Internet daje niesamowite możliwości. Można w nim już w zasadzie wszystko kupić i sprzedać. Białostoczanin drogą mailową chciał zamówić sobie burgera z dostawą do domu… z Kuala Lumpur.
Na takiego właśnie burgera nabrał ochoty Kamil Kiercul. Naoglądał się zdjęć na fan page fastfoodowego restauratora i poczuł głód. W sumie nic dziwnego. Dziś większość jedzenia można sobie zamówić z dostawą do domu. Zgłodniały mężczyzna tak zapatrzył się w obrazek i tak bardzo pociekła mu ślinka, że postanowił sobie zamówić burgera z dostawą do domu.
I pewnie burger przyjechałby ciepły i pachnący, gdyby nie fakt, że restauracja znajdowała się w Malezji w Kuala Lumpur. Głodny człowiek w tej sytuacji obszedł się smakiem, ale przynajmniej doczekał się szybkiej odpowiedzi od jej pracowników. Odpisali mu, że z chęcią przygotowaliby i dowieźliby jedzenie, gdyby było to bliżej, ale serdecznie zapraszają do siebie i obiecują nawet specjalne burgery za darmo dla wyjątkowego klienta. I takiej kultury oraz dbałości o nawet pojedynczego klienta powinny się uczyć wszystkie firmy, z urzędami państwowymi na czele.
Komentarze opinie