takie niekompetentne osoby mogą narobić znacznie więcej szkody. A i tak nie zostaną ukarane z takimi procedurami – mówi nam Pani Joanna.
Z ubezpieczeniem czy bez ubezpieczenia spokój ducha urzędnicy mają zapewniony. Ustawa o karaniu ich za błędy jest zwykłym bublem prawnym, który nie pasuje do realiów. Przy tej okazji przypominamy przepis z 1921 roku. Wówczas także obowiązywała ustawa o karaniu urzędników za błędy, ale z tą różnicą, że:
„Urzędnik, winny popełnienia w związku z urzędowaniem i z pogwałceniem obowiązków urzędowych i służbowych oszustwa lub udziału w niem, jeśli oszustwo popełniono w ten sposób, że winny w zamiarze osiągnięcia dla siebie lub osoby trzeciej nieprawnej korzyści majątkowej wyrządził innemu szkodę majątkową przez wprowadzenie w błąd lub utrzymywanie w błędzie za pomocą przedstawienia okoliczności fałszywych, albo przekręcania lub ukrywania prawdziwych - będzie karany śmiercią przez rozstrzelanie”.
Komentarze opinie