
Białostoccy koszykarze w jednym z najważniejszych meczów tego sezonu zagrali najsłabsze spotkanie. Żubry Chorten pierwszy raz w tym sezonie przegrały przed własną publicznością. Porażka tym bardziej bolesna, że był to pierwszy mecz ćwierćfinałowy i teraz ekipa ze stolicy województwa podlaskiego musi wygrać dwa spotkania: rewanż w środę w Krakowie i potem kolejne u siebie. Inaczej koniec marzeń o półfinale play-off i awansie do pierwszej ligi.
Mecz był nietypowy: w sobotę ogłoszona została żałoba narodowa w związku z pogrzebem papieża Franciszka. Brak było oprawy muzycznej i tanecznej ale kibice Żubrów nie zawiedli: głośno wspierali swój zespół przez całe spotkanie.
- Wierzę, że Żubry wygrają ten mecz u siebie i następny w Krakowie. Od początku kibicuję tej drużynie i wiem, że jest w stanie pokonać rywali z Krakowa - mówił przed meczem Marek Tyszkiewicz, aktor Teatru Dramatycznego i radny miejski, który zalicza się do najwierniejszych fanów białostockich koszykarzy.
Dobrej myśli był też prezes Jacek Zaniewski, który przed meczem zapowiadał, że zespół jest zmotywowany i nikt nie zgłaszał problemów zdrowotnych.
Niestety nasi koszykarze spisywali się dużo słabiej niż zazwyczaj. Od samego początku rzuty do kosza "nie siedziały" obu ekipom. Białostoczanie bardzo długo nie mogli trafić z dystansu. W sumie w całym meczu na 29 prób tylko 5 razy trafili za 3 punkt, a całkowita skuteczność wyniosła ledwie 31,6 procent. Goście też mieli problemy z celnością rzutów, ale oni radzili sobie lepiej: 41,9 procent skuteczności rzutów z gry w tym 9 razy zza linii 6,75 m.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak, że Żubrom będzie szło aż tak źle. w 3 minucie remisowali 5:5, ale potem krakowianie odskoczyli im na 8 oczek (16:8). W ostatnich sekundach pierwszej kwarty Żubry zmniejszyły jednak dystans do 5 punktów (13:18). W drugiej kwarcie zaczęli trafiać: po "trójce" Adama Skiby prowadzili 22:21. Kolejne trafienia z dystansu w tyn "trójki" Proczka i Lewandowskiego sprawiły, że gospodarze zeszli prowadząc 40:33.
Na początku II połowie Żubry powiększyły przewagę do 12 punktów po trafieniu Krystiana Tyszki za 3 (45:33). Niestety białostoczanie znowu zaczęli nerwowo grać i pudłować nawet spod kosza. Goście za to poprawili skuteczność i przewaga Żubrów topniała i na koniec 3 kwarty na tablicy pojawił się remis 53:53. Ostatnia kwarta to coraz bardziej nerwowa gra białostoczan. Białostoczanie jeszcze 3 minut przed końcem prowadzili 58:55 po "trójce" Skiby. 5 minut przed końcem meczu piąte przewinienie popełnił jeden ze najskuteczniejszych graczy Żubrów Marcel Kapuściński i opuścił boisko. Niestety 3,5 minuty przed końcową syreną po trafieniu Michała Szwedo za 3 goście wyszli na prowadzenie 68:65. Żubry jeszcze raz poderwały się do walki i po osobistych Proczka znowu odzyskali prowadzenie 67:66. Niestety 90 sekund przed końcem meczy Dyrda trafił za 3 punkty wyprowadzając AZS na powadzenie 69:67. Białostoczanie próbowali odrabiania strat, ale znowu skuteczność zawodziła: nie trafiali Proczek, Bębeniec, Skiba i Karpik.
- To są play-offy, a one rządzą się własnymi prawami. Wiem co trzeba zrobić żebyśmy wygrali w Krakowie i wtedy 3 maja decydujący mecz rozegramy tutaj - w Białymstoku - powiedział po meczu trener Żubrów Roman Skrzecz.
- Zabrakło nam skuteczności. Z tego co widziałem, przestrzeliliśmy 9 rzutów wolnych, a za trzy trafiliśmy 5 rzutów na 29. Nie da się wygrać meczu w play-offach, rzucając na tak słabym procencie - powiedział po meczu Tyszka. .
Drugi pojedynek z AZS-em, będący dla białostoczan starciem o wszystko, zaplanowany jest na najbliższą środę (30.04) na godz. 19.00.
Żubry Chorten Białystok - AZS AGH Kraków 68:72 (13:18, 27:15, 13:20, 15:19)
Sędziowali: Grzegorz Łata, Robert Rydz.
Żubry: Cezary Karpik 10, Marcel Kapuściński, Krystian Tyszka 12, Adam Skiba 11, Bartosz Proczek 14, Maciej Bębeniec 0, Szymon Ćwikliński 0, Mateusz Itrich 12, Igor Lewandowski 5.
AZS AGH: Miłosz Ziółkowski 20, Patryk Andruk 8, Michał Szwedo 8, Dominik Krakowiak 6, Damian Dyrda 17, Michał Pieniążek 0, Bartosz Leśniak 10.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie